Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Na zaskakujący ruch zdecydował się Marcelo Fronckowiak, brazylijski trener, mający polskie korzenie. Szkoleniowiec opuszcza Tours VB, z którym został świeżo upieczonym mistrzem Francji, by podjąć pracę w... lidze rumuńskiej.
Marcelo Fronckowiak pracował w Tours od 2021 roku. Z "Biało-Błękitnymi" sięgnął po dwa mistrzostwa (2023 i 2025), Puchar (2023) i Superpuchar Francji (2023), a także osiągnął finał (2022) i półfinał (2025) Pucharu CEV.
ZOBACZ TAKŻE: Sprawa znanej siatkarki utknęła w martwym punkcie. "Jeśli mi się nie uda, to się załamię"
Mimo dobrych wyników Brazylijczyk zdecydował się odejść z ligi francuskiej, by podjąć pracę w... Rumunii. Od nowego sezonu Fronckowiak poprowadzi Steauę Bukareszt.
- Jestem bardzo podekscytowany przyjazdem do Rumunii i możliwością poprowadzenia takiego zespołu jak Steaua. Przyjeżdżam do dużego klubu z ogromnymi tradycjami i jestem zdeterminowany, by osiągnąć z nim wielkie rzeczy. Chcę przywrócić drużynie dawną świetność i jestem przekonany, że jeśli wszyscy będziemy dawać z siebie wszystko już od pierwszego treningu, na efekty nie trzeba będzie długo czekać - powiedział Marcelo Fronckowiak, cytowany przez rumuński dziennik "Sport".
Steaua Bukareszt to 16-krotny mistrz Rumunii. Ostatni tytuł ekipa ze stolicy zdobyła jednak ponad trzydzieści lat temu, w 1991 roku. W minionym sezonie Steaua zajęła odległe, 6. miejsce w rumuńskiej Dywizji 1A.
Marcelo Fronckowiak jest doskonale znany polskim kibicom. Brazylijczyk prowadził przez 3 lata (2018-2021) Cuprum Lubin, notując z drużyną niezłe wyniki. Sam szkoleniowiec ma zresztą polskie korzenie. Jego przodkowie wyemigrowali do Ameryki Południowej podczas "gorączki brazylijskiej", jak nazywa się ogromną falę emigracji pod koniec XIX wieku, gdy Polska była pod zaborami.
