Nie wszyscy pamiętają przełom XX i XXI wieku. To właśnie w latach 1995-2001 doszło do powstania tzw. bańki internetowej, nazywanej również bańką dotcomów. Ogólnoświatowy zachwyt nad możliwościami światowej sieci doprowadził do ogromnego przeszacowania wartości wielu firm, które działały w Internecie.
Dalsza część tekstu pod wideo
W końcu przyszła korekta, która okazała się bolesna dla wielu firm i inwestorów. Indeks Nasdaq Composite do 2002 roku stracił aż 78 proc. swojej wartości. Inwestorom ubyło z portfeli nawet 5 bilionów dolarów, a spółki, które miały być wielkim sukcesem, dokonały żywota. Dopiero w 2015 roku indeks wrócił do poprzednich rekordów. Potrzeba było aż 13 lat.
Dzisiaj wiele osób widzi podobieństwa do bańki internetowej. Jednak nie dotyczy ona stricte firm działających w sieci. Tym razem odpowiadają za nią firmy z segmentu sztucznej inteligencji z OpenAI (twórcy Chat-GPT) na czele. Ale czy rzeczywiście ryzyko jest duże? Przyjrzyjmy się faktom.
Sytuacja finansowa OpenAI
Oczywiście OpenAI nie jest największą firmą, która działa na rynku sztucznej inteligencji. Do tych należałoby zaliczyć Apple, NVIDIĘ, Microsoft czy Alphabet (Google). Jednak to właśnie twórcy ChatGPT w głównej mierze odpowiadają za dynamicznych rozwój tego segmentu w ostatnich lata. Jednocześnie, jeśli spojrzeć na ich dane finansowe, zdają się największym obciążeniem i wyznacznikiem tego, że możemy mieć do czynienia z ogromną bańką spekulacyjną.
OpenAI może pochwalić się niesamowitą dynamiką wzrostu przychodów. W 2024 roku firma wygenerowała 4 mld dolarów przychodu. Tylko w pierwszej połowie 2025 roku mowa już o 4,3 mld, więc wynik udało się poprawić aż o 16 proc. w dwa razy krótszym okresie. Przewiduje się, że do 2030 roku spółka ma osiągnąć nawet 200 mld dolarów rocznych przychodów.
Wielkie inwestycje i ogromne starty
Brzmi nieźle, prawda? Tylko na papierze. W praktyce OpenAI jest firmą, która nie zarabiała, nie zarabia i długo jeszcze zarabiać nie będzie. Chociaż notuje wysokie przychody, to jednocześnie notuje starty finansowe. W pierwszej połowie tego roku wyniosły one 2,5 mld dolarów, głównie z powodu inwestycji, które pochłonęły aż 6,7 mld dol.
Jeszcze gorzej jest, gdy spojrzymy na trzeci kwartał tego roku. Skalę problemu ujawniły dokumenty Microsoftu, który ma 27 proc. udziałów w OpenAI. Firma z Redmond wykazała z tego tytułu stratę na poziomie 3,1 mld dolarów. Po przeliczeniu daje to aż 11,5-12 mld dolarów starty całego OpenAI. A mówimy tylko o jednym kwartale. Zresztą Sam Altman i spółka wcale się z tym nie kryją. Przewidują, że w 2026 roku przepalą 17 mld, w 2027 roku aż 35 mld, a w 2028 roku kolejne 45 mld dolarów.
Skąd OpenAI bierze na to pieniądze? Od inwestorów. Największymi są: Microsoft (13 mld dol.) SoftBank (30 mld dol.) czy Thrive Capital (1,2 mld dol.). Do tego dochodzi jeszcze 12,6 mld dol. od innych inwestorów, w tym: Altimeter Capital, Fidelity, Khosla Ventures czy MGX. Jednak firma nie dostanie ich ot tak. Runda z 2024 roku uzależniona jest od przekształcenia OpenAI z firmy non-profit na for-profit, czyli korporację nastawioną na zysk. Ma to nastąpić do końca 2025 roku.
Tymczasem firma zobowiązała się w latach 2025-2035 do wydania aż 1,15 bilionów dolarów na infrastrukturę i rozwiązania chmurowe. Największe kontrakty firmy to:
- Broadcom: 350 miliardów dolarów na akceleratory AI zaprojektowane przez OpenAI
- Oracle: 300 miliardów dolarów (60 miliardów rocznie przez 5 lat) na infrastrukturę chmurową
- Microsoft: 250 miliardów dolarów na usługi Azure
- NVIDIA: 100 miliardów dolarów
- AMD: 90 miliardów dolarów
- Amazon: 38 miliardów dolarów
Co na to eksperci?
Nic dziwnego, że wielu ekspertów zaczyna mieć flashbacki z bańki dotcomów. Nie trzeba wiele, aby zobaczyć liczne podobieństwa. Ostrzeżenia w tej sprawie wydały już między innymi Goldman Sachs, Deutsche Bank, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Bank Anglii.
Wszystkie one ostrzegają przed przegrzaniem rynku i brakiem zwrotów z inwestycji w przypadku znacznej ilości kapitału. Niedawno Goldman Sachs opublikował analizę, z której wynika, że rynek akcji wyprzedził faktyczny wpływ ekonomiczny rynku AI o 19 bilionów dolarów wartości rynkowej. Podobnego zdania jest Jamie Dimon, szef JPMorgan, który mówi o poważnej korekcie w ciągu 2 najbliższych lat.
Nawet Sundar Pichai, prezes Alphabet (Google) w wywiadzie dla BBC ocenił, że aktualny boom na sztuczną inteligencję jest irracjonalny. Przyznał, że jeżeli bańka pęknie, to nikt nie będzie na to odporny, nawet Google.
Niektórzy uspokajają
Jednocześnie słychać też głosy spokoju. Chociaż podobieństwa do banki internetowej z lat 1995-2002 są duże, to nie można też przemilczeć znaczących różnic. Tych jest sporo. Przede wszystkim w 2000 roku tylko 14 proc. firm z branży internetowej było rentownych. Dzisiaj główni gracze rynku sztucznej inteligencji, czyli NVIDIA, Microsoft czy Alphabet zarabiają ogromne pieniądze.
Niższe są też wskaźniki C/Z (Cena/Zysk). Określają one, ile inwestorzy są skłonni zapłacić za każdy dolarów zysku spółki. U szczytu bańki dotcomów wynosił on średnio około 60 (tyle wynosił dla Nasdaq-100 w marcu 2000 roku), a w przypadku niektórych spółek dobijał nawet do 100. Dzisiaj mówimy o wartościach rzędu 26-35, więc znacznie niższych (chociaż w przypadku Palantir mowa nawet o wskaźniku 500 za ostatnie 12 miesięcy).
To oznacza, że oczekiwania inwestorów są wysokie, ale nie z kosmosu. Poza tym rynek AI jest finansowany głównie kapitałem własnym wielkich graczy technologicznego świata, a nie długiem, jak miało to miejsce 25 lat temu.
Co dalej?
Trudno tak naprawdę przewidzieć, co stanie się w przyszłości. Możliwe są różne scenariusze od niewielkiej korekty poprzez naprawdę dużą i związany z tym kryzys. Nie sposób pominąć też jednej bardzo ważnej kwestii – chociaż AI pojawia się dzisiaj w wielu usługach i serwisach, to wciąż niewiele osób jest skłonnych za to płacić. Szacuje się, że z 700 mln cotygodniowych użytkowników usług opartych o sztuczną inteligencję, tylko 5 proc. za to płaci, a średnie wydatki wynoszą zaledwie 14 dolarów. Nic dziwnego, że OpenAI rozważa podniesienie cen do 2029 roku za ChatGPT Plus z 20 aż do 44 dolarów.
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że AI jest przyszłością. Pytanie brzmi – czy, a jeśli tak, to jak bardzo wartość tej przyszłości przeszacują inwestorzy. Wkrótce pewnie się tego dowiemy.





English (US) ·
Polish (PL) ·