Tidal mnie zawiódł. Po roku wracam do Spotify z podkulonym ogonem

7 godziny temu 1
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera

Tidal miażdży Spotify jakością muzyki

Przez wiele lat korzystałem ze Spotify, najpierw z darmowej wersji, a później również płatnej premium. Nigdy przez ten czas nie miałem większych problemów z działaniem platformy czy dostępem do treści. Widziałem jednak, że konkurencja rośnie w siłę i zaczyna oferować coś, czego Spotify nie jest w stanie zapewnić nawet dziś – audio w formacie bezstratnym, o zauważalnie lepszej jakości. Jestem niestety w tej grupie, która słyszy różnicę, dlatego postanowiłem dać szansę Tidalowi. Przejście było o tyle łatwe, że załapałem się na ciekawą promocję od operatora, więc dostęp do serwisu mam właściwie za darmo.

Tidal od razu pokazał mi, jak dużą ma przewagę nad Spotify pod względem jakości strumieniowanej muzyki. Wystarczy wspomnieć, że już jakość niska jest lepsza niż najwyższa w największym serwisie streamingowym na rynku. Właśnie ta kwestia mnie z miejsca oczarowała. W końcu miałem dostęp do muzyki, która brzmiała podobnie (a nawet lepiej), jak ta nagrana na płytach CD.

Długa lista grzechów Tidala. Jest gorzej, niż sądziłem

Przyzwyczaiłem się do wyglądu aplikacji desktopowej (choć do jej wydajności już mniej), apka na smartfona także działała przyzwoicie. Szybko jednak zacząłem zauważać braki i problemy, których w przypadku Spotify nigdy nie odnotowałem. Pierwszą kwestią jest niestety dostępność muzyki, której słucham. Tidal zapewnia ogromną bazę utworów i fani rapu czy popu raczej nie powinni narzekać. Gorzej, gdy preferuje się muzykę elektroniczną. Tutaj braki są ogromne. Nowe albumy i składanki albo pojawiają się z ogromnym opóźnieniem względem premiery na Spotify, albo w ogóle ich nie znajdziecie. Dotyczy to nawet tak dużych wytwórni, jak Anjunabeats czy Armada Music. Co prawda, zauważyłem, że w ostatnim czasie sytuacja zaczęła się delikatnie poprawiać, ale nadal jest to problem, który po prostu odpycha od korzystania z serwisu.

Wygląda aplikacji Tidal mógłby być lepszy

Wygląda aplikacji Tidal mógłby być lepszyAdrian Kotowski / Komputer Świat

Kolejną kwestią jest wyszukiwarka treści, która czasem wypluwa wręcz absurdalne wyniki. Wielokrotnie wyszukiwania danego utworu zwracały mi informację o jego braku, choć "kawałek" znajdował się w albumie, którego już przesłuchałem na Tidalu. System polecania również działa zdecydowanie gorzej niż na Spotify i na podstawie ulubionych utworów z gatunku trance czy house potrafi zaproponować muzykę elektroniczną znajdującą się na zupełnie innym biegunie, której w ogóle nie słucham.

Tidal ma również dość specyficzny problem z przewijaniem, czy może konkretnie buforowaniem audio. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, gdy po kliknięciu paska postępu utworu i przewinięciu go tym samym do wybranego momentu, musiałem odczekać dłuższą chwilę, by odtwarzanie zostało wznowione. Byłoby to zrozumiałe, gdybym miał wolne połączenie z siecią, ale na synchronicznym łączu 1 Gb/s nie mam dla tego żadnego wytłumaczenia.

Tidal

TidalAdrian Kotowski / Komputer Świat

Brakuje mi również podcastów, ale decydując się na przesiadkę, byłem świadomy ich straty. Dla mnie to wada, ale rozumiem, że jest wiele osób, które i tak z tego nie korzystają. Z drugiej natomiast strony sam nie widzę żadnej konkretnej korzyści z materiałów wideo, które są dostępne na Tidalu. Zdecydowanie wolałbym, by w przyszłości serwis skupił się na lepszej dostępności samej muzyki i poprawie niedociągnięć, na które narzekają użytkownicy.

Problemem jest również dostępność aplikacji Tidal na innych urządzeniach. Nie mogę jej zainstalować np. na moim telewizorze Samsunga, w przeciwieństwie do Spotify, Apple Music, czy nawet Deezera. To poważna wada i nie zapowiada się, by twórcy Tidala w ogóle przejmowali się tym brakiem.

Tidal jest niedostępny na telewizorach Samsunga

Tidal jest niedostępny na telewizorach SamsungaAdrian Kotowski / Komputer Świat

Nie jestem ponadto w stanie zrozumieć, dlaczego za pomocą Tidal Connect nie mogę sterować odtwarzaniem muzyki na PC z poziomu swojego smartfona. Funkcjonalność ta jest wyczekiwana od lat i pomimo licznych próśb społeczności Tidal nic z tym nie robi. Nie muszę wspominać, że na Spotify takiego problemu nie ma – tam opcja jest łatwo dostępna i nie są wymagane żadne zewnętrzne wtyczki firm trzecich, by ją wymusić.

Tidal ma niezwykle ograniczone funkcje społecznościowe. Na Spotify lubiłem przeglądać muzykę, którą odtwarzali moi znajomi, i dzięki temu poznawać nowe utwory. Tidal nie oferuje takiej możliwości. Nie pozwala również na odtwarzanie własnych plików lokalnych, więc mając małą kolekcję kupionych wcześniej składanek i ripów z płyt CD i tak potrzebuję dodatkowego odtwarzacza do ich odsłuchania. Z tym łączy się też niestety fakt, że na PC nie mam opcji stworzenia w Tidalu playlisty, która zawierałaby muzykę zapisaną na moim dysku.

Powrót do Spotify jest nieunikniony

Przy Tidalu trzymają mnie obecnie dwie rzeczy, obie wspomniane na początku – koszt używania (bo obecnie serwis jest dla mnie darmowy) i wysoka jakość audio. Wystarczy jednak, że Spotify wprowadzi nowy abonament z muzyką w formacie bezstratnym i pożegnam Tidala bez żalu.

Już teraz biję się z myślami, czy nie wrócić do usługi dla całej reszty funkcji, których mi mocno brakuje. To z kolei pokazuje, dlaczego Tidal może mieć tak duży problem z przebiciem się do świadomości zwykłego użytkownika i przede wszystkim w zatrzymaniu go na dłużej. A przyszłość serwisu nie rysuje się bynajmniej w różowych barwach, bo jego właściciel już od ubiegłego roku ogranicza inwestycje w platformę.

Jesteś fanem muzyki i szukasz dobrych słuchawek? Sprawdź polecane przez nas modele w sklepie naszego partnera:

Przeczytaj źródło