Irena Santor od dekad uważana jest za jedną z najwybitniejszych polskich piosenkarek i chociaż jej kariera zawodowa jest pasmem sukcesów, życie prywatne mocno doświadczyło artystkę. Z perspektywy czasu wspomina również wiele miłych chwil, z których większość związana jest z mężczyznami jej życia - mężem Stanisławem Santorem i partnerem Zbigniewem Korpolewskim.
Irena Santor należy do grona najsłynniejszych i najbardziej cenionych piosenkarek w Polsce. W trakcie swojej imponującej kariery artystka wykreowała wiele ponadczasowych przebojów, które do dziś śpiewane są przez kolejne pokolenia muzyków.
To właśnie utalentowana wokalistka miała okazję wykonywać takie szlagiery jak "Walc Embarras", "Powrócisz tu", "Tych lat nie odda nikt", "Maleńki znak", "Już nie ma dzikich plaż"
Choć 90-letnia artystka już dawno podjęła decyzję o wycofaniu się z aktywności zawodowej, nie zniknęła całkowicie z życia społecznego i od czasu do czasu bierze udział w różnych wydarzeniach artystycznych, spotkaniach i imprezach branżowych.
Chociaż kariera sceniczna Ireny Santor jest pasmem sukcesów, w jej życiu prywatnym nie brakowało trudnych momentów. Gwiazda w bardzo młodym wieku straciła rodziców, w kolejnych latach musiała borykać się z rozwodem, ciężką chorobą, skutkami wypadku samochodowego.
Na szczęście nie brakowało także miłych chwil - tych związanych z wybrankami, dla których całkowicie straciła głowę.
W życiu Ireny Santor liczyli się tylko dwaj mężczyźni - mąż Stanisław Santor i wieloletni partner Zbigniew Korpolewski. Każdego z nich kochała jednak zupełnie inną miłością.
"Pierwsza miłość to młodzieńczy poryw serca. Druga to dojrzała i przemyślana relacja" - tłumaczy autor książki "Irena Santor. Tych lat nie odda nikt".
Swojego przyszłego męża wokalistka poznała na samym początku muzycznej drogi, kiedy została solistką zespołu Mazowsze. W jej głosie zakochał się Stanisław Santor - wybitny skrzypek i koncertmistrz Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji.
Chociaż dzieliło ich aż 12 lat różnicy, artyści mocno zbliżyli się do siebie i z czasem stworzyli parę.
"Codziennie mogłam przysłuchiwać się jego grze na skrzypcach. Dlaczego ćwiczy tak, dlaczego próbuje inaczej. Po prostu nauczył mnie słyszeć muzykę, rozróżniać ją. To właśnie były moje muzyczne uniwersytety. Stanisław miał wielki wpływ na rozwój mojego umuzykalnienia, gustu muzycznego" - mówiła w jednym z wywiadów cytowanych przez dziennikarzy "Vivy!".
To właśnie za namową Stanisława Santora młoda piosenkarka zdecydowała się odejść z zespołu i postawić na karierę solową.
Chociaż początkowo między zakochanymi wszystko układało się znakomicie, po kilku latach małżeństwa para zaczęła mierzyć się z poważnym kryzysem. W końcu po 19 latach bycia razem postanowili się rozstać, jednak zachowali przyjacielskie relacje.
Kolejna miłość Ireny Santor także przyszła do niej zupełnie nieoczekiwanie. Na początku lat dziewięćdziesiątych słynna piosenkarka występowała na scenie warszawskiego Teatru Syrena. Tam jej drogi przecięły się ze Zbigniewem Korpolewskim, ówczesnym dyrektorem placówki.
Co ciekawe, początkowo oboje nie przepadali ze sobą, ale ze względu na charakter pracy spędzali w swoim towarzystwie coraz więcej czasu.
"Nie bardzo się lubiliśmy. Taki był wymagający, ostry, apodyktyczny. Nawet nie wiem, kiedy zbliżyliśmy się do siebie. To nie znaczy, że teraz spijamy sobie z dzióbków. Zbyszek to silny charakter, ja też do łatwych nie należę. Jak się uprę, to długo mnie trzeba przekonywać. On to potrafi, jednak i tak często się spieramy" - tłumaczyła w rozmowie z "Vivą!.
Nic dziwnego, że pomiędzy dwójką często dochodziło do kłótni.
"Irena jest osobą, z którą zawsze mam o czym rozmawiać. Interesuje się światem, dużo czyta. Zawodowo jest trudna we współpracy, wymagająca, to perfekcjonistka. Pewnie dlatego, że traktuje swoją pracę niezwykle poważnie. Ja w niej najbardziej cenię uczciwość i prawdomówność. Zawsze była wobec mnie lojalna. Ma jeszcze taką cechę, że nie potrafi przejść obojętnie obok cudzego nieszczęścia. Walczy o innych jak o siebie" - opisywał Zbigniew Korpolewski.
Chociaż Irena Santor spędziła u boku swojego partnera aż cztery dekady, para nigdy nie planowała ślubu i nie zalegalizowała swojej relacji.
"Ci, którzy się kochają, powinni być wolni, i to się sprawdza w naszym związku" - tłumaczyła.
Ich relację przerwała dopiero śmierć Zbigniewa Korpolewskiego, który odszedł w 2018 roku, w wieku 84 lat. Artystka przez cały czas czuwała przy swoim wybranku, który ostatnie dni spędził w Domu Artysty w Skolimowie.
"Przypominam sobie różne rzeczy z mojego codziennego życia ze Zbyszkiem, które teraz, po jego odejściu, zaczynają inaczej pachnieć, inaczej istnieć, tak jakbym musiała nauczyć się z nimi obcować na nowo. Nie chcę tych spraw roztrząsać, bo Zbyszka nie ma i tego już nic nie zmieni" - wspominała ukochanego w rozmowie z magazynem "Viva!".
Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
90-letnia Irena Santor ruszyła w trasę koncertową. Otwarcie mówi o oczekiwaniach
Irena Santor przyłapana. Tego nikt się po niej nie spodziewał
Irena Santor doświadczyła olśnienia. Pojechała do Krakowa, żeby zrozumieć