Wszystkich Świętych za rogiem, a na grobie Kołaczkowskiej to. Odejmuje mowę

4 dni temu 10

To, co znaleziono na grobie zmarłej artystki, ściska za serce. Tuż przed Wszystkich Świętych w miejscu pochówku Joanny Kołaczkowskiej pojawiła się niezwykła rzecz. Odejmuje mowę.

Co dalej z kabaretem Hrabi?

Joanna Kołaczkowska, ikona Kabaretu Hrabi, przez lata rozkładała na łopatki publiczność swoją niepowtarzalną charyzmą i kreacjami, które na stałe weszły do kanonu polskiego humoru. Nikt nie spodziewał się, że ta kobieta-orkiestra, która potrafiła rozbawić do łez nawet najbardziej ponurych widzów, będzie musiała stoczyć prywatną, dramatyczną walkę z chorobą nowotworową, o czym poinformowali w mediach społecznościowych jej koledzy z grupy. Ten apel o wsparcie, połączony z wiadomością o zbiórce na leczenie, momentalnie sparaliżował internet i poruszył rzesze wiernych fanów.

Spieszymy poinformować Was co dalej z naszym kabaretem. Po pierwsze - zostajemy we trzech. Nie wyobrażamy sobie, żeby ktokolwiek mógł na stałe zastąpić Aśkę. Dlatego nie będziemy nikogo „dobierać” – każdy nowy program będzie po prostu nowym projektem, do którego zaprosimy zaprzyjaźnionych gości. Zostawiamy nazwę, bo ciągle jesteśmy sobą – tylko  inaczej. Wiele razy o tym rozmawialiśmy jeszcze przed tragicznym odejściem Asi. Ona też by tego chciała. Zmieniamy tylko pisownię nazwy i teraz to będzie wyglądać tak: hrAbi. Dlaczego w centrum nazwy jest wielką literą "A" nie musimy chyba tłumaczyć - przekazali pozostali członkowie.

Cała ta smutna historia miała jednak dodatkowy, zaskakujący wymiar, który dopiero po czasie ujawniły bliskie artystce osoby. Kołaczkowska, która wcześniej otwarcie przyznawała się do panicznego lęku przed rakiem (kancerofobii), w obliczu realnego zagrożenia zareagowała kompletnie inaczej, niż można było przypuszczać. Mimo postępującej choroby zachowała niesamowitą kontrolę i godność, skupiając się na porządkowaniu spraw i cichym pożegnaniu się ze światem – nawet w kwestii organizacji swoich zdjęć i drobiazgów, jakby chciała kontrolować chaos, który nieuchronnie miał nadejść. Jej ostatnie chwile, przeżyte w otoczeniu najbliższych, były spokojne i ciche, czego dowodem były wzruszające pożegnania podczas ceremonii w lipcu 2025 roku, kiedy to odeszła jedna z najjaśniejszych gwiazd kabaretowej sceny.

kabaret hrAbi, fot. FacebookKabaret hrAbi fot. Facebook

Ostatnie chwile Joanny Kołaczkowskiej

Ostatnie dni Joanny Kołaczkowskiej, filaru Kabaretu Hrabi i legendy zielonogórskiego zagłębia, dalekie były od szpitalnej posępności, którą mogłaby zwiastować wyniszczająca choroba. W jej domu, wbrew widmu agresywnego nowotworu mózgu, utrzymywał się gwar i radosna atmosfera, niczym na kabaretowym zapleczu. Rodzina i przyjaciele, z Dariuszem Kamysem na czele, otaczali ją wsparciem do samego końca, tworząc z tamtego trudnego czasu wyjątkowe i pełne bliskości wspomnienie.

Rozmawiałyśmy o chorobie spokojnie, bo Asia nie chciała rozpaczy. Staraliśmy się być silni, by nie pokazywać jej naszego bólu i łez. »Przyjedź do mnie, Gosiu«, powiedziała, więc pojechałam i byłam do samego końca. Chodziłyśmy na spacery, żartowałyśmy, wspominałyśmy, gadałyśmy głupoty, robiłyśmy ćwiczenia oddechowe i głosowe, nagrywałyśmy sobie improwizowane słuchowiska. Cieszyła się z tego - wspominała Małgorzata Olejarz.

Mimo to, polska publiczność do ostatnich chwil zachowywała desperacką nadzieję, że ulubienica widzów – znana z ról Krystyny Kok czy Dorin Owens ze „Spadkobierców” – po raz kolejny wykaraska się z tarapatów. Fani oraz koledzy z branży, którzy w kwietniu zorganizowali zbiórkę na jej leczenie, dziś dbają o to, by jej dorobek – pełen niepowtarzalnego stylu i poczucia humoru – nie odszedł w zapomnienie. Tym samym, choć Kołaczkowska zeszła ze sceny, jej najsłynniejsze powiedzenia i stworzone postaci pozostały żywe, stanowiąc trwały pomnik jej talentu.

To znalazło się na grobie Kołaczkowskiej

Wizytę na grobie Joanny Kołaczkowskiej to doświadczenie, które dla jej wielbicieli z pewnością wykraczało poza zwykłą zadumę; stało się intymną kontynuacją dialogu z Artystką, którą tak cenili. Fani, pamiętając jej sceniczny blask i ten wyjątkowy, ciepły humor, stworzyli na miejscu pochówku niezwykłą, kolorową mozaikę pamiątek. To prawdziwy hołd, złożony z anielskich figurek, wrzosów i ulubionych zdjęć, który ukazywał siłę więzi, jaka łączyła ją z publicznością.

Lecz w tej obfitości dowodów pamięci jeden detal szczególnie chwytał za serce: dyskretna tabliczka z wierszem, który pozostawił jeden z fanów. Te poetyckie słowa, choć oszczędne w formie, wyrażały tęsknotę i wdzięczność za lata śmiechu, będąc świadectwem, że komiczka pozostawiła po sobie coś znacznie trwalszego niż skecze. 

Nikt nie spodziewał się, że ta kobieta-orkiestra kabaretu Potem, a później Hrabi, tak nagle i cicho odejdzie, ale ten wzruszający wiersz na grobie stał się najlepszym epilogiem dla życia Joanny.

Powiedz, Aśka, jak tam jest?

Kto Ci pisze scenariusze?

Czy rozśmieszasz ich do łez

W kapeluszu z pióropuszem?

Tu, bez Ciebie, smutno nam

Oglądamy stare skecze.

Jeszcze śmiech Twój w uszach mam,

Tylko w oku coś zapiecze.

Gdzieś na chmurze siedzisz i

Palcem w bucie sobie kiwasz.

Nie zamykaj jeszcze drzwi.

Dorin Owens - bądź szczęśliwa"

- czytamy 

Joanna KołaczkowskaJoanna Kołaczkowska fot. KAPiF

Przeczytaj źródło