Minął rok od upadku krwawego reżimu Baszszara al-Asada. Obalenie dyktatora zakończyło trwającą 14 lat wojnę domową. Syria z rozmachem świętowała odzyskaną wolność, ale kraj nadal pozostaje podzielony, a sytuacja ludności jest bardzo trudna. 16,5 mln ludzi – ponad 2/3 mieszkańców Syrii – potrzebuje bardzo pilnej pomocy humanitarnej.
Rządy dynastii rodziny Asadów trwały ponad pół wieku. W 2011 r. na fali Arabskiej Wiosny w Syrii zaczęły się protesty. Żądano reform demokratycznych, walki z korupcją i zakończenia rządów Asada. Protesty brutalnie tłumiono, ale rozlały się na cały kraj i dały początek wojnie domowej, w której, jak szacuje ONZ, zginęło ponad 300 tys. osób, a kolejne 150 tys. uznaje się za zaginione.
Wojna doprowadziła do ucieczki ponad połowy mieszkańców Syrii. Więcej niż 6,8 mln ludzi przekroczyło granice w poszukiwaniu bezpieczeństwa, podczas gdy ponad 7 mln mieszkańców zostało zmuszonych do przemieszczenia wewnątrz rozdartego konfliktem kraju.
“Po naszym domu nic nie zostało. Uciekliśmy nagle, licząc, że to tylko na chwilę. Niczego ze sobą nie zabraliśmy. Zostało nam tylko to, co mieliśmy na sobie” - opowiadał Husain Alfalm, mieszkający teraz w obozie Al-Baraka.
Bilans wojny jest porażający. Duże miasta, w których toczyły się walki – Homs, Aleppo – doświadczyły ogromnych zniszczeń. Na powracających czekają dzielnice ruin, budynki grożą zawaleniem. Zniszczone sieci powodują wielogodzinne przerwy w dostawach prądu. Zrujnowane są szpitale, szkoły oraz kluczowe systemy wodne, sieci kanalizacyjne i oczyszczalnie ścieków. To ogromne ryzyko rozprzestrzeniania się chorób. Żeby mieć czystą wodę, trzeba ją po prostu kupić - miesiąc wody z beczkowozu to kilkadziesiąt USD – tyle wynosi przeciętna pensja na prowincji.
Nawet w takich warunkach przez ostatni rok do kraju wrócił ponad milion uchodźców z zagranicy. Wracają też uchodźcy „wewnętrzni”. Ci, których na to stać, odbudowują swoje domy - ale to niewielka grupa. Wciąż 1,5 mln osób mieszka w obozach, także nieformalnych, które często są kilkunastoma namiotami w gaju oliwnym. Ta liczba ciągle się zmienia, ludzie wyjeżdżają i przyjeżdżają.
Anmar Moustafa w obozie Afamya mieszka od 7 lat. “Mam trójkę dzieci i bardzo chorą żonę. Nie mam jej tutaj jak pomóc. Kilka miesięcy temu moi teściowie wrócili do domu. Ale my nie mamy dokąd wracać. Nasz dom został całkowicie zniszczony”.
Dlatego Polska Akcja Humanitarna zdecydowała się zapewnić w obozach na północy kraju czystą wodę i artykuły higieniczne. Ważne są także zestawy menstruacyjne dla kobiet żyjących w prowizorycznych schronieniach. PAH dba też o opróżnianie toalet, by utrzymać dobre warunki sanitarne.
Z wody w obozie Al Saiyalah cieszy się Mahmoud Alhasan: “Tą jedną rzeczą teraz nie musimy się martwić. Woda wreszcie jest".
Syria raduje się z otwarcia nowego rozdziału w historii, ale aby miał on szczęśliwe zakończenie, potrzebne są międzynarodowe wsparcie i solidarność. To czas na pracę humanitarną bezpośrednio na miejscu, która da Syryjczykom szansę na życie w pokoju - i odbudowę swojej ojczyzny.
Projekt w Syrii jest współfinansowany w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

15 godziny temu
6




English (US) ·
Polish (PL) ·