Po krótkiej przerwie Max Verstappen wrócił do kokpitu i od razu przypomniał, dlaczego to on rządzi w Formule 1. Choć w pierwszym treningu go zabrakło, już w kolejnym Holender pokazał klasę i zdominował rywali. Za jego plecami czai się jednak Charles Leclerc, który nie zamierza odpuszczać.
Młodzi na torze, gwiazdy w cieniu
Pierwszy trening przed Grand Prix Meksyku trudno było uznać za miarodajny. Na torze imienia braci Rodríguezów pojawiło się aż dziewięciu młodych kierowców, realizujących obowiązek jazdy juniorów w sesjach F1. Z tego powodu zabrakło wielu czołowych zawodników, w tym aktualnego mistrza świata Maxa Verstappena.
To sprawiło, że większą uwagę przyciągnął Charles Leclerc, który wykorzystał okazję i wykręcił najlepszy czas pierwszego treningu – 1:17.545. Dzięki temu kierowca Ferrari lepiej poznał specyfikę toru, co miało dać mu przewagę w późniejszej sesji. Jednak gdy tylko w drugim treningu na tor wjechał Verstappen, układ sił błyskawicznie się zmienił.
Verstappen wraca i natychmiast rządzi
Holender potrzebował zaledwie kilku okrążeń, by przypomnieć wszystkim, kto w tym sezonie dyktuje tempo. W drugim treningu uzyskał wynik 1:17.392, wyprzedzając Leclerca o 0,153 sekundy. Choć różnica była minimalna, styl, w jakim Verstappen po raz kolejny zdominował sesję, nie pozostawiał złudzeń co do jego formy.
ZOBACZ TAKŻE: Poznaliśmy przyszłość Leo Messiego. Nowy kontrakt do 2028 roku
Za plecami lidera zrobiło się jednak ciekawie. Trzeci czas dnia uzyskał Andrea Kimi Antonelli, młody kierowca Mercedesa, który zaskoczył zarówno tempem, jak i opanowaniem. Co więcej, Włoch na początku treningu zgłaszał problemy z silnikiem, ale ostatecznie utrzymał świetne tempo i zakończył sesję ze stratą zaledwie 0,174 sekundy do Verstappena.
McLaren w tarapatach, Ferrari i Red Bull na kursie kolizyjnym
Nieco mniej powodów do zadowolenia ma McLaren. Choć Lando Norris zajął czwarte miejsce z wynikiem zaledwie 0,251 sekundy za liderem, jego zespołowy partner Oscar Piastri był dopiero dwunasty. Australijczyk tradycyjnie ma trudności z torem w Mexico City, co może być problemem w kontekście walki o punkty w klasyfikacji generalnej.
Tymczasem w czołówce zapowiada się kolejne starcie gigantów – Red Bull kontra Ferrari. Verstappen i Leclerc już teraz pokazują, że będą nadawać ton weekendowi. Jeśli tempo z treningów utrzyma się również w kwalifikacjach, kibiców czeka emocjonująca rywalizacja dwóch kierowców, którzy nie uznają półśrodków. GP Meksyku dopiero się rozkręca, ale wszystko wskazuje na to, że walka o pole position może być jedną z najciekawszych w tym sezonie.
Robert Lewandowski - forma zawodnika
Reklama

2 dni temu
4





English (US) ·
Polish (PL) ·