Wynagrodzenia medyków znów dzielą strony dialogu. Atmosfera w negocjacjach coraz bardziej napięta

3 tygodni temu 38
  • Ministerstwo Zdrowia podtrzymuje propozycję zmian w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu, proponując wolniejszą waloryzację płac, przesunięcie podwyżek na 1 stycznia 2027 r. oraz podniesienie współczynników dla pielęgniarek i położnych
  • Jednocześnie resort wycofał się z prób zaostrzenia zasad wynagradzania lekarzy na kontraktach
  • Na 2 grudnia zaplanowano kolejną turę rozmów w zespole trójstronnym. Z poprzedniego spotkania wyszli związkowcy wobec nieobecności przedstawiciela Ministerstwa Finansów
  • Zarówno związki, jak i pracodawcy krytykują brak udziału MF w rozmowach na temat finansów NFZ
  • Posłanka Elżbieta Gelert (KO) wskazuje na konieczność szybkiego wypracowania porozumienia w kwestii wynagrodzeń — zwłaszcza w kontekście tysięcy spraw sądowych pielęgniarek i położnych, których ewentualne odszkodowania mogą "położyć finanse większości szpitali"

Zmiany w wynagrodzeniach - te propozycje wciąż są na stole

Podczas posiedzenia prezydium Zespołu Trójstronnego ds. ochrony zdrowia, które odbyło się 27 października, Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało propozycje zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia oraz projekt regulacji dotyczących zarobków osób zatrudnionych na kontraktach.

MZ zaproponowało zmianę mechanizmu waloryzacji płac. Dziś jest on oparty o coroczne podwyższanie od 1 lipca w oparciu o procent wzrostu przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej za rok poprzedni. Zgodnie z propozycjami resortu, waloryzacja najniższych wynagrodzeń byłaby powiązana z innym wskaźnikiem, o niższej dynamice wzrostu, takim jak wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. Celem jest zmniejszenie dynamiki podwyżek oraz obciążenia finansowego szpitali.

Ministerstwo Zdrowia zaproponowało także zmianę współczynników pracy dla grup obejmujących pielęgniarki i położne z wyższym lub średnim wykształceniem, zarówno ze specjalizacją, jak i bez niej (5 i 6). Miałyby wzrosnąć dla grupy 5. z 1,02 do 1,19, natomiast dla grupy 6. z 0,94 do 1,09. 

Resort chce też, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, podwyżki przesunąć w czasie. Obecnie waloryzacja pensji medyków następuje 1 lipca. MZ chciałoby dostosować jej terminy wynagrodzeń do kalendarza budżetu państwa, NFZ, podmiotów leczniczych oraz kalendarza legislacyjnego. Coroczne podwyżki miałyby miejsce od 1 stycznia - a konkretnie od 1 stycznia 2027 roku. Nie byłyby wówczas liczone na podstawie kwoty bazowej z roku poprzedniego, a sprzed dwóch lat (średnia płaca z roku poprzedniego, obecnie będąca podstawą wyliczania podwyżek, ogłaszana jest bowiem dopiero w lutym).

21 listopada minister Jolanta Sobierańska-Grenda potwierdziła natomiast, że resort wycofuje się z próby bardziej restrykcyjnego uregulowania wynagrodzeń lekarzy zatrudnionych na kontraktach. 

Rosnące napięcie wokół rozmów płacowych

Na dziś wydaje się więc, że MZ skoncentruje się na zmianach w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu. Kolejne posiedzenie zespołu trójstronnego zaplanowane jest na 2 grudnia.

Przypomnijmy, że ostatnie posiedzenie z 18 listopada zakończyło się niespodziewanym zwrotem akcji. Wobec nieobecności przedstawiciela Ministerstwa Finansów strona związkowa opuściła obrady. Rozmowy ze stroną rządową kontynuowali pracodawcy. Jednak po zakończeniu posiedzenia wydali oświadczenie, w którym oni także krytycznie odnoszą się do nieobecności przedstawiciela MF.

Warto przypomnieć, że to właśnie strona pracodawców, a konkretnie Federacja Przedsiębiorców Polskich, zwróciła się z wnioskiem o dołączenie do obrad zespołu przedstawiciela Ministerstwa Finansów w randze podsekretarza stanu lub sekretarza stanu

- Mamy nadzieję, że 2 grudnia na posiedzeniu zespołu pojawi się przedstawiciel Ministerstwa Finansów, podtrzymujemy pierwsze zaproszenie. Nie ukrywam, że ten całkowity brak zainteresowania sytuacją w ochronie zdrowia po stronie ministra finansów mocno mnie niepokoi. Resort finansów zachowuje się tak, jakby to nie była jego odpowiedzialność. Tymczasem kondycja finansowa NFZ to zdecydowanie jest odpowiedzialność MF - podkreśla Wojciech Wiśniewski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

- Niepokoi mnie też brak elastyczności strony związkowej. Nie może być tak, że pacjenci są odsyłani, a związki nie są w stanie delikatnie ustąpić i odstąpić od swoich daleko idących przywilejów - dodaje.

Krytycznie odnosi się też do twierdzeń Ministerstwa Zdrowia jakoby propozycje zmian w wynagrodzeniach, o których informowały media, były tak naprawdę propozycjami strony związkowej.

- To były propozycje rządowe - zaznacza. 

Jak ocenia odstąpienie resortu od zmian w kontraktach?

- Jesteśmy za swobodą zawierania umów. Jeśli ktoś zamierza przepłacać, to śmiało. Nie będziemy za CAP umierać. Jesteśmy za określeniem maksymalnego poziomu środków publicznych, które powinny być przeznaczane na wynagrodzenia - mówi Wojciech Wiśniewski.

"To położy finanse szpitali"

Posłanka KO Elżbieta Gelert studzi emocje: jej zdaniem wynagrodzenia to temat tak nośny, że nie ma co się spodziewać, że MZ dojdzie ze stroną społeczną do porozumienia po jednym czy dwóch spotkaniach.

- Co prawda to zespół trójstronny zawsze był podstawową platformą dialogu na temat wynagrodzeń. Ale być może warto się zastanowić nad tym, by zespół miał szansę dyskutować na ten temat także z posłami w ramach posiedzeń Komisji Zdrowia. Posłowie chcieliby usłyszeć, jakie konkretne rozwiązania położą na stole związki i pracodawcy. Słyszymy ciągle o jakiś propozycjach, ale konkretnych rozwiązań nie widzę - mówi Rynkowi Zdrowia Elżbieta Gellert, która sama jest dyrektorką szpitala w Elblągu.

Jej zdaniem trudno dziś ocenić, czy wprowadzenie CAP-u dla lekarzy na kontraktach, z czego koniec końców MZ i tak się wycofało, spotkałoby się z dobrym przyjęciem dyrektorów.

- Dlaczego pozbawiać dyrektorów możliwości decydowania o tym, jak mają być prowadzone ich szpitale? Z całą pewnością należy jednak wymagać od dyrektorów i organów założycielskich, by szpitale się nie zadłużały. Wprowadzenie CAP-u nie musiałoby być dobre dla wszystkich szpitali. To rozwiązanie, o którym łatwo efektownie mówić w mediach, ale jego wprowadzenie mogłoby nie być wcale takie proste i korzystne - stwierdza Elżbieta Gelert.

Zwraca przy tym uwagę, że dyskusji o wynagrodzeniach medyków wcale nie trzeba sprowadzać wyłącznie do CAP-u lub zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach. 

- W mojej ocenie warto zastanowić się nad określeniem puli pieniędzy, jaką dany zakład pracy może na wynagrodzenia przeznaczyć. Ale to tylko jedna z możliwości do dyskusji, trzeba znaleźć złoty środek - uważa posłanka.

Jej zdaniem dyskusja o wynagrodzeniach powinna zdecydowanie przyspieszyć - do lipca przyszłego roku sprawa powinna być dawno "załatwiona".

To ważne także w kontekście wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Przypomina, że od momentu wejścia w lipcu 2022 roku nowelizacji ustawy płacowej, w Polsce toczą się tysiące spraw sądowych dotyczących wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Wiele sądów decyduje się przyznać odszkodowania osobom, które nie zgadzają się z wysokością pensji wypłacanych po nowelizacji ustawy.

- Jeśli faktycznie szpitale będą musiały te odszkodowania wypłacać, to mówimy o kolosalnych pieniądzach - to położy finanse większości szpitali - stwierdza Elżbieta Gelert.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło