Wspomnienie o Marianie Turskim. "Mędrzec, który podążał swoimi ścieżkami"

1 tydzień temu 8

Data utworzenia: 31 października 2025, 7:00.

Dyrektorzy Muzeum Auschwitz i Muzeum Polin podzielili się z "Faktem" wspomnieniami o Marianie Turskim. Historyk, dziennikarz, działacz społeczny pochodzenia żydowskiego i ocalony z Holocaustu zmarł 18 lutego 2025 r. w wieku 98 lat. — Marian był człowiekiem, który w każdej złożonej sytuacji próbował znajdywać najrozsądniejsze rozwiązanie — mówił Piotr Cywiński. Zygmunt Stępiński dodał: — Był mędrcem, który podążał często własnymi ścieżkami.

Mariana Turskiego wspominali dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński i dyrektor Muzeum POLIN Zygmunt Stępiński (zdj. archiwalne). Foto: Li Muzi/Xinhua/ZumaPress; Grzegorz Łyko/Fokusmedia; Marcin Banaszkiewicz/Fotonews; / Fakt.pl

— Nie bądźcie obojętni, bo nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, "jakiś Auschwitz", nagle spadnie z nieba — te słowa Mariana Turskiego, które wypowiedział podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau do dziś trudno zapomnieć. Autor tych słów przeżył Zagładę, a po wojnie skupił się na pracy historyka i dziennikarza. Orędownika dialogu polsko-żydowskiego dla "Faktu" wspominali dyrektorzy Muzeum Auschwitz i Muzeum Polin.

Wspomnienie o Marianie Turskim. "Potrafił znajdować najrozsądniejsze wyjście"

— Marian był człowiekiem, który w każdej złożonej sytuacji próbował znajdywać najrozsądniejsze rozwiązanie. Nie przyjmował zupełnie do wiadomości sytuacji bez wyjścia — mówił Piotr Cywiński, który od prawie dwóch dekad kieruje Muzeum Auschwitz.

Dodał: — Przy czym zawsze potrafił tak rozmawiać, by swego rozmówcę nakierować na jakieś rozwiązanie, nigdy nie narzucał, nie forsował wyników, ale wysłuchiwał i naprowadzał na ścieżki rozsądnych kompromisów.

Z kolei dyrektor Muzeum Polin Zygmunt Stępiński podkreślił, że znał Mariana Turskiego osobiście przez 60 lat. — Był mędrcem, który podążał często własnymi ścieżkami. Rozmowy z nim to była intelektualna uczta. Miało się po prostu wrażenie, że Marian wie wszystko. Ale nie było w nim pychy, pozostawał za to wierny swoim przekonaniom. Zastał świat straszny i okrutny, zostawił trochę lepszym. Jakże nielicznym się to udało — podkreślił.

"Marian, drobny i delikatny, był autorytetem dla najwybitniejszych ludzi"

Stępiński przypomniał, że "życie Mariana Turskiego — od wczesnego dzieciństwa przez cudem przetrwaną Zagładę, zaangażowanie w komunizm i nim rozczarowanie, wreszcie pracę dla i na rzecz społeczności żydowskiej w Polsce, budowanie porozumienia z Polakami i dążenie do pojednania z Niemcami — to wszystko był pewien proces, w którym każdy etap był po coś".

— Marian, człowiek drobny i delikatny (bardzo by się na te słowa oburzył!) został międzynarodowym autorytetem dla prezydentów, koronowanych głów i najwybitniejszych intelektualistów naszych czasów (z którymi utrzymywał kontakt i zupełnie pozaprotokolarne relacje) nie przez przypadek. Cechowała Go mądrość uczestnika, nie komentatora, choć potrafił też myśleć szeroko, bez narzucania własnej perspektywy. Umiał nie tylko wspaniale mówić, ale naprawdę z uwagą słuchał — wspominał Zygmunt Stępiński.

Dyrektor Muzeum Polin podkreślił, że "Turski zostawił po sobie wielką spuściznę intelektualną, zostawił muzeum, które pomagał stworzyć i któremu do ostatnich chwil poświęcał zaangażowanie, czas i energię". — Zostaliśmy osieroceni, ale dzięki niemu nigdy nie będziemy obojętni — podsumował.

Marian Turski i jego krótki życiorys

Marian Turski urodził się 26 czerwca 1926 r. w Druskiennikach w rodzinie polskich Żydów jako Mosze Turbowicz. Po wybuchu wojny wraz z rodziną znalazł się w getcie łódzkim. Członkowie jego rodziny zostali wywiezieni do Auschwitz. Przez długi czas ochraniali go przyjaciele z podziemnej organizacji Lewica Związkowa, do której należał. Został wywieziony dopiero w sierpniu 1944 r., jednym z ostatnich transportów do Auschwitz z łódzkiego getta.

W styczniu 1945 r. przeżył marsz śmierci do Buchenwaldu, a w kwietniu, gdy do obozu zbliżały się wojska amerykańskie — marsz do Theresienstadt. Tam, chory na tyfus, doczekał wyzwolenia.

Po zakończeniu wojny zamieszkał w Warszawie. Od 1945 r. działał w młodzieżowej organizacji PPR, a następnie pracował w wydziale prasy PZPR. W latach 1956–1957 był zastępcą redaktora naczelnego "Sztandaru Młodych". W 1957 r. został publicystą, a od 1958 r. pełnił funkcję kierownika działu historycznego tygodnika "Polityka".

27 stycznia 2020 r. podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, powiedział głośne zdanie: "Auschwitz nie spadło z nieba". — Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana — apelował.

Był mężem zmarłej w 2017 r. operatorki dźwięku Haliny Paszkowskiej-Turskiej. Ich córką jest flecistka Joanna Turska.

Źródło: Fakt, PAP

/5

Li Muzi/Xinhua/ZumaPress; Grzegorz Łyko/Fokusmedia; Marcin Banaszkiewicz/Fotonews; / Fakt.pl

Mariana Turskiego wspominali dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński i dyrektor Muzeum POLIN Zygmunt Stępiński (zdj. archiwalne).

/5

Beata Zawrzel/NurPhoto / Zuma Press

Marian Turski (zdj. archiwalne).

/5

Grzegorz Łyko / Fokusmedia

Dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński (zdj. archiwalne).

/5

MARCIN BANASZKIEWICZ / Fotonews

Dyrektor Muzeum POLIN Zygmunt Stępiński (zdj. archiwalne).

/5

Li Muzi/Xinhua / Zuma Press

Marian Turski (zdj. archiwalne).

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło