Martyna Wojciechowska ostatnio wrzuciła na Instagram zdjęcie chłopaków ubranych w jaskrawe kamizelki z napisem "szon patrol". Tych trzech młodych chłopców, sfotografowanych od tyłu, już na zawsze pozostanie symbolem pogardy wobec koleżanek. Obrana przez nich misja oceniania dziewczyn nie musiała być do końca świadoma – mogli pójść za tłumem, za modą. I choć ich absolutnie nie usprawiedliwiam, to zastanawiam się, co zrobiliśmy jako dorośli, aby temu zapobiec. Jak po nitce przechodzimy do publicystycznego pytania: gdzie byli rodzice, gdzie nauczyciele? Opinia publiczna sądzi najszybciej. A ja podejdę do sprawy przewrotnie i poddam pod rozwagę inną wątpliwość: gdzie byli ludzie, których głos powinien znaczyć więcej? Z tego, co widzieliśmy, to na pewno nie w Trybunale Stanu.
Czym naprawdę jest "szon patrol"
Słowo "szon" nie powstało oczywiście od "korniszona", ale od "kur**szona". Słownik języka polskiego podaje, że jest to określenie wobec prostytutki lub obraźliwe wobec kobiety (zaskoczenie!). Zatem "szon" brzmi wręcz eufemistycznie. Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego na portalu nowewyrazy.pl już w 2019 r. zarejestrowało to słowo jako hasło. W podanym powyżej portalu wskazano także przykłady użycia słowa przez młodzież, np. "Kaśka to typowy szon, ale cóż, niektórzy takie właśnie lubią i kochają" lub "nie mam zamiaru nikogo szukać, dookoła same szony". Gdzie byłem przez te sześć lat, że go nie słyszałem? Nie wiem, prawdopodobnie żyłem pod kamieniem.
Zobacz wideo Grzegorz Braun nie chce edukacji zdrowotnej w szkołach
Aby spod niego wyjść, postanowiłem zajrzeć na Tik-Toka. Było to wyjątkowo bolesne spotkanie z rzeczywistością. A to z dwóch powodów. Po pierwsze: skala zjawiska jest naprawdę duża. Nieodrośnięci od ziemi chłopcy przebrani za mężczyzn chodzą i oceniają dziewczyny, zwracając uwagę na ich wygląd, ubiór czy makijaż – oczywiście wszystko nagrywając. Gdy nie mają odwagi zagadać, to cykną z ukrycia zdjęcie kusej spódniczki czy kawałka wystającego brzucha. Bo na tym polega "szon patrol". Na leczeniu swoich kompleksów kosztem praw i wolności innych. Po drugie, może jeszcze bardziej zaskakujące było to, że także same dziewczynki względem siebie i swoich koleżanek używają określenia "szon". Osobliwy to komplement.
Można mieć wrażenie, że konstytucyjne pojęcie godności przynależnej każdemu człowiekowi (art. 30 Konstytucji RP) w Polsce się nie przyjęło. Szanować to trzeba naszą godność, ale my innych – bez przesady. Będąc starszymi, zawsze możemy powiedzieć: to młode pokolenie jest okropne, my to byliśmy inni (w domyśle: lepsi). Tutaj należy zgodzić się z Jackiem Cyganem, którego słowa śpiewa Grzegorz Skawiński: "każde pokolenie ma własny czas". Chociaż przecież ci młodzi są jacyś inni. Dla nich Mata już jest stary. A my żeśmy ledwo co przyjęli z oburzeniem "Patointeligencję". Niektórym do tej pory drżą kąciki ust.
Jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych połowa polski śpiewała obleśną piosenkę o majteczkach w kropeczki i bielutkim staniczku, to mało kto zadawał sobie pytanie: co z nami jest nie tak? Potem nadszedł Niecik, który śpiewał o czterech osiemnastkach w samochodzie, po drodze przydarzyli się ci, co brali w aucie. Gdzie? W aucie. Na koniec przyszli Piękni i Młodzi, a my zostaliśmy starzy i bezradni. Kult seksistowskiego spojrzenia na świat ma się w naszym ogródku bardzo dobrze.
Jak reagować na "szon patrole"
Z prawnego punktu widzenia, konstytucjonaliści i inni prawnicy mają niełatwy spór do rozwiązania. Czy ważniejsza jest wolność (art. 31 ust. 1 Konstytucji), czy może np. równouprawnienie kobiet i mężczyzn (art. 33 ust. 1 Konstytucji RP)? A może inne wartości? To nie są łatwo rozstrzygalne kolizje i najczęściej wymagają odniesienia się do konkretnych przypadków. Prawo jest reaktywne, jednak nie oznacza to, że jest obojętne. Nie możemy dawać społecznego przyzwolenia na dowolność przenoszenia jednowymiarowej rzeczywistości wirtualnej do świata realnego. W szczególności, jeśli ktoś buduje poczucie swojej wartości oraz złudną pozycję społeczną w oparciu o szczęście i dobrostan naszych najbliższych. Nie żyjemy w czasach, gdy posiadanie penisa pozwala na traktowanie kogokolwiek z góry. Choć wciąż niektórym nie mieści się to w głowie, co widać po znacznej części naszych polityków.
Na "szon patrole" trzeba reagować. A reagować można na wiele sposobów, zarówno prawnych, jak i faktycznych.
"Szon patrole" stoją nie tylko na straży wypaczonej moralności. Oni także nagrywają, cykają zdjęcia, upubliczniają materiały. Zatem może zdarzyć się tak, że kobieta będzie nieświadomą ofiarą korniszonowych strażników – po prostu znajdzie swoje zdjęcie w internecie. I bez zaskoczeń – nie będzie to zdjęcie portretowe. Żeby zareagować nie trzeba być prawnikiem. Incydenty można zgłaszać poprzez formularz na stronie dyzurnet.pl. Można zajrzeć też na stronę nask.pl. W skrajnych przypadkach, np. wykorzystania materiałów do popełnienia przestępstwa w Internecie zasadne będzie powiadomienie Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości (cbzc.policja.gov.pl).
Nie możemy także pominąć odpowiedzialności stricte prawnej. Ta będzie zarówno ze strony cywilnej (naruszenie dóbr osobistych, brak zgody na rozpowszechnianie wizerunku), jak i karnej (w zależności od szczegółów sprawy: wykroczenie zakłócenia spokoju lub porządku publicznego, złośliwe niepokojenie osoby, zniesławienie, zniewaga, uporczywe nękanie, a jeśli materiały mają kontekst seksualny, to możliwe jest nawet naruszenie intymności seksualnej). Takie przypadki należy zgłaszać na policję lub prokuraturę.
Jeśli członek "szon patrolu" nie skończył 17 lat, to nie ponosi odpowiedzialności karnej. Jednakże nie wyklucza to zastosowania środków wychowawczych (np. nadzoru kuratora lub nawet umieszczenia w ośrodku wychowawczym). Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich każdy, kto stwierdzi istnienie okoliczności świadczących o demoralizacji nieletniego, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym rodziców lub opiekuna, szkołę, sąd rodzinny, policję lub inny właściwy organ. Oznacza to, że aby zastosować niniejsze środki wychowawcze, nie jest konieczne popełnienie czynu zabronionego. Wystarczy stwierdzenie okoliczności świadczących o demoralizacji nieletniego. Wydaje się to adekwatne rozwiązanie.
A jeśli ktoś poczuje, że sam nie daje rady – warto porozmawiać ze specjalistą. Można zrobić to zupełnie za darmo, korzystając z przeznaczonych do tego telefonów zaufania. Dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka: tel. 800 12 12 12. Dla dorosłych: tel. 116 123 albo tel. 800 70 2222. Takie numery w telefonie są warte więcej niż tysiąc lajków.
Chłopcy z "szon patroli" uważają się za recenzentów obyczajów. Nie zauważyli, że błona dziewicza nie jest wartością publiczną, ale intymną sprawą każdej kobiety. Również wygląd dziewczyny nie powinien być przedmiotem debaty - nawet internetowej. Najwidoczniej łatwiej ocenić cudzą cnotę, aniżeli własne zachowanie. Godne aplauzu w oczach każdego ksenofoba, choć w istocie karygodne i seksistowskie.
Problem jest jednak głębszy. Bez reakcji na takie akcje za kilka lat doczekamy się zorganizowanej grupy mizoginów i ksenofobów. I znów będziemy mogli się dziwić, dokąd zmierza kraj, co dzieje się na ulicach, jakie przestępstwa mają miejsce i kto wygrywa wybory. Wtedy nie będzie już pytania, gdzie byli rodzice i nauczyciele. Pytanie będzie jedno: gdzie byliśmy my, kiedy trzeba było powiedzieć "dość"? Brak reakcji to przyzwolenie na akcje. Jednak kogo to obchodzi? W końcu wciąż traktujemy słowo "szon" (trzymając się nomenklatury), jako opis stanu faktycznego, a nie wulgarne wyzwisko, które nie przystoi żadnej kulturalnej osobie.