Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Rosyjskie wojska pr?buj? przebi? si? przez ukrai?sk? obron? w Donbasie i sforsowa? front w stron? obwodu dniepropietrowskiego. Chocia? armia agresora ma lokalne sukcesy, Ukraina odpiera wi?kszo?? szturm?w i ewakuuje mieszka?c?w zagro?onych wsi.

Rosja zmienia taktykę
Po nieudanych próbach zdobycia Pokrowska frontalnym atakiem, Rosja przesunęła główny ciężar ofensywy w okolice Nowopawliwki - na południu obwodu donieckiego. Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że oddziały przekroczyły już granicę administracyjną obwodu dniepropietrowskiego, jednak ukraińskie źródła zdecydowanie temu zaprzeczają. Według doniesień doszło jednak do pojedynczych, krótkotrwałych wtargnięć rosyjskich grup rozpoznawczo-szturmowych, które zostały zneutralizowane. Mimo to, z kilku przyfrontowych wsi ewakuowano ludność cywilną - dla bezpieczeństwa i z powodu możliwego zagrożenia w razie załamania obrony.
Rosjanie nadal prowadzą intensywne działania ofensywne na szerokim froncie - od Kupiańska po Nowomychajliwkę - starając się wyczerpać i rozproszyć ukraińskie siły. Walki toczą się m.in. w rejonie Czasiw Jaru, Pleszczijiwki, Diliiwki i Torecka, gdzie wojska agresora bezskutecznie próbują obejść miasto od północy. Pod Komarem, na północ od Wełykiej Nowosiłki, po tygodniach walk Rosjanom udało się wkroczyć do zrujnowanej miejscowości. Ukraińska armia utrzymuje główne linię obrony, a próby zdobycia pojedynczych miast czy wsi często kończą się dla Rosjan stratami liczonymi w dziesiątkach poległych.
Zobacz wideo Rosja: możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat
Eksperci: Rosjanie próbują domknąć "kleszcze". Ale letnia kampania nie idzie zgodnie z planem
Rosyjska armia rozpoczęła letnią ofensywę, ale mimo koncentracji ogromnych sił nie zdołała przełamać ukraińskiej obrony. Na niektórych odcinkach - jak w rejonie Pokrowska czy Nowopawliwki - sytuacja jest trudna, ale o przełomie nie ma mowy. Eksperci podkreślają: Rosja próbuje okrążyć kluczowe miasta, jednak za każdy kilometr płaci krwią.
- Nie ryzykowałbym stwierdzenia, że ta kampania będzie dla Rosjan łatwym spacerem z oczywistymi efektami - mówił na antenie 24 Kanału wojskowy analityk i były rzecznik Sztabu Generalnego Ukrainy, płk rezerwy Władysław Selezniow. - Wróg ponosi duże straty, a brak mu zasobów, co widać po tym, że przerzuca jednostki z innych odcinków - dodał. Jego zdaniem Rosjanie próbują zbudować "kleszcze" wokół Pokrowska i Kostiantyniwki. W rejonie Pokrowsko-Myrnohradzkiej aglomeracji zgromadzili ok. 80 tys. żołnierzy i atakują z dwóch kierunków - od południowego zachodu i wschodu. Sytuacja wciąż jest dynamiczna, ale tendencje są niepokojące: Rosja testuje obronę i próbuje przeciąć ukraińskie szlaki logistyczne.
Z kolei major Wiktor Trehubow z grupy wojskowej "Chortycja" zaznacza, że operacja wokół Pokrowska, która miała być głównym celem rosyjskiej ofensywy, zakończyła się fiaskiem. - Rosjanie rzucili tam ogromne siły, stracili więcej ludzi niż w pierwszej wojnie czeczeńskiej i trzykrotnie więcej sprzętu. Ta operacja to całkowita porażka, jak by na to nie patrzeć - mówił w wywiadzie dla Radia Swoboda. Dodał, że Rosjanie desperacko próbują choćby symbolicznie zbliżyć się do granicy między obwodami donieckim a dniepropietrowskim - głównie na potrzeby własnej propagandy.
Wojskowy analityk i były funkcjonariusz SBU Iwan Stupak zaznaczył, że choć Rosjanie próbowali wtargnąć na teren obwodu dniepropietrowskiego, wszystkie grupy zostały zlikwidowane. - Owszem, były próby - tu i tam. Ale każda z nich zakończyła się rozbiciem grup szturmowych - mówił na antenie telewizji Freedom. Zwrócił jednak uwagę, że realnym zagrożeniem są drony i lotnictwo, które sięga nawet 10-15 kilometrów w głąb terytorium kontrolowanego przez Ukrainę. - Część przyfrontowych miejscowości ewakuowano z powodu zagrożenia, w niektórych pojawiły się już pierwsze uderzenia bomb kierowanych - dodał.
To plan Kremla na lato. Rosjanie chcą przełamać front i wyczerpać Ukrainę
- Rosjanie w ciągu lata chcą zająć całość Donbasu i zmusić nasze wojsko do nadmiernego rozproszenia i wyczerpania - mówi telewizji "24 Kanał" Ołeksandr Musijenko, oficer wojsk obrony terytorialnej i ekspert ds. bezpieczeństwa. Jak podkreśla, rosyjskie działania obejmują dziś zarówno Donbas, jak i rejon Sum, Charkowa oraz Zaporoża. - Wróg używa wszystkiego, co ma: lotnictwa, artylerii, dronów i bomb. Koszty ponosi ogromne, a efektów brak - mówi.
W ocenie Musijenki kolejnym celem Rosji jest stworzenie tzw. szarej strefy na pograniczu obwodów donieckiego i dniepropetrowskiego - aby nie tylko zyskać propagandowe zwycięstwo, ale też utrudnić Ukrainie zaopatrzenie i logistykę. - Rosjanom nie udało się tam umocnić. Ale będą próbowali nadal, by tworzyć wrażenie, że wojna rozlewa się na nowe regiony - dodaje.
Ekspert ostrzega również, że w najbliższych tygodniach Moskwa może zintensyfikować ataki na ukraińską infrastrukturę krytyczną - szczególnie energetykę - by wzmocnić presję przed zimą i osłabić morale.