Cenzura w stylu sowieckim nie jest rozwiązaniem zagrożenia ingerencji zewnętrznej. Wręcz przeciwnie, przerzucanie się zarzutami o „dezinformację” wypłukuje to określenie ze znaczenia i nadmiernie je upolitycznia. To znieczula opinię publiczną. Jeśli wszystko jest dezinformacją, to nic nie jest informacją.
Cenzura w stylu sowieckim nie jest rozwiązaniem zagrożenia ingerencji zewnętrznej. Wręcz przeciwnie, przerzucanie się zarzutami o „dezinformację” wypłukuje to określenie ze znaczenia i nadmiernie je upolitycznia. To znieczula opinię publiczną. Jeśli wszystko jest dezinformacją, to nic nie jest informacją.
Dla Polski i Europy symptomatyczny jest list przewodniczącego Federal Trade Commission Andrew Fergusona do największych platform Big Tech. To sygnał przeciwko europejskim regulacjom i uprzejme żądanie w formie instrukcji, by nie przenosić zagranicznych ograniczeń na użytkowników w USA. W ograniczeniach do zignorowania mowa o brytyjskich i europejskich zapędach do osłabiania bezpieczeństwa komunikatorów takich jak WhatsApp czy Signal.
W kwestii bezpieczeństwa informacyjnego to jednak rzucenie wyzwania UE. List szefa FTC można odebrać jako instrukcję, by ignorować prawo europejskie, takie jak Akt o usługach cyfrowych (DSA), który daje podstawy prawne do usuwania treści w mediach społecznościowych, a także – w pewnych warunkach – ich całkowitej blokady. W tym sensie list szefa FTC wskazuje na to, by amerykańskie firmy nie stosowały takiej polityki globalnie. Chodzi wszak o wolność słowa i ekspresji, a nie o podważanie suwerenności państw UE.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Doktor Łukasz Olejnik
badacz cyberbezpieczeństwa*
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

1 miesiąc temu
18






English (US) ·
Polish (PL) ·