Wyszło na jaw ws. "rodzinki.pl". Taka naprawdę jest Kożuchowska przy wyłączonych kamerach

2 dni temu 6

Fani "rodzinki.pl" czekali na ten moment od dawna. Oto bowiem po pięcioletniej przerwie wraca serial, który zaskarbił sobie sympatię telewidzów. Na ekranie ponownie zobaczymy całą plejadę gwiazd, w tym Małgorzatę Kożuchowską. Aktorka wielokrotnie mówiła, że prywatnie daleko jej do bohaterki, w którą wciela się w produkcji. Na początku nawet kłóciła się z tym wizerunkiem postaci, ale kiedy uświadomiła sobie jedną rzecz, zmieniła zdanie. Teraz wiadomo, o co dokładnie chodziło.

Kiedy Małgorzata Kożuchowska zaczynała grać w "rodzince.pl", miała już ugruntowaną pozycję w branży. A jednak wydaje się, że to dopiero rola Natalii pozwoliła jej maksymalnie wykorzystać drzemiący w niej komediowy potencjał. Do przyjęcia tej propozycji namówił ją serialowy mąż, Tomasz Karolak.

"Powiedział, że to jest kompletnie inna bajka, zupełnie coś innego. Nowa publiczność, nowa energia: 'Masz taki komediowy dryg'. Te zdjęcia próbne wyszły fajnie, wszyscy się śmialiśmy i mówię: dobra, ale jeden warunek: trzy sezony max..." - zdradziła Jastrząb Post.

Wbrew początkowym planom gwiazda została w projekcie o wiele dłużej - w końcu niebawem premierę będzie mieć 17. część produkcji. Tytuł wraca do ramówki TVP po pięcioletniej przerwie. Udział zadeklarowali wszyscy związani z nim wcześniej aktorzy. Kożuchowska wahała się najdłużej.

"Ja byłam ostatnią, która się opierała temu powrotowi, bo wychodziłam z takiego założenia, że są projekty, które się kończą, nawet jeżeli były najwspanialsze na świecie. Zamyka się jakieś drzwi i związany z tym jakiś etap w życiu, i idzie się dalej, patrzy się przed siebie" - komentowała dla "Party".

A jednak finalnie zdecydowała się wrócić, choć z jej bohaterką właściwie nic ją nie łączy...

Kożuchowska od początku mówiła, że między nią a Natalią jest więcej różnic niż podobieństw. A jednak trochę punktów wspólnych też się znalazło.

"(...) Na pewno wspólne mamy poczucie humoru, podobną energię w sensie temperamentu i taką umiejętność ogarniania rzeczywistości, bo Natalia to opanowała do perfekcji" - oceniła w wywiadzie dla Plejady.

W życiu prywatnym 54-latka jest zdecydowanie mniej ekspresyjna.

"(...) Ja w ogóle nie jestem krzykliwa. Nie jestem krzykliwa, a pyskata byłam, jak byłam dzieckiem. Potem mi to minęło, a Natalia jest taka wygadana. Myślę, że jest mistrzynią ciętej riposty. Ja bardziej wszystko rozkminiam, analizuję, chyba nie jestem taka szybka jak ona, ale przede wszystkim jestem cichsza" - wyjawiła niedawno w rozmowie z Plotkiem.

Początkowo ta hałaśliwość Natalii budziła w niej tak duży sprzeciw, że nawet zdecydowała się interweniować.

"Ale ona krzyczy - na Ludwika, bo już chłopców nie ma. Ona krzyczy - ja w ogóle nie. Nie lubię krzyku. Miałam z tym problem na samym początku. Mówiłam Patrickowi [Yoce, reżyserowi - przyp. aut.]: 'Niech ona tak nie krzyczy'. (...) Zresztą czasami się pojawiają takie komentarze: 'O, znowu będziesz się darła na chłopaków'. Ja mówię: 'Tak, będę się darła, bo to jest taka postać'" - komentowała we wspomnianej wypowiedzi dla Plejady.

To właśnie filmowiec przekonał ją, że kreowanie takiej właśnie kobiety na ekranie ma głębszy sens.

"Patrick mi wtedy powiedział: 'Nie bój się tego. Kobiety będą ci wdzięczne'. Rzeczywiście tak było. Ile ja dostawałam komentarzy... Albo dziewczyny podchodziły do mnie i mówiły: 'Dziękuję pani za Natalię, bo to jest dokładnie tak jak u nas w domu. Dzięki Natalii nie mam wyrzutów sumienia, że jestem jedyna, która tak reaguje'. Jakoś uwierzyłam w to, że tak też może być" - dodała na koniec.

Czytaj także:

Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Taka naprawdę jest Kożuchowska, gdy wyłączają się kamery. Po latach wyznał otwarcie

Małgorzata Kożuchowska rzadko mówi o bliskich. Teraz nagle wspomniała o relacji z synem

"Rodzinka.pl" jeszcze nawet nie powróciła, a już takie doniesienia. Ludzie mogą być rozczarowani

Przeczytaj źródło