To przesądziło ws. Skorży! Zegar mocno bije Kuleszy! "Nie przy otwartej kurtynie"

6 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Michał Białoński, Polsat Sport: Kto i dlaczego powinien zostać selekcjonerem reprezentacji Polski?

Maciej Żurawski, były kapitan reprezentacji Polski, ekspert Polsatu Sport: Jedno jest dla mnie pewne, że selekcjonerem powinien zostać Polak. Postawiłbym na Adama Nawałkę albo na Jana Urbana. Oni potrafiliby najlepiej zareagować na to, co się w reprezentacji ostatnio wydarzyło, na to, jak wygląda sprawa z Robertem Lewandowskim. Na porażkę z Finlandią i brak postępu w grze za całej kadencji Michała Probierza. Oni już na starcie będą mieli większą wiedzę odnośnie tego, co się dzieje w drużynie.

Współpracy z trenerem Nawałką doświadczyłem w Wiśle, w sztabie reprezentacji Leo Beenhakker, a także podczas ostatniego meczu pokazowego z Brazylią, gdy bardzo poważnie podszedł do tematu, co mi się bardzo spodobało. Mieliśmy zgrupowanie przedmeczowe z odprawą. Dlatego on by się nadawał do kadry, podobnie jak Janek Urban, który mógłby wnieść powiew świeżości. Zresztą podobnie jak przed laty Nawałka, trafiłby do kadry niemal wprost z Górnika Zabrze. Jan Urban zasługuje na szansę, on wie doskonale, jakie są realia piłki reprezentacyjnej, ma warsztat i doświadczenie. Będzie potrafił rozmawiać, trochę psychologicznie, z zawodnikami, których ego jest napompowane i to dotyczy nie tylko Roberta Lewandowskiego. Nie chodzi o to, aby reagować skinieniem głowy na każdą zachciankę zawodników.

ZOBACZ TAKŻE: Prezes Kulesza ujawnił kulisy decyzji Skorży! Kto faworytem do objęcia kadry?

Marek Koźmiński, wicemistrz olimpijski z Barcelony, były wiceprezes PZPN-u: W tym momencie postawiłbym absolutnie na opcję polską. I albo mamy projekt długofalowy, trzyletni, i do niego pasuje Maciej Skorża, albo mamy projekt przejściowy, na "tu i teraz", który może się przerodzić w długoterminowy. I do tej opcji jest niemały wybór, choćby wśród byłych selekcjonerów Jerzego Brzęczka i Adama Nawałkę, czy oczywiście Janka Urbana. Jeżeli nie wyjdzie im awans na MŚ, to za osiem miesięcy można podziękować i zacząć od nowa.

Czy należy się spieszyć z wyborem, czy niekoniecznie? Pierwsze zgrupowanie dopiero we wrześniu

Maciej Żurawski: Trzeba się spieszyć, bo przed nowym trenerem jest masa pracy. Lipiec i sierpień trzeba poświęcić na rozmowy z zawodnikami, na obserwacje, na analitykę, na skompletowanie sztabu. Na samym zgrupowaniu przed meczami z Holandią i Finlandią nie będzie już na to czasu.

Marek Koźmiński: Oczywiście, że należy się spieszyć. Mamy na karku lipiec i ktokolwiek by nie został trenerem, on musi odbyć kilka wycieczek do zawodników. Na to potrzebuje czasu. Nie może zacząć akcji 15 sierpnia. Z samym Robertem trzeba porozmawiać ze dwa razy. Przebadać, co się działo w drużynie. To wymaga czasu. Ułożenie relacji z szatnią to pierwsza rzecz, a drugie to taktyka. Na zgrupowaniu będzie na to za późno. Gdy ono się rozpocznie, selekcjoner musi mieć wyjściową "jedenastkę" w głowie. Dlatego najłatwiej będzie miał ktoś, kto zna tych zawodników, dlatego byli selekcjonerzy mają pewien plus.

Jak powinien zareagować nowy selekcjoner na awanturę wokół odebrania opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu?

Maciej Żurawski: Trzeba szatnię na nowo posklejać. Sprawdzić, jak wyglądają relacje między zawodnikami i między zawodnikami a Robertem. To nie jest oczywiste, że do kadry wróci Robert i opaska zostanie mu oddana. Osiągnięcia wskazują na to, że Lewandowski powinien pozostać kapitanem, ale są trenerzy, którzy mogą dojść do wniosku, że ktoś inny jako kapitan jest w stanie dać drużynie więcej niż Robert. I Robert de facto będzie musiał się z tym zgodzić.

Pamiętajmy, że Robert nie powiedział, iż nie wróci do reprezentacji, dopóki nie odzyska opaski kapitańskiej, tylko dopóty, dopóki selekcjonerem jest Michał Probierz.

Lewandowski powiedział też, że opaska nic nie znaczy. Ja nie odbieram tego negatywnie. Robert chciał powiedzieć przez to, by nie wyolbrzymiać roli kapitana. Oczywiście, on  ma wpływ na pewne rzeczy, ale w pojedynkę nie spowoduje, że gra reprezentacji diametralnie się odmieni.  

Marek Koźmiński: Uważam, że tej sprawy w ogóle powinno nie być. Nie powinniśmy się tym zajmować, Probierz nigdy nie powinien się zdobyć taki krok. Sytuacja była prosta: Robert nie przyjechał na czerwcowe zgrupowanie, za co opinia publiczna go skrytykowała, kibice się na niego zdenerwowali. I to byłby koniec sprawy, ale przez decyzję Probierza o odebraniu mu opaski wszystko się rozpętało. Oczywiście, że to trzeba teraz załatwić. Porozmawiać z Robertem, ustalić pryncypia. Lewandowski to tak ważny człowiek, tak godny uszanowania, że trzeba z nim tę kwestię absolutnie wyjaśnić i – według mnie – wrócić do tego, co było. Powiedzieć: "Robert, chcesz grać? Chcesz dawać przykład? Pomożesz nam? To dawaj! A jak nie chcesz, to też masz do tego prawo".

Czy to dziwne, że Maciej Skorża zrezygnował z propozycji PZPN-u?

Maciej Żurawski: Nie wiem tego, to są moje dywagacje, ale Maciej Skorża wyjechał z Polski przez problemy rodzinne i być może one nie są do końca rozwiązane. Od kilku lat jest w Japonii, prowadzi drużynę i ma tam wszystko poukładane. Tak naprawdę nie wiemy dokładnie, co było powodem tej rezygnacji. Oczywiście, najłatwiej jest powiedzieć i ponoć tak też trener Skorża powiedział, że nie chce się pakować w tak trudną sytuację, jaką mamy w tej chwili w reprezentacji, ale to nie do końca jest argument ostateczny. Dla mnie objęcie stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski jest zaszczytem. To wyzwanie dla trenera, by podołać w tak trudnej sytuacji. Jeżeli zdasz ten egzamin, to inne będą ci się jawiły jako łatwe i proste.

Marek Koźmiński: Trener Skorża jest poza Polską od dłuższego czasu, ma dobrą pracę i zobowiązania. Ja nie myślę, że on zrezygnował. Sądzę, że okoliczności nie pozwoliły mu przyjąć tej zaszczytnej posady selekcjonera reprezentacji Polski. Pytanie rodzi się też takie: Czy PZPN chciał mu zafundować długoletni projekt? Taki trener musi mieć co najmniej trzy-cztery lata czasu.

Uważam, że prezes Kulesza zagrał sobie z opinią publiczną przy pomocy Skorży. Szanse na jego zatrudnienie były minimalne. Można było wykonać telefon, by się przekonać, że nie ma ich wcale. Dla mnie to był cyrk tak naprawdę. Podpisuję się pod tym, co powiedział Zbigniew Boniek: to była "ściema".

Według mnie, poszukiwanie trenera nie powinno się odbywać przy otwartej kurtynie, tylko po cichu, bez pokazywania innym trenerom, jaki to ja mam wybór, z kim ja to nie rozmawiam, więc teraz ty mi jedz z rączki.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło