Mateusz Samołyk to inwestor, autor bloga i podcastu Inwestomat.eu oraz książki "Inwestowanie dla każdego". W rozmowie w programie "Horyzonty" opowiada o prostych zasadach inwestowania, roli psychologii, kosztach i dywersyfikacji, podkreślając, że konsekwencja i długi horyzont są ważniejsze niż "gonienie" rynku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także:
Finansowa wolność to mit || Mateusz Samołyk #21
Inwestowanie? Zacznij od prostych rzeczy
Samołyk radzi zaczynać bez komplikowania: od niewielkiej kwoty i obserwacji własnych reakcji. - Nie próbować za szybko komplikować. Zacząć coś robić, odciąć się od nadmiaru informacji i po pół roku sprawdzić, jak się z tym czujemy - wyjaśnia. Dodaje, że najtrudniejsza bywa głowa: pokusa sprawdzania rachunku, lęk przed spadkami i porównywanie się z innymi. - Gdy inwestowanie staje się nudne, to znaczy, że ktoś dojrzał - mówi.
W jego ocenie kluczowa jest dywersyfikacja zamiast obstawiania jednego trendu. - Co jeśli nie AI, tylko coś innego? Co jeśli źle wybierzemy? - pyta, wskazując, że "wygrani" i tak będą w szerokim koszyku, a gonienie za "zwycięzcami ostatnich lat" prowadzi wielu inwestorów do gorszych wyników niż spokojne trzymanie indeksu. - Będziemy tracić, będziemy popełniać błędy. Nie da się inwestować i nigdy nie tracić - podkreśla.
Uważaj na opłaty
Drugim filarem są koszty. Samołyk konsekwentnie "ścina" opłaty, bo te działają bezlitośnie w wieloletnim rachunku. - Po 30 latach przy koszcie 2 proc. mamy prawie o połowę mniej niż przy kosztach wielokrotnie niższych - tłumaczy. Kontrastuje drogie rozwiązania z tańszymi funduszami indeksowymi/ETF-ami, podkreślając, że "zaufanie profesjonalistom" ma sens, ale warto wybierać tych, którzy robią "to samo X taniej". - Zaufajmy profesjonalistom, ale nie przepłacajmy - dodaje.
Wyjaśnia, czym są ETF-y i dlaczego pomagają inwestować "szeroko" - w wiele spółek i rynków jednocześnie, jednak wskazuje też ich pułapkę: zbyt łatwą możliwość panicznej sprzedaży.
- Za łatwo można to sprzedać. W marcu–kwietniu, gdy indeksy spadły o kilkanaście procent, wielu kliknęło "sprzedaj" właśnie dlatego, że to takie proste - mówi. Zwraca uwagę, że czerwony minus na koncie to "wirtualna strata" do momentu realizacji, a o sukcesie decydują horyzont i dopasowanie ryzyka do celu.
Niepewne czasy. Jak się zabezpieczyć?
Wątpliwości związane z "czasami niepewnymi" Samołyk kwituje spokojem. - Czy dzieją się na świecie rzeczy, które mnie martwią w kontekście inwestowania? Nie, w ogóle - stwierdza. Zaznacza, że przy długim horyzoncie i kilku "oddzielnych koszykach" można czuć się bezpiecznie, a nadmiar informacji sprzyja fatalizmowi.
W rozmowie wraca też do oczekiwań. - Realistycznie to około 7–8 proc. rocznie, a "ponad inflację" cztery–pięć punktów procentowych - mówi, podkreślając, że to czas i regularne dokładanie "robią różnicę", a nie pogoń za każdym punktem procentowym. - Najpierw zarabianie z pracy własnej, giełda ma tylko "skromnie pomnażać" - zaznacza. Wskazuje również na rolę systematycznego podnoszenia dochodów: negocjacji wynagrodzeń, dbałości o zakres obowiązków i gotowości do zmiany pracodawcy, gdy pojawia się "sufit".
Od spółek do indeksów
Samołyk opisuje też własną ewolucję: od wyboru pojedynczych spółek do coraz większego udziału indeksów. - Coraz bardziej to "upasywniam". Lubię analizę, ale przewaga nad rynkiem bywa niewielka i kosztuje dużo czasu - przyznaje. Doradza, by nie uzależniać proporcji akcji i obligacji od samego wieku ("100 proc. minus wiek"), tylko od celów, zobowiązań i "łatwości odtworzenia" portfela w razie strat. – Zacznijmy od celów życiowych, a nie od wieku – mówi.
Wątek nieruchomości ujmuje rzeczowo: to nie jest dochód pasywny. Jego zdaniem, wymagają one czasu, decyzji i zarządzania, a koncentracja lokali "w jednym mieście i segmencie" podnosi ryzyko. Podkreśla wagę dywersyfikacji geograficznej i klas aktywów. - Idealny inwestor potrafi być zbyt zajęty wszystkim innym, by "mieszać" w portfelu - dodaje.
TOP WYRÓŻNIONE
(tylko zalogowani)
papandeo
12 min. temu
Zbiór nieczytelnych i nikomu niepotrzebnych bzdur.
Kiedy w końcu małpo ludy zrozumieją że obietnice wyborcze muszą być zastąpione przez zobowiązania natury prawnej obwarowane konsekwencjami w razie niezrealizowania