Wybory prezydenckie. Czy wynik może się zmienić? Wyjaśniamy

5 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie. Mamy niesamowite szczęście do polityków zaangażowanych w sport. A nawet ruchy kibicowskie. Zatem należy odnotować w duchu języka stadionowego, że: 11 czerwca 2025 r. Nawrocki zbił pionę z ziomkami z PKW, którzy dali mu glejt, że wszystko było legitne i wykręcił lepszy wynik od tego frajera, co bywa przy Ł3. Później ekipa zrobiła mu niezły młyn. Feta w warszawce na początku sierpnia. Wszyscy na biało! 

Złośliwi twierdzą, że Rafał Trzaskowski był najkrócej urzędującym Prezydentem RP. Nie byłbym tak radykalny w swoich ocenach, w końcu nikt nie odbierze sztabowi Trzaskowskiego tej niekłamanej wieczornej radości z wygranej. Po prostu skończyła się ona wraz z końcem Dnia Dziecka.

Zobacz wideo Gdzie ci wyborcy, którzy pomogli w 2023 wygrać koalicji?

Prezydent Warszawy już dawno zapowiadał, że walka o wygraną będzie na żyletki. Trafna ekstrapolacja, okazał się bowiem ogolony na łyso. Co autor tego tekstu rozumie i aprobuje. Różnica głosów okazała się rzeczywiście niewielka. O wygranej Nawrockiego zdecydowało 369 591 głosów. Jeśli skorelować to z faktem, że każdy z kandydatów otrzymał ich ponad 10 milionów, to o wygranej zadecydowała fotokomórka ustawiona na linii mety prezydenckiego wyścigu. Żeby ostudzić emocje, rozważmy, co musi czuć Justyna Steczkowska, która tegoroczną Eurowizję przegrała tylko o 280 punktów. To jest dopiero niesprawiedliwość! 

Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Wpłyną na wynik wyborów? 

W przestrzeni publicznej pojawiły się głosy o nieprawidłowościach w liczeniu głosów. Nie podczas Eurowizji oczywiście, tylko wyborów prezydenckich. Chciałoby się odwołać do kultowego już: "trzeba anulować, bo przegramy". Dziennikarze dotarli do informacji o nieprawidłowościach w liczeniu głosów w kilkunastu obwodowych komisjach wyborczych. Programiści tworzą algorytmy wykrywające anomalie wyborcze, prawnicy szukają podstaw prawnych, NASA przełożyła lot Polaka w kosmos, a nowy wokalista Budki Suflera pomylił się w Opolu. Dlatego też Sąd Najwyższy wydał postanowienie, w którym dopuścił dowód z oględzin kart do głosowania w 13 komisjach.  

Czy taka sytuacja może wpłynąć na wynik wyborów? Cytując Tadeusza Sznuka: "nie wiem, choć się domyślam". W niniejszych komisjach oddano 14 232 głosów, z czego 8194 na Karola Nawrockiego, a 6038 na Rafała Trzaskowskiego. Nawet jeśli wszystkie głosy zostałyby przypisane przegranemu, to nie będzie to miało wpływu na ważność wyborów. Kiedy w związku z wyborami prezydenckimi w 1995 r. do Sądu Najwyższego wpłynęło prawie 600 tys. protestów wyborczych, które w zasadniczej części dotyczyły wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego i wprowadzenia w błąd wyborców, sąd orzekł, że wybory były ważne. W obecnej sytuacji nie ma tak rudymentarnych wątpliwości. Wiadomo, że Nawrocki to doktor. Poza tym wykształcenie to nie jest teraz wyróżnik. Trzaskowski to doktor, Mentzen to doktor i Marek Woch to też doktor, choć przy każdej okazji podkreślał, że jest również hydraulikiem. 

Ważność wyborów. Co zrobi Sąd Najwyższy?

Aby Sąd Najwyższy uznał, że wybory były nieważne, to skala nieprawidłowości musiałaby być na tyle duża, aby stwierdzić realny wpływ na końcowy wynik wyborów. Zatem naruszenia ustawy, które wpłynęły na sam wynik głosowania, ale z uwagi na różnicę głosów między kandydatami nie miały wpływu na wynik wyborów, nie są traktowane jako podstawa do stwierdzenia nieważności wyborów (por. Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 3 sierpnia 2010 r., sygn. III SW 370/10). 

Osobnym wątkiem jest tzw. aplikacja Mateckiego, która wcale jego nie była, ale ją promował. Chodziło o to, że strona umożliwiała "weryfikację" głosowania na podstawie zaświadczenia (np. czy ktoś nie próbował głosować dwa razy na podstawie tego samego dokumentu). Sprawę badała ABW, a w prokuraturze już znalazło się zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Genialnie za pięć lat ktoś wpadnie na pomysł, żeby przed oddaniem głosu weryfikować na wyrywki znajomość piosenek disco. Nie wiem, czy bardziej przeraża mnie, że ktoś wpadł na pomysł stworzenia takiej strony, czy to, że członkowie komisji wyborczych podchwycili pomysł, żeby z tego narzędzia korzystać. Internet powinien być jednak dla dorosłych. Skala wpływu lewej stronki na wybory na razie jest nieznana. Najmocniej przepraszam za użycie słowa "lewej", oczywiście chodziło o prawą.

Do 16 czerwca można było wnosić protesty wyborcze. Te musiały bazować albo na dopuszczeniu się przestępstwa przeciwko wyborom, albo na naruszeniu przepisów Kodeksu wyborczego. Sąd Najwyższy rozpatruje protesty w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym. Co oznacza ni mniej, ni więcej, że przy kawie i ciastkach. 

Dopiero później, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów wyborczych, Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP. Ma na to 30 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez PKW.  

Jeśli nawet SN uznałby to, że nastąpiły nieprawidłowości w wyborach, które miały wpływ na wynik, to nie przeliczy na nowo głosów i nagle nie okaże się, że wstajesz rano, a tam Rafał został głową państwa. Spokojnie, można się odprężyć. W razie podjęcia przez SN uchwały stwierdzającej nieważność wyboru Prezydenta RP przeprowadza się nowe wybory. W takim wypadku Marszałek Sejmu do czasu wyboru nowego Prezydenta pełniłby jego obowiązki. Brzmi jak marzenie senne Szymona Hołowni.

Kto orzeka o ważności wyborów 

I już tylko na marginesie należy stwierdzić, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która będzie orzekała o ważności wyborów, w świetle międzynarodowego orzecznictwa nie jest sądem, o czym jeszcze niedawno krzyczeli posłowie koalicji rządzącej. Sprawę miała uspokoić ustawa incydentalna autorstwa marszałka Hołowni i spółki (bez żadnej odpowiedzialności). Jednak ta nie zyskała aprobaty Andrzeja Dudy, który – jak wskazuje komunikat na stronie internetowej prezydenta – jako strażnik konstytucji murem stanął za statusem sędziów i trójpodziałem władzy. Oczywiście ja się z tym stanowiskiem zgadzam. Tak samo jak z tym, że wilk tak naprawdę chciał zaprzyjaźnić się z czerwonym kapturkiem. 

Abstrahując od tego, większość parlamentarna złagodziła ton w kierunku Sądu Najwyższego oraz braku legalności IKNSP. Obawiam się jednak, że udawanie, że teraz cała nadzieja w SN, to jednak trochę pobite gary. Choć niezwykle ciekawy musiałby być fikołek logiczno-etyczny, który by zrobili rządzący, gdyby SN orzekł o nieważności wyboru prezydenta. W szczególności mając na uwadze fakt, że jeszcze przed wyborami wskazywali, że uchwała ta nie ma żadnego znaczenia ze względu na wadliwe obsadzenie sądu. 

Sekwencja najbliższych wydarzeń wydaje się oczywista. Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyboru Prezydenta. Choć ta – zgodnie z poglądami doktryny – nie jest konieczna do objęcia urzędu. Karol Nawrocki 6 sierpnia złoży przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym, do roty przysięgi dodając słowa "tak mi dopomóż Bóg". Od tego momentu stanie się on prezydentem wszystkich Polaków. Niezależnie od tego, czy na niego głosowaliśmy, czy też nie.  

Kolejne wybory prezydenckie za pięć lat. Do tego czasu polska reprezentacja będzie miała zapewne około trzech nowych selekcjonerów, Lewandowski zawiesi korki na kołku, a kadra zagra kilka meczów o wszystko i o honor. A już za dwa lata z kawałkiem kolejne wybory parlamentarne. Ponownie usłyszymy, że "są to najważniejsze wybory po 1989 r.". Choć akurat to może być prawda, jeśli spojrzeć na to, jaki duet może zawładnąć polskim Sejmem. Na razie jednak nie zaprzątajmy sobie tym głowy, bo przed nami naprawdę interesujący czas. 

Przeczytaj źródło