Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Policja przekaza?a nowe informacje na temat poszukiwa? 57-letniego Tadeusza Dudy. M?czyzna jest podejrzewany w sprawie zab?jstwa dw?ch os?b w Starej Wsi. - Mo?e porusza? si? na piechot?, ale m?g? r?wnie? skorzysta? z podw?zki - powiedzia?a rzeczniczka KWP w Krakowie.

Poszukiwania 57-letniego Tadeusza Dudy. Co wiadomo?
Według dotychczasowych ustaleń służb 57-latek po strzelaninie uciekł w stronę pobliskiego masywu leśnego. Na miejscu od kilku godzin pracują funkcjonariusze różnych jednostek, którzy poszukują podejrzewanego. W pierwszym komunikacie mundurowi przekazali, że mężczyzna poruszał się niebieskim audi. Niedługo później pojazd został odnaleziony. - Wiemy, że mężczyzna może poruszać się na piechotę, ale mógł również skorzystać z podwózki, czyli po prostu mógł kogoś zatrzymać, aby go podwiózł. Stąd nasze blokady na drogach powiatu limanowskiego. Policjanci sprawdzają pojazdy, poszukując podejrzewanego - przekazała RMF FM rzeczniczka małopolskiej policji podinsp. Katarzyna Cisło.
Wiadomo, co z dzieckiem zamordowanego małżeństwa
W domu, w którym doszło do zabójstwa, w momencie zdarzenia przebywało też roczne dziecko. - Przez moment mieliśmy informację, że może być ranne roczne dziecko tej pary, ale na szczęście okazało się, że maluch jest cały i zdrowy. Nie został ranny w strzelaninie - poinformowała podinsp. Wcisło. W strzelaninie zginęli natomiast rodzice dziecka: 26-letnia kobieta i 31-letni mężczyzna. Byli oni spokrewnieni z podejrzewanym 57-latkiem. Ranna została też jego teściowa. 72-latka trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Jest w ciężkim stanie. Do zdarzenia doszło w piątek (27 czerwca) około 10:30 w Starej Wsi w Małopolsce. Według ustaleń śledczych sprawca najpierw strzelił do 72-latki, a następnie przeszedł do drugiego domu, znajdującego się ok. 500 m dalej i zamordował 26-latkę i 31-latkę, a następnie uciekł.
Zobacz wideo 27-latek z maczetą zatrzymany przez płockich policjantów
Mieszkańcy Starej Wsi o trudnych relacjach w rodzinie poszukiwanego
Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" rozmawiali z sąsiadami zamordowanego małżeństwa. - To byli bardzo dobrzy ludzie. Młode małżeństwo, rok temu urodziło się im dziecko, rozpoczęli budowę domu. Po wsi krążyły jednak plotki o tym człowieku. Mówili, że jest groźny. Miał zakaz zbliżania się do swojej córki i zięcia. Zastanawiam się, czy ktoś nie zbagatelizował tej sprawy - powiedziała dziennikowi jedna z mieszkanek wsi. Inny rozmówca przekazał, że według plotek, 57-latek miał grozić swojej córce i zięciowi, a także "gonić za nimi z siekierą". Miał mieć także problem alkoholowy.