Zełenski pod ogromną presją. Trump oczekuje decyzji przed świętami

5 dni temu 10

Ukraina przekazała administracji Donalda Trumpa swoją oficjalną odpowiedź na najnowszy projekt planu pokojowego - informuje dziennikarz Axios, Barak Rawid, który powołuje się na źródła w Kijowie i Waszyngtonie. Dokument został dopracowany podczas kilku intensywnych dni rozmów dyplomatycznych Wołodymyra Zełenskiego z liderami Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec w Londynie. Kijów znajduje się pod coraz bardziej odczuwalną presją polityczną ze strony USA, które oczekują szybkiego postępu w negocjacjach z Rosją. Mimo to Ukraina odrzuciła poprzednią propozycję Waszyngtonu, przedstawioną w listopadzie. Uznała, że część jej zapisów de facto wzmacniała pozycję Moskwy i nie zapewniała państwu realnego bezpieczeństwa.

Ukraińskie władze podkreślają, że żadne porozumienie nie będzie możliwe bez solidnych gwarancji - takich, które uniemożliwiałyby Rosji rozpoczęcie kolejnej fazy agresji. Zełenski przeprowadził także osobną rozmowę telefoniczną z USA, poświęconą programowi powojennej odbudowy i rozwoju gospodarczego kraju. Równolegle trwa dopracowywanie 20-punktowego fundamentalnego dokumentu, który określi warunki zakończenia wojny. Proces negocjacyjny dotyczy trzech głównych obszarów: samego planu pokojowego, systemu gwarancji bezpieczeństwa oraz programu ekonomicznej odbudowy Ukrainy - i to właśnie od ich spójności zależy, czy rozmowy z Waszyngtonem wejdą w decydującą fazę.

Zobacz wideo Republikańscy wyborcy są za wspieraniem Ukrainy

Ultimatum dla Zełenskiego: USA naciskają, by Ukraina opuściła część Donbasu

Według Politico amerykańska administracja naciska na Kijów, by w imię szybkiego zawieszenia broni Ukraina zgodziła się na wycofanie wojsk z części Donbasu. To właśnie tę propozycję, jak twierdzą europejscy urzędnicy znający kulisy rozmów, Amerykanie próbują przedstawiać jako konieczny kompromis. Cytowany przez portal wysoki rangą europejski dyplomata podkreśla wprost: "Rosjanie żądają oddania terytoriów, a Amerykanie nadal myślą, jak to zrobić. USA naciskają, by Ukraina opuściła Donbas... tak czy inaczej".

Kijów odpowiada na to jednoznacznie: oddanie Rosji tego, czego nie zdołała zdobyć militarnie przez prawie cztery lata wojny, nie doprowadzi do pokoju - będzie sygnałem słabości i zachętą do kolejnych ataków. Dlatego według ukraińskiej propozycji ewentualne porozumienie musi zakładać zamrożenie frontu na obecnych pozycjach. Około 30 proc. Donbasu pozostaje dziś pod kontrolą Ukrainy.

- Najbardziej realistyczny wariant to pozostanie tam, gdzie jesteśmy. Ale Rosja naciska, byśmy oddali terytoria - mówi jeden z europejskich urzędników. Mimo to USA, kierowane logiką szybkiego przełomu, próbują przekonać Kijów do szybszej zgody na kompromis.

Sytuację dodatkowo podgrzały słowa Donalda Trumpa z 8 grudnia. Prezydent USA stwierdził, że "jego ludzie są zachwyceni", a plan "ogólnie odpowiada Rosji". Zełenski podkreślił, że Ukraina nie zaakceptuje żadnego rozwiązania bez jasnych, twardych gwarancji bezpieczeństwa. - Jeśli Rosja rozpocznie nową ofensywę, co zrobią nasi partnerzy? - pyta prezydent Ukrainy.

W amerykańsko-ukraińskich rozmowach pojawił się także pomysł utworzenia szerokiej, dwuczęściowej strefy zdemilitaryzowanej, od Donbasu po Zaporoże i linię Dniepru. Bez ciężkiej broni, z bardzo ścisłym monitoringiem, na wzór "modelu koreańskiego". USA przekonują, że Ukraina i tak może stracić część Donbasu w najbliższych miesiącach walk, więc ustępstwa mogą uratować życie żołnierzy i uniknąć dalszych strat terytorialnych.

Jedną z amerykańskich propozycji jest również wariant koreański: Ukraina prawnie nie uznaje utraty ziem, ale zgadza się na ich faktyczną kontrolę przez Rosję.

W pakiecie negocjacyjnym znajduje się także idea przekazania zarządzania Zaporoską Elektrownią Atomową stronie amerykańskiej - jako możliwy "bezpiecznik", który miałby utrudnić Rosji wznowienie działań wojennych. Równolegle Waszyngton proponuje przyspieszoną integrację Ukrainy z UE - nawet do 2027 roku - choć budzi to opór części państw europejskich. Administracja Trumpa twierdzi jednak, że potrafi "przekonać" Budapeszt i innych sceptyków.

Ekonomiczna część propozycji zakłada wykorzystanie zamrożonych w Europie rosyjskich aktywów. Z ponad 200 mld dolarów Ukraina mogłaby otrzymać co najmniej 100 mld jako reparacje. Równolegle prowadzone są rozmowy z globalnymi inwestorami, m.in. z BlackRock, w sprawie stworzenia Funduszu Rozwoju Ukrainy, który mógłby zgromadzić nawet 400 mld dolarów.

Trump oczekuje decyzji co do Donbasu przed świętami

Stany Zjednoczone nie postawiły Ukrainie formalnego, twardego deadline’u w sprawie przyjęcia amerykańskiej propozycji pokojowej. Mimo to w Waszyngtonie wciąż słychać oczekiwanie szybkiej odpowiedzi z Kijowa. Wcześniej "Financial Times" informował, że Zachód daje Wołodymyrowi Zełenskiemu czas na podjęcie decyzji do Bożego Narodzenia.

Tymczasem Donald Trump w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla "Politico" zaatakował ukraińskiego lidera. Stwierdził, że "nie przeczytał jeszcze" najnowszej propozycji USA i że "przedłuża wojnę, by utrzymać się przy władzy".

W tle tych oskarżeń trwa w Ukrainie stan wojenny, który uniemożliwia przeprowadzenie wyborów. Zełenski wielokrotnie tłumaczył, że głosowanie w czasie wojny byłoby praktycznie niemożliwe: lokale wyborcze stałyby się celem rosyjskich ataków, miliony uchodźców oraz mieszkańcy okupowanych terytoriów nie mogliby oddać głosu, a tysiące żołnierzy nie miałoby realnej możliwości uczestniczenia w wyborach. Dodatkowo państwo nie byłoby w stanie prowadzić pełnoprawnej kampanii wyborczej ani zapewnić jej finansowania.

Mimo to we wtorek, podczas spotkania w Rzymie z premierką Włoch Giorgią Meloni, Zełenski stwierdził, że Ukraina jest gotowa do wyborów, jeśli tylko Stany Zjednoczone i Europa zagwarantują bezpieczeństwo procesu.

Czy porozumienie jest w ogóle możliwe?

Mimo rosnącego sceptycyzmu w Kijowie i napiętej atmosfery wokół negocjacji część zachodnich analityków przekonuje, że realna szansa na porozumienie istnieje - choć pod bardzo konkretnymi warunkami. W "The Washington Post" David Ignatius, jeden z najlepiej poinformowanych komentatorów w USA, sugeruje, że droga do "rozsądnego zakończenia wojny" wciąż pozostaje otwarta.

Ignatius kreśli wizję Ukrainy jako państwa z międzynarodowymi gwarancjami bezpieczeństwa, otwartą drogą do Unii Europejskiej i pakietem odbudowy finansowanym przez Zachód. Jednocześnie ostrzega, że Donald Trump może wszystko zniszczyć, jeśli zbyt mocno "dociśnie" Zełenskiego i europejskich sojuszników. - Teraz jest czas, by uspokoić Ukrainę i Europę, a nie zmuszać ich do zawarcia umowy - pisze publicysta.

Ukraińscy analitycy patrzą na sprawę znacznie chłodniej. Zdaniem Wiktora Szłynczaka, szefa Rady Instytutu Polityki Światowej, obecny zestaw propozycji bardziej przypomina "instrukcję zamrożenia konfliktu" niż prawdziwą umowę pokojową.

- Ta umowa nie tworzy systemu bezpieczeństwa dla Ukrainy, lecz daje przestrzeń manewru dużym państwom. Rosja dostaje pauzę na przegrupowanie, USA mogą skupić się na Chinach, UE zyska chwilowe obniżenie napięcia, a Chiny - strategiczne wzmocnienie. Tylko gdzie w tym wszystkim jest korzyść dla Ukrainy? - pyta ekspert we wpisie na Facebook.

Kijów powtarza, że nie zaakceptuje żadnych nacisków dotyczących terytorialnych ustępstw. Zełenski przypomina, że oddanie ziemi jest sprzeczne z konstytucją, prawem międzynarodowym i elementarną moralnością. Jednak część analityków ostrzega, że Ukraina może zostać zepchnięta do nieformalnych, niepisanych ustępstw - zwłaszcza jeśli sytuacja militarna będzie się pogarszać.

Politolog Georgij Czyżow na antenie telewizji 24 Kanał podkreśla, że oficjalna kapitulacja terytorialna jest niemożliwa, ale w praktyce Zachód może próbować wymusić "milczące uznanie" okupacji. - Musimy zrozumieć, dlaczego Amerykanie naciskają, by przekazać Rosji terytoria, których nie zdołała zdobyć ani od 2014 roku, ani przez cztery lata pełnoskalowej inwazji - mówi.

Czyżow widzi dwie główne motywacje stojące za amerykańskim podejściem. - Pierwsza wynika z biznesowego myślenia Donalda Trumpa. Rosja oferuje jemu i jego otoczeniu - rodzinie i bliskim, którzy coraz aktywniej włączają się w negocjacje - jakieś korzystne warunki, wspólne projekty lub koncesje - twierdzi politolog.

Druga, jego zdaniem, to ambicja Trumpa, by przejść do historii jako "ten, który zakończył wojnę". Prezydent USA widzi w tym szansę na szybki sukces, a Ukrainę uważa za słabszą stronę. - Wydaje mu się, że łatwiej jest docisnąć Kijów niż wejść w otwartą konfrontację z Moskwą - mówi Czyżow.

Ukraińskie władze utrzymują, że nie ulegną takiemu naciskowi. Z wypowiedzi ekspertów wynika jednak jasno: nawet jeśli nie będzie formalnej zgody na oddanie ziemi, to realny kształt przyszłego układu może oznaczać bolesne kompromisy - zwłaszcza jeśli Zachód uzna, że wyczerpały się militarne możliwości Ukrainy, a polityczne okno do zawarcia porozumienia zaczyna się zamykać.

Przeczytaj źródło