Ziemia jest właśnie smagana silnym wiatrem słonecznym. To wina tej dziury w gwieździe

19 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Co do zasady, burze geomagnetyczne powstają, gdy naładowane cząstki wiatru słonecznego zderzają się z magnetosferą Ziemi. Cząstki te są następnie kierowane w stronę biegunów magnetycznych naszej planety, a dopiero tam wchodzą wzdłuż linii pola magnetycznego w górne warstwy atmosfery. Dopiero tam cząstki te zderzają się z cząsteczkami powietrza, powodując emisję promieniowania, znanego na powierzchni Ziemi jako zorza polarna.

Tym razem, oczekiwana burza geomagnetyczna nie jest związana z rozbłyskami słonecznymi i koronalnymi wyrzutami masy, a z tzw. dziurą koronalną. Mówiąc najprościej, jest to obszar na powierzchni Słońca, w którym linie pola magnetyczne słabną i otwierają się w przestrzeń kosmiczną. Dzięki temu cząsteczki wiatru słonecznego wzdłuż nich uciekają w przestrzeń kosmiczną ze znacznie większą niż zwykle prędkością. Dziury koronalne tego typu potrafią utrzymywać się na powierzchni Słońca od kilku dni do nawet kilku tygodni. Zważając na to, że Słońce bezustannie obraca się wokół własnej osi, z czasem wyrzucany z takiej dziury strumień szybkiego wiatru słonecznego omiata Ziemię.

Czytaj także: Gigantyczna dziura koronalna na Słońcu przypomina zdziwioną twarz. Astronomowie wyjaśniają to zjawisko

I tak też jest tym razem. Strumień wiatru słonecznego zmierza już prosto w naszym kierunku. Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej amerykańskiej Narodowej Agencji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) przewiduje, że dotrze on do Ziemi 14 czerwca, wywołując umiarkowaną burzę geomagnetyczną o klasie G2 w pięciostopniowej skali, gdzie G5 oznacza najsilniejsze zjawiska.

Dziura koronalna

Burza G2 na szczęście nie stanowi zagrożenia dla infrastruktury energetycznej na powierzchni Ziemi, a jedynie może wywołać drobne zakłócenia, np. problemy z łącznością radiową o wysokiej częstotliwości, czy też niewielkie korekty kursów satelitów. Wychodzi zatem na to, że jedynym efektem może być ten pozytywny, czyli szansa na zobaczenie zorzy polarnej.

Czytaj także: Potężne wyrzuty ze Słońca okazały się wyjątkowo rzadkie. Astronomowie rozpoznali ich okoliczności

Co istotne, warunki atmosferyczne i geograficzne mogą sprzyjać obserwacjom nawet na szerokościach geograficznych tak niskich jak 55 stopni, czyli m.in. w Polsce. Aż szkoda, że jesteśmy coraz bliżej przesilenia letniego, a to oznacza, że mamy aktualnie okres najkrótszych nocy w roku, co może utrudniać zobaczenie jakiejkolwiek zorzy.

Zwiększona aktywność słoneczna nie jest przypadkowa. Obserwowane zjawiska mają miejsce podczas maksimum słonecznego w 11-letnim cyklu aktywności Słońca. To właśnie w tym okresie najczęściej dochodzi do rozbłysków, koronalnych wyrzutów masy i powstawania dziur koronalnych. Nadchodząca burza może okazać się kolejnym zachwycającym rozdziałem tego niezwykłego spektaklu.

Przeczytaj źródło