"Włóczędzy" Hao Jingfang: jedyna nadzieja w outsiderach

1 tydzień temu 13
Kolektywistyczne społeczeństwo Marsa, swoista republika inżynierów, żyje bez pieniędzy i własności prywatnej, za to w kulcie nauki, postępu i współdzielenia wiedzy. Kolektywistyczne społeczeństwo Marsa, swoista republika inżynierów, żyje bez pieniędzy i własności prywatnej, za to w kulcie nauki, postępu i współdzielenia wiedzy. / East News / DETLEV VAN RAVENSWAAY

„Włóczędzy” chińskiej pisarki Hao Jingfang to rzecz o porażkach i rozczarowaniach idealistów. Którzy – po raz kolejny – chcieliby dźwignąć ku niebu jednoczącą ludzkość Wieżę Babel. To ciekawe, że dostajemy taką prozę z Chin, a sami już od dawna niczego podobnego nie wytwarzamy.

Kiedy w 1974 r. Ursula K. Le Guin opublikowała powieść „Wydziedziczeni” (z ironicznym podtytułem „Niejednoznaczna utopia”), polityczna refleksja tej książki wyznaczała kres pewnej epoki. Właśnie odchodziła do przeszłości – gorzko i na kacu – era kontrkultury, w zimnowojennej retoryce Zachodu zaczynała zaś wybrzmiewać „kończąca historię” myśl, że nie ma alternatywy dla kapitalizmu, który wedle tej koncepcji, czyni ludzi wolnymi, silnymi i odpowiedzialnymi za siebie. Obóz komunistyczny, pogrążony w problemach i kryzysach, które w dużej mierze sam sobie stworzył, nie miał sensownej kontrpropozycji. Nawet Chiny Deng Xiaopinga wykonały gwałtowny zwrot od maoizmu ku gospodarce rynkowej.

„Wydziedziczeni” to filozoficzno -polityczny eksperyment myślowy – znakomity przykład tego, że dobra SF jest literaturą prawdziwie poszukującą. Mamy zatem dwa globy: planetę Urras i jej księżyc Annares. Na planecie króluje rozwinięty kapitalizm w rozmaitych odsłonach i ze wszystkimi swoimi wadami (skrajne nierówności, kult pieniądza, komercjalizacja, pogarda dla słabszych, osobliwa pruderia), na księżycu żyją zaś potomkowie rewolucjonistów-anarchistów, którzy stworzyli tam pozbawione władzy centralnej bezklasowe społeczeństwo swoją organizacją przypominające falanstery utopijnego socjalizmu albo kibuce. W tym świecie, zaprojektowanym również lingwistycznie (niektórych słów z dawnej ojczyzny Urras nie ma w słowniku), przychodzi na świat geniusz – fizyk Szewek. Co zrobi z człowiekiem tak nietuzinkowym kultura nastawiona na równościowy konformizm, pokorę, posłuszeństwo (także posłuszeństwo myśli) i brak rywalizacji? Czy może lepszym miejscem dla spożytkowania jego nieprzeciętnego talentu nie byłaby przypadkiem burżujska Urras?

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

logo Piotr Kofta

Piotr Kofta

Pisarz, krytyk literacki, publicysta

Zapisz się na newsletter

Otrzymuj codziennie rzetelne informacje o zmianach w prawie i podatkach oraz aktualności istotne dla przedsiębiorców.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich

Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.

success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Zobacz

Popularne Zobacz również Najnowsze

image for background

logo www.GazetaPrawna.pl

Przejdź do strony głównej

Przeczytaj źródło