Zarabiają na zgłaszaniu wykroczeń. Dla niektórych to stała praca

4 dni temu 15
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
  • Miasto nagradza mieszkańców za "donoszenie" na kierowców ciężarówek
  • Każdy mieszkaniec Nowego Jorku, który zgłosi działający silnik w ciężarówce może liczyć na wypłatę pieniędzy
  • Zgłaszanie pojazdów jest tak dochodowe, że niektórzy rzucili pracę, by zajmować się pilnowaniem kierowców

Władze Nowego Jorku od dłuższego czasu walczą z problemem smogu nad miastem. Z tego powodu wprowadzono regulacje ograniczające czas pracy silnika ciężarówek i autobusów podczas postoju do maksymalnie 3 min. W przypadku naruszenia tego przepisu kierowcy muszą liczyć się z mandatami w wysokości od 350 do nawet 600 dol.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Mandaty za działający silnik. Nagradzają mieszkańców za zgłoszenia

Nietypowym elementem nowojorskiego systemu jest zaangażowanie mieszkańców w egzekwowanie przepisów. Każdy obywatel, który zarejestruje i zgłosi przypadek złamania prawa przez kierowcę ciężarówki, może liczyć na premię w wysokości 25 proc. wartości nałożonego mandatu. W praktyce oznacza to, że za zgłoszenie kary w wysokości 600 dol, zgłaszający otrzymuje 150 dol.

Dzięki temu systemowi najbardziej aktywni "donosiciele" są w stanie zarabiać tysiące dolarów tygodniowo. Dla wielu stało się to wręcz pełnoetatowym zajęciem.

Zgłasza ciężarówki z pracującym silnikiem. Zarabia tyle, że zrezygnował z pracy

Jednym z najbardziej znanych "donosicieli" jest Streeter, którego historię opisała amerykańska telewizja CBS. Mężczyzna porzucił stabilną pracę w marketingu, by w pełni poświęcić się zgłaszaniu łamiących przepisy kierowców. Codziennie spędza na tym zajęciu od 6 do 9 godz., przemierzając miasto na rowerze w poszukiwaniu ciężarówek z włączonym silnikiem.

- Chwilę po 6, jestem na rowerze, szukam ciężarówek na biegu jałowym. Zasadniczo jeżdżę na rowerze 6, 7, 8, 9 godzin dziennie. - powiedział Streeter w rozmowie z CBS

Jak twierdzi, jego działalność jest motywowana troską o zdrowie publiczne, a nie korzyściami finansowymi. Niemniej, roczne dochody Streetera z tego nietypowego zajęcia sięgają setek tysięcy dolarów.

Firmy transportowe stały się ofiarami. Prawo i mieszkańcy przeciwko nim

Tego typu system przynosi miastu wymierne korzyści – od 2017 r. Nowy Jork zarobił na mandatach aż 70 mln dol – to budzi on ogromne kontrowersje wśród przedstawicieli branży transportowej. Kierowcy ciężarówek i ich pracodawcy skarżą się na trudności w dostosowaniu się do przepisów.

Zach Miller, lobbysta ze Stowarzyszenia Transportowego Nowego Jorku, podkreśla, że w miejskich warunkach często nie da się uniknąć pracy silnika podczas postoju, na przykład w trakcie korzystania z wind załadunkowych. Jak twierdzi, system "donosów" sprawia, że kierowcy stają się łatwym celem dla osób szukających szybkiego zarobku.

Przeczytaj źródło