Zełenski w Waszyngtonie. Kijów dostanie Tomahawki?

3 tygodni temu 18

Dostawy broni i bezpieczeństwo energetyczne znów sprowadzają Wołodymyra Zełenskiego do Waszyngtonu. Ukraiński prezydent chce rozmawiać z Donaldem Trumpem o rakietach dalekiego zasięgu i wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej przed kolejną zimą rosyjskich ataków. Dla Kijowa to kwestia przetrwania. Oto, co trzeba wiedzieć przed tym spotkaniem.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. 23 września 2025 r. Fot. REUTERS/Alexander Drago

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyleciał do Waszyngtonu, gdzie ma się spotkać z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Rozmowa obu przywódców odbędzie się dzień po tym, jak Trump ogłosił "znaczny postęp" w rozmowie z Władimirem Putinem i zapowiedział osobiste spotkanie z rosyjskim liderem na Węgrzech. Była to pierwsza od sierpnia bezpośrednia rozmowa amerykańskiego i rosyjskiego prezydenta, a Trump określił ją jako "bardzo owocną".

Dla Zełenskiego to już trzecia od stycznia wizyta w Stanach Zjednoczonych. Ukraiński prezydent zapowiada, że zamierza rozmawiać z Trumpem o przekazaniu Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk oraz o wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej przed nadchodzącą zimą. Kijów podkreśla, że rosyjskie wojska utraciły strategiczną inicjatywę, a jedynym narzędziem Kremla pozostaje terror wobec cywilnej infrastruktury energetycznej. Jednocześnie administracja Trumpa coraz wyraźniej sygnalizuje gotowość do zwiększenia presji na Moskwę - zarówno militarnie, jak i gospodarczo.

Zobacz wideo W wojnie z Rosją musimy liczyć na siebie, a NATO może nas... ograniczać

Wołodymyr Zełenski w USA. Oto najważniejsze zadanie prezydenta Ukrainy 

Zdaniem Donalda Trumpa jego spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim ma przyspieszyć rozpoczęcie rozmów pokojowych - na warunkach, które ustalą Stany Zjednoczone. Dla Kijowa może to być szansa, ale i ryzyko. Ukraińscy analitycy uważają, że zadaniem Zełenskiego w Waszyngtonie jest przekonać amerykańskiego prezydenta, iż ukraińskie interesy nie mogą zostać poświęcone w imię politycznej ugody z Moskwą.

Warto jednak podkreślić, że ton wypowiedzi Trumpa wobec Ukrainy stał się łagodniejszy, a jego administracja coraz częściej chwali odporność ukraińskiego społeczeństwa i skuteczność armii. Amerykanie kontynuują dostawy broni - głównie poprzez sprzedaż uzbrojenia sojusznikom w Europie, którzy następnie przekazują sprzęt Kijowowi. Trump nie krytykuje też ataków Ukrainy na rosyjskie rafinerie i obiekty energetyczne. W Kijowie odbierane to jest jako milczące przyzwolenie na kontynuowanie działań odwetowych.

Dzisiejsze spotkanie w Białym Domu będzie już trzecim w ciągu ośmiu miesięcy. Obaj liderzy widzieli się także w Watykanie podczas pogrzebu papieża Franciszka, w Hadze na szczycie NATO oraz we wrześniu w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zełenski należy do wąskiego grona zagranicznych przywódców, których Trump przyjmuje tak często.

Po ostatniej rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem Trump przyznał, że pytał rosyjskiego przywódcę o jego stosunek do ewentualnego przekazania Ukrainie rakiet Tomahawk. Według Trumpa taki krok mógłby skłonić Moskwę do zgody na rzeczywiste negocjacje i tymczasowe zamrożenie wojny. Kreml - jak zawsze - odpowiedział ostrzeżeniem. Dmitrij Miedwiediew, znany z gróźb wymierzonych w cały Zachód, zasugerował, że dostawy Tomahawków "mogą źle się skończyć dla wszystkich", ponieważ Rosja nie byłaby w stanie odróżnić ich od rakiet z głowicami jądrowymi. Rosyjski dyktator Władimir Putin dodał, że taki ruch "bezpośrednio wciągnąłby Stany Zjednoczone w wojnę", twierdząc, iż amerykański personel musiałby obsługiwać wyrzutnie.

Eksperci w Kijowie i Waszyngtonie uznają te wypowiedzi za element znanej już retoryki zastraszania. Ich zdaniem Rosja ponawia groźby nuklearne zawsze wtedy, gdy obawia się realnego wzmocnienia Ukrainy. W tym sensie reakcja Moskwy na samą zapowiedź rozmów o Tomahawkach pokazuje, jak duże znaczenie ma wizyta Zełenskiego w Waszyngtonie - i jak bardzo decyzje, które zapadną w Białym Domu, mogą wpłynąć na przebieg wojny.

Czy Trump powstrzyma Rosję? Prezydent USA stosuje wobec Moskwy "metodę Tomahawka i marchewki"

Ukraińscy komentatorzy ostrzegają jednak, że zaplanowane na dziś rozmowy w Waszyngtonie mogą okazać się dla Wołodymyra Zełenskiego trudniejsze, niż zakładano. Amerykanista Ołeksandr Krajew zwrócił uwagę, że Donald Trump jeszcze przed spotkaniem z ukraińskim prezydentem "podniósł stawkę", zapowiadając rozmowę z Władimirem Putinem w Budapeszcie. - Brzmi to jak bardzo kiepski żart - napisał Krajew na Facebooku. Jego zdaniem Putin najprawdopodobniej już usłyszał wszystko, o czy Trump będzie rozmawiać z Zełenskim.

- Dla Trumpa Tomahawk to instrument negocjacyjny, który może stać się zbędny w momencie, gdy zacznie działać - ocenił ekspert. Według niego w logice amerykańskiego prezydenta ten moment już nastąpił, bo sama zapowiedź rozmów z Zełenskim skłoniła Putina do deklaracji o gotowości do negocjacji.

Ekonomista Serhij Fursa uważa, że prezydent USA stosuje wobec Moskwy "metodę Tomahawka i marchewki", próbując zmusić Putina do ustępstw. - Putin daje mu nadzieję i iluzję. Zarówno Trump, jak i Putin handlują powietrzem - napisał Fursa. Jego zdaniem nawet gdyby Tomahawki trafiły do Ukrainy i zostały użyte przeciwko celom w Rosji, nie miałoby to większego wpływu ani na sytuację na froncie, ani na rosyjską gospodarkę. - Pięćdziesiąt pocisków manewrujących to dla Rosji odpowiednik jednego zmasowanego ataku na Ukrainę - symbol, nie przełom - dodał ekonomista.

Fursa podkreśla, że nawet jeśli dojdzie do spotkania Trumpa i Putina w Budapeszcie, nie należy oczekiwać, że przyniesie ono postęp w sprawie zakończenia wojny. - Dopóki Putin potrafi sprzedawać Trumpowi iluzje i nie jest gotów zakończyć wojny, metoda Tomahawka i marchewki nie zadziała. Z Putinem działa tylko metoda Tomahawka i sankcji - napisał.

Sceptycznie do wizyty Zełenskiego w USA odniósł się również Jewhen Mahda, politolog i dyrektor Instytutu Polityki Światowej. W rozmowie z radiem Hromadskie ocenił, że Trump przestał być dla Ukrainy partnerem strategicznym, a stał się "pośrednikiem, który handluje ukraińskimi interesami". - Oczekiwanie, że Zełenski poleci do Stanów Zjednoczonych i wróci samolotem załadowanym Tomahawkami, było - delikatnie mówiąc - naiwne - stwierdził Mahda.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło