Trump powitany po królewsku. Oto co dostał w Korei Południowej

3 dni temu 5

Replikę złotej korony noszonej przez królów dynastii Silla, która rządziła od 57 r. p.n.e. do 935 r. n.e., dostał Donald Trump w środę na powitanie w Korei Południowej. Prezydent Li Dze Mjung miał powiedzieć, że ta jedna z najbardziej ekstrawaganckich koron symbolizuje "boskie połączenie przywództwa niebiańskiego i ziemskiego". Trump przybył tam, by wziąć udział w szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku - APEC.

  • Donald Trump został przywitany w Korei Południowej jak król, otrzymując replikę korony starożytnej dynastii Silla podczas ceremonii powitalnej w Gyeongju. Zobacz zdjęcia poniżej.
  • Trump weźmie udział w szczycie APEC, gdzie będzie omawiana współpraca gospodarcza w regionie Indo-Pacyfiku oraz finalizacja ważnej umowy handlowej z Koreą Południową.
  • Największe emocje budzi jednak zaplanowane spotkanie Trumpa z Xi Jinpingiem, które ma zakończyć eskalującą wojnę handlową między USA a Chinami.
  • Więcej najnowszych informacji z Polski i ze świata znajdziesz na RMF24.pl.

Donald Trump uwielbia królewski blask i instytucję monarchii. Dobrze wie to prezydent Korei Płd., który przywitał prezydenta USA na wystawnej ceremonii w historycznej stolicy Korei Południowej - Gyeongju - i wręczył mu replikę korony, którą nosili królowie starożytnej dynastii Silla. Niefortunny może wydawać się tylko fakt, że niedawno Amerykanie wyszli na ulice największych miast USA, by protestować przeciwko jego "królewskiej" - jak określano - prezydenturze. Mottem protestów było "No Kings", czyli "żadnych królów". Później Donald Trump zamieścił na swojej platformie Truth Social filmik wygenerowany przez sztuczną inteligencję, na którym - jako pilot samolotu w złotej koronie - zrzuca na protestujących brązową maź. 

Trump weźmie udział w szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Wieczorem będzie uczestniczył w kolacji z udziałem liderów państw APEC, w tym Wietnamu, Australii, Nowej Zelandii. Jak przekazało biuro prezydenta, przywódcy omówią kwestie współpracy gospodarczej w regionie Indo-Pacyfiku.

Głównym tematem bezpośrednich rozmów Trumpa z Li Dze Mjungiem będzie finalizacja zawartej w lipcu umowy ramowej, która utknęła w martwym punkcie. Zgodnie z jej założeniami, w zamian za inwestycje o wartości 350 mld dolarów w USA, Waszyngton miał obniżyć cła na koreańskie towary z 25 proc., czym wcześniej groził, do 15 proc. Seul i Waszyngton spierają się jednak o szczegóły pakietu. Rozbieżności widać w wypowiedziach liderów. Trump zapewniał w piątek, że umowa jest "bardzo bliska finalizacji". Sceptycyzm wyraził jednak Li. Metoda inwestycji, ich kwota, harmonogram oraz podział strat i zysków – to wszystko pozostaje punktem spornym – stwierdził w wywiadzie dla agencji Bloomberg.

Jeszcze większe emocje budzi zaplanowane na czwartek, pierwsze od sześciu lat, spotkanie Trumpa z przywódcą Chin Xi Jinpingiem. Ma ono przynieść przełom w eskalującej wojnie handlowej, w ramach której Pekin ograniczył eksport metali ziem rzadkich, a Waszyngton zagroził nałożeniem 100-procentowych ceł na chińskie towary. Mimo napięć, negocjatorom udało się wypracować wstępne ramy porozumienia, co wywołało euforię na światowych giełdach.

Prezydent USA wyraził duży optymizm co do wyniku rozmów z Xi. Myślę, że skończymy z bardzo mocną umową handlową. Obaj będziemy zadowoleni – zapowiedział w ubiegłym tygodniu.

Przed przylotem do Azji Trump podkreślał swoją gotowość do spotkania z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. Jednak w drodze do Korei Płd. z Japonii amerykański prezydent stwierdził, że może wrócić do Azji "w niedalekiej przyszłości" na rozmowy z Kimem. Jego wypowiedź padła po tym, gdy północnokoreańskie media poinformowały o drugiej w ciągu tygodnia próbie rakietowej oraz wizycie MSZ Korei Płd. w Rosji i Białorusi, co według obserwatorów stanowi sygnał, że reżim w Pjongjangu nie chce przystąpić do rozmów z Zachodem.

Wielki rozczarowany. Dlaczego Trump nie dostał pokojowego Nobla?

Przeczytaj źródło