Tusk oskarża Nawrockiego o "sabotaż". To już nie spór, tylko ostry konflikt

2 tygodni temu 17
Donald Tusk i Karol Nawrocki
Konflikt na linii Tusk-Nawrocki przybiera na sile Fot. shutterstock / Victor Mogyldea // Fot. shutterstock / Tomasz Warszewski montaż: naTemat.pl

Prezydent odesłał do KPRM wnioski o nominacje na pierwszy stopień oficerski przyszłych oficerów służb specjalnych. U premiera Donalda Tuska taki obrót spraw wywołał ostrą reakcję. Szef rządu oskarżył Karola Nawrockiego o "sabotaż wymierzony w bezpieczeństwo państwa". W sieci zawrzało.

Daj napiwek autorowi

"Prezydent uparcie odmawia podpisania wniosków dla młodych funkcjonariuszy służb specjalnych na pierwszy (!) stopień oficerski oraz odznaczeń dla bohaterów walki z obcą dywersją. To nie jest tylko próba przejęcia kompetencji rządu. To sabotaż wymierzony w bezpieczeństwo państwa!" – napisał w poście na platformie X premier Donald Tusk.

Spięcie między premierem a prezydentem ws. nominacji oficerskich

"Nie rozumiem i nikt nie rozumie, jak prezydent może uderzać w funkcjonariuszy służb specjalnych. Oni strzegą naszego bezpieczeństwa. Nie są z żadnej partii. To po prostu uderzanie w państwo" – skomentował Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych. "Nawrockiego osadził Trump, przyjaciel Putina. To dlaczego miałby niby dbać o bezpieczeństwo Polski?" – to z kolei reakcja Romana Giertycha.

Polityczni rywale Tuska też zareagowali na jego wpis. "Rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego, Rafał Leśkiewicz, pisze o poważnych rozbieżnościach pomiędzy tym, co mówi publicznie Pan premier o zagrożeniu naszego bezpieczeństwa, a co piszą w raportach szefowie służb. Właśnie dlatego prezydent Nawrocki oczekuje bezpośredniego spotkania z nimi i złożenia stosownych wyjaśnień. Pan premier zakazując im stawienia się u prezydenta Nawrockiego, nie tylko łamie Konstytucję RP, ale także osłabia bezpieczeństwo naszego kraju" – napisał Zbigniew Kuźmiuk z PiS.

"Kiedy prezydent był długopisem rządu, było źle – były marsze, były demonstracje. Kiedy prezydent nie jest długopisem rządu, również jest źle – wtedy działa na szkodę bezpieczeństwa państwa. Wszystko to oczywiście zależy tylko i wyłącznie od tego, czy to wy rządzicie, czy nie" – to komentarz Konrada Berkowicza z Konfederacji.

Przypomnijmy, że w tym tygodniu do kancelarii premiera trafiło pismo z kancelarii prezydenta, odsyłające wniosek o nominację na pierwszy stopień oficerski przyszłych oficerów ABW. Tomasz Siemoniak skwitował, że "rozumie to jako ostateczną negatywną odpowiedź" ze strony głowy państwa.

Zareagował też na to minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. "Nie powołuje oficerów, nie powołuje sędziów, nie powołuje ambasadorów. Bo chciałby rządzić tak, jakby zmienił ustrój na prezydencki, mimo że ustrój się nie zmienił" – napisał szef MSZ.

Rzecznik zrzuca wszystko na brak spotkań. Ale to niejedyne "blokady" Nawrockiego

Z tych "przepychanek" między rządem a prezydentem musiał się tłumaczyć rzecznik Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz. Zapytany na antenie Polsat News, czy rzeczywiście jest to odmowna odpowiedź, zaprzeczył.

– Nie możemy tu mówić o negatywnej decyzji pana prezydenta, bo takiej decyzji po prostu nie ma. Nie ma żadnej decyzji w tej chwili pana prezydenta, bo pan prezydent najpierw chce spotkać się z szefami służb specjalnych, porozmawiać o tych konkretnych wnioskach nominacyjnych i wówczas te decyzje będą – mówił Leśkiewicz.

Z jego słów wynika więc, że całe zamieszanie ma być efektem braku wspomnianych spotkań. Stanowisko w sprawie nominacji zajął też szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że będzie wnioskował do prezydenta o podjęcie pozytywnej decyzji aż do skutku. "Nie wolno przez pryzmat swoich poglądów politycznych, swojej czasem może nawet niechęci do rządu, karać młodych ludzi, którzy chcą służyć państwu polskiemu" – zaznaczył.

Dodajmy, że w czwartek Radosław Sikorski przekazał, iż jego resort złożył 95 wniosków o przyznanie medali za długoletnią pracę, z których 48 zostało uwzględnionych przez prezydenta. "Nie otrzymaliśmy informacji, wedle jakich kryteriów staż pracy połowy pracowników został uznany za gorszy" – wspomniał wicepremier.

Przeczytaj źródło