Wzięła ślub na L4 i się zaczęło. Tyle kazał jej zapłacić ZUS

12 godziny temu 3

Pewna kobieta długo planowała swój ślub. Miało być romantycznie, kameralnie i w gronie najbliższych. Los jednak napisał inny scenariusz – ciąża przyspieszyła datę ceremonii, a tuż przed uroczystością kobieta zachorowała. Znalazła się w trudnej sytuacji: była na zwolnieniu lekarskim, a zaproszenia na uroczystość już dawno wysłane. Uroczystości nie odwołała. Niedługo później otrzymała pismo z ZUS z żądaniem zwrotu wypłaconego zasiłku!

Wzięła ślub, ZUS wstrzymał jej wypłaty i zażądał zwrotu

Historię pani Anny (imię zmienione) opisała ostatnio „Gazeta Wyborcza”. Kobieta pierwotnie planowała ślub na sierpień 2025 roku, jednak jej ciąża sprawiła, że uroczystość odbyła się pół roku wcześniej – 8 lutego. Pech chciał, że w tym samym czasie zachorowała i przebywała na zwolnieniu lekarskim. W połowie stycznia lekarz wystawił jej L4 od 16 stycznia do 12 lutego z powodu ostrego zapalenia krtani i gardła.

ZOBACZ: Nietypowe sceny w "Szkle kontaktowym". Telefon od widza zirytował prowadzących

Wątpliwości pojawiły się, gdy mimo choroby postanowiła nie odwoływać ślubu. Pani Anna udała się do swojego ginekologa, który prowadził jej ciążę. Ten skierował ją do internisty, by ten ocenił, czy uczestnictwo w ceremonii nie zaszkodzi jej zdrowiu. Lekarz zbadał kobietę i orzekł, że „nie ma przeciwwskazań do wzięcia przez nią udziału w wydarzeniu”.

Uroczystość w Urzędzie Stanu Cywilnego trwała około 25 minut, a po niej odbył się skromny obiad dla rodziny w restauracji. Pani Anna wspominała, że spotkanie ograniczyło się do dwóch godzin, bez tańców i alkoholu. W jej opinii ślub nie miał nic wspólnego z nadużyciem zwolnienia lekarskiego – tym bardziej, że na zaświadczeniu lekarskim znajdowała się adnotacja „może chodzić”, czyli nie była zobowiązana do leżenia w domu.

Mimo to kilka dni po ceremonii otrzymała pismo z ZUS. Urzędnicy uznali, że naruszyła zasady przebywania na L4 i zażądali zwrotu 4 tys. zł wypłaconego zasiłku. Kobieta była w szoku, ale zdecydowała się walczyć o swoje prawa.

ZUS przegrał sprawę w sądzie

Zamiast oddać pieniądze, pani Anna postanowiła zaskarżyć decyzję ZUS do sądu. W uzasadnieniu wskazała, że udział w uroczystości ślubnej nie był pracą zarobkową ani formą aktywności niezgodną z celem zwolnienia lekarskiego. Podkreśliła również, że cały czas pozostawała pod kontrolą lekarza i miała jego zgodę na udział w wydarzeniu.

Sąd Rejonowy w Toruniu przychylił się do jej argumentacji. W uzasadnieniu wyroku wskazał, że „zasiłek może zostać odebrany tylko wtedy, gdy pracownik podczas L4 wykonuje pracę zarobkową lub wykorzystuje zwolnienie w sposób sprzeczny z jego celem”. W ocenie sądu żadna z tych przesłanek w tym przypadku nie zachodziła.

Sędzia zauważył również, że ślub nie wpłynął negatywnie na stan zdrowia kobiety. Wskazał przy tym kilka kluczowych faktów:

  • zwolnienie dopuszczało możliwość przemieszczania się („może chodzić”),
  • lekarz nie widział przeciwwskazań do udziału w uroczystości,
  • sama ceremonia trwała niecałe pół godziny,
  • po ślubie odbył się krótki, spokojny obiad dla najbliższej rodziny.

W uzasadnieniu sąd napisał jasno:

„Udział we własnym ślubie nie stoi w sprzeczności z celem zwolnienia lekarskiego.”

Tym samym pani Anna wygrała sprawę i nie musiała oddawać 4 tys. zł. Dla wielu pracowników korzystających z L4 to ważny precedens – pokazuje, że nie każda aktywność w czasie chorobowego musi być uznana za złamanie zasad.

ZOBACZ: Stało się. Karol Nawrocki przekazał swoje oświadczenie majątkowe, wszystko już jasne

ZUS masowo kontroluje Polaków

Sprawa pani Anny to tylko jeden z wielu przykładów, gdy Zakład Ubezpieczeń Społecznych próbuje odzyskać pieniądze od osób przebywających na zwolnieniu lekarskim. Jak wynika z danych ZUS, w pierwszej połowie 2025 roku przeprowadzono ponad 227 tysięcy kontroli zwolnień, a w wyniku postępowań cofnięto świadczenia 14,8 tysiącom osób. Łączna wartość wstrzymanych wypłat wyniosła ponad 22 miliony złotych.

Urzędnicy coraz częściej korzystają z nowych metod weryfikacji. Jedną z nich jest monitorowanie mediów społecznościowych. ZUS sprawdza zdjęcia i wpisy osób na L4, aby ustalić, czy nie wykorzystują zwolnienia do wyjazdów, imprez lub pracy „na czarno”.

Eksperci przypominają jednak, że nie każde wyjście z domu oznacza złamanie zasad L4. Wiele zwolnień dopuszcza aktywność poza miejscem zamieszkania, jeśli nie zagraża to zdrowiu pacjenta. W ocenie prawników przypadek pani Anny pokazuje, że urzędnicy często interpretują przepisy zbyt restrykcyjnie.

Choć wyrok w tej sprawie zapadł w sądzie rejonowym, może stać się ważnym punktem odniesienia dla innych osób, które znalazły się w podobnej sytuacji. Historia kobiety z Torunia udowadnia, że nawet w starciu z ZUS można wygrać – jeśli tylko ma się rację i potrafi ją poprzeć dowodami.

Przeczytaj źródło