Diabeł w domu, sąsiad u drzwi
Przeszło 5 lat temu testowałem największe głośniki Bluetooth, jakie miałem w domu - Teufel Ultima 40 Active. Doskonale pamiętam ten obłędny bas i jak niewiele procent mocy było trzeba, by biedna sąsiadka nie mogła oglądać Dzień Dobry TVN. W przypadku Teufel Motiv XL do czynienia mamy z absurdem zbliżonego kalibru, to aż 210 W (RMS) w porównaniu do 260 W we wspomnianych wyżej kolumnach. Wszystko jednak zostało upakowane do znacznie bardziej kompaktowej formy, najeżone technologiami (Google Cast, AirPlay 2, Spotify Connect, TIDAL Connect) i co może szokować, potrafi pracować 13 godzin z użyciem odczepianego akumulatora ( pomiar dla głośności 70 dB).
Dalsza część tekstu pod wideo

Ten po lewej to słusznych gabarytów JBL Boombox
Zdjęcia mogą być przy tym nieco mylące. To sprzęt istotnie większy od posiadającego zbliżony kształt salonowego Sonos Five, znacznie też potężniejszy masą i gabarytami od króla wszelkich imprez, czyli JBL Boombox. Większym gabarytowo przenośnym głośnikiem był u mnie chyba tylko Sharp SumoBox CP-LS100, ale akustycznie nie ma on żadnego startu do Teufela. Zresztą, żaden wymieniony tutaj nie brzmi w aż tak dopieszczony sposób, jak niemiecka nowość.

Choć aż trudno w to uwierzyć, to monstrum potrafi grać przez 13 godzin zasilane z odczepianego akumulatora
Zapomnij o mdłym brzmieniu. Tutaj ciśnienie akustyczne literalnie wgniata
Są głośniki dla audiofilskich snobów i są takie, dla cieszących się życiem. Największy egzystencjalny ból osób tej pierwszej kategorii osób tworzy jednak połączenie energetycznego brzmienia z solidnym zapleczem sprzętowym. Jakby Teufel chciał zbudować sucho brzmiące, wycyzelowane do dna monitory, to by to zrobił. Zdecydowanie ma odpowiedni konow-how. Ale zwyczajnie nie chce. Zamiast tego dostajemy głośnik, który jest swego rodzaju wyrzutnią emocji, od subtelnych delikatności, po zapierające dech uderzenia pełnej skali basów.

Przyczepiana magnetycznie maskownica odsłania kevlarowe szaleństwo
Nasz jamniczek ma wymiary 56 x 25,1 x 28,9 cm i waży 12,9 kg. Jeśli więc w teren, to zabierzemy go góra do ogrodu, od biedy wrzucimy do bagażnika auta, gdzie swoje zajmie. Wzmacniacz Class D firmy Texas Instruments połączony został z parą 85 mm kevlarowych głośników średniotonowych, 200 mm głośnikiem niskotonowym, również wykonanym z kevlaru i parą 30 mm głośników wysokotonowych z membraną wykonaną z tkaniny. Łączna moc to aż 210 W (RMS), przetwarzanie dźwięku realizowane jest w 24 bit / 96 kHz, zakres częstotliwości to od 35 do aż 35000 Hz, a za sprawą łączności Wi-Fi sprzęt oferuje prawdziwie bezstratną jakość dźwięku, omijając ograniczenia samego Bluetootha.

Konstrukcja typu Bass reflex ma port tunelowy z tyłu obudowy (na górze)
Obudowa bazuje na konstrukcji Bass Reflex i stawianie głośnika przy samej ścianie nie zawsze będzie dobrym pomysłem - ten sprzęt potrzebuje przestrzeni, by złapać oddech. Tego ostatniego może natomiast nam brakować przy samym głośniku, gdy przesadzimy z głośnością - 109 dB z jednego metra (do 103 dB SPL) to nie przechwałki, to fakty. W praktyce podczas radosnych testów na świeżym powietrzu trzeba było się porządnie oddalić od Teufel Motiv XL, by w ogóle można było rozmawiać.

Dopiero wyjazd na wieś dał temu diabłowi porządnie się wyszaleć
Gdy wypakowałem sprzęt byłem nieco zaniepokojony, czy głośnik będzie w stanie się akustycznie rozkręcić na głośnościach akceptowalnych przez innych mieszkańców bloku. Jak się jednak okazało, nawet do nocnego mruczenia zastosowane komponenty są wręcz idealne. Nie ma tutaj przekłamań znanych z tańszych głośników i kłopotów z basem, którego albo nie ma, albo przesadnie dominuje nad wszystkim przy niskich mocach. Ten siłacz potrafi być subtelny i służyć nie tylko do potężnych gitarowych uniesień, ale i koić chilloutami czy delikatnym jazzem.

Teufel Motiv XL brzmi aż tak dobrze, że rzadziej włączałem telewizor
Do tej pory słuchanie muzyki było u mnie często tożsame z uruchomieniem telewizora spiętego z duetem głośników Sonos Era 300. Te ostatnie oczarowały mnie do tego stopnia w 2023 roku, że otrzymały maksymalną ocenę końcową i na stałe zagościły u mnie w domu.

Dźwięk przestrzenny, ulubione stacje radiowe, wybór źródła, zmiana utworów i pokrętło głośności - wszystkim można sterować bez wyciągania telefonu z kieszeni
Nie ukrywam, że Teufel Motiv XL, w świetle słabnącej reputacji rozwiązań Sonosa (dramat z aplikacją) i mojej rezygnacji ze sprzętu Apple'a (Sonos nie ma Google Cast), sprawiał tutaj wrażenie rozsądnej alternatywy. I na swój sposób udało mu się wygryźć Sonosy podczas testów. Zamiast szarpania się z aplikacją Sonosa czy niepotrzebnego uruchamiania telewizora, łapałem się na tym, że wieczorami słuchałem muzyki z samego Teufela podczas czytania czy pykania w gry.

Jakkolwiek to brzmi, jest w tym maksymalizmie pewien minimalizm. Design Teufel Motiv XL zdecydowanie może się podobać
Jak się okazało lekką kulą u nogi był podczas testów YouTube Music, który łączył się z głośnikiem dłużej niż Spotify. O ile gdy jestem jedynym zarządzającym strumieniem nie ma problemu z wyborem aplikacji, o tyle już moi znajomi częściej korzystają z aplikacji YouTube'a. Wspólne inspirowanie się muzycznymi odkryciami wymaga podłączenia się z tej samej aplikacji, by nie tracić czasu na przełączanie i by każdy mógł dorzucić coś do playlisty, a tutaj YouTube Music potrafił kazać czekać na siebie. Mam przy tym wrażenie, że producent coś tutaj zdążył podszlifować, bo o ile w wakacje był to odczuwalny problem, o tyle w chwili publikacji niniejszej recenzji problemy zdecydowanie częściej wynikały z ułomności poszczególnych telefonów niż z ociężałości samego głośnika. Sam testowałem głośnik z użyciem przede wszystkim Google Pixel 10 Pro XL i Apple iPhone Air, a więc sprzętów najnowszej generacji.

Apple iPhone 16 Pro wygląda przy Teufelu dość kuriozalnie
Warto w tym miejscu dodać, że choć obsługiwany jest Google Cast, to już nie Asystent Google'a. I to w sumie dobrze. Przy tak dużej mocy, w wielu sytuacjach niemożliwym byłoby dokrzyczenie się z komendami. Głośnik natomiast jest widoczny w sieci dla Google Home, a z użyciem Google Nest bez problemu mogłem sterować nim głosowo, prosząc np. o odtworzenie określonego gatunku muzyki czy konkretnego utworu. By skrócić ten proces, warto przy tym dodać Teufel Motiv XL jako domyślne urządzenie odtwarzające w aplikacji Google Home. I to właśnie z takim jesiennym scenariuszem najmilej kojarzy mi się głośnik Teufela. Usadawiam się na sofie z czytnikiem książek, salon rozświetla subtelnie ulubiona scena oświetlenia Philips Hue, a z Teufel Motiv XL sączy się jakiś jazz czy Lo-fi.

Dynamore pozytywnie zaskakuje przestrzennością, bez degradacji jakości dźwięku
To zaskakujące jak pojedynczy głośnik jest w stanie wypełnić pomieszczenie wszechogarniającym dźwiękiem z niesamowitą głębią i... przestrzennością. Nie czarujmy się, nie ma tutaj takiej separacji, jaką dają dwie kolumny rozstawione w trójkąt względem słuchacza, ale chylę czoła wirtualnemu rozszerzeniu przestrzeni stereo Dynamore. Jej włączenie nie przynosi przy tym negatywnych efektów dla samego brzmienia i miałem ją praktycznie cały czas aktywną wraz z płaskim profilem audio (domyślne zestrojenie trafiło punkt).

Nie zabrakło efektownych detali
Gdy już poruszamy się po aplikacji Teufel Home służącej do zarządzania sprzętem (nienachalnie, można o niej zapomnieć), podobnie jak sonosowski konkurent działa ona na zasadzie z jednej stronie agregatora ulubionych źródeł (można je nawet przypisać do przycisków na obudowie głośnika), z drugiej zaś jest furtką do niekończącej się listy cyfrowych stacji radiowych w ramach TuneIn. Zabrakło tutaj pełnego Equalizera, mamy jedynie suwaki basu i tonów wysokich oraz kilka gotowych profili. W przeciwieństwie do Sonosa, nie ma tutaj niepotrzebnego przeładowania i wszystko działa szybko.
A jako głośnik Bluetooth w sumie najsłabiej
Paradoksalnie, choć to tytułowy głośnik Bluetooth za prawie 4 tysiące, z tym całym Bluetoothem jest w Teufel Motiv XL najsłabiej. Nie dostajemy niskostratnych standardów łączności jak LDAC czy aptX HD, a jedynie SBC i AAC. Nie da się ukryć, że przy dostępnej zupełnie bezstratnej transmisji z użyciem Wi-Fi taki LDAC może się jawić jako zbędny półśrodek, ale gdy postanowimy zabrać głośnik w miejsce, gdzie tego Wi-Fi nie ma, dodatkowy kodek ratowałby sytuację.

O wiele boleśniejszą wadą okazało się coś innego. Głośnik miał blisko jednosekundowe opóźnienie transmisji dźwięku względem obrazu na ekranie, niezależnie od tego, czy wybrałem kodek SBC, czy AAC. A to już problem, by uczynić z niego bezprzewodowo nagłośnienie do projektora podczas letniego seansu pod gołym niebem. Po dłuższej analizie problemu okazało się, że rozrabiać tu może funkcja Dynamore. Jej wyłączenie przywracało niemal idealną synchronizację i, co ciekawe, dało się potem ją ponownie włączyć z zachowaniem nierozjeżdżającego się dźwięku. Pozostaje mieć nadzieję, że producent stanie na wysokości zadania i uwzględni poprawkę w kolejnej aktualizacji oprogramowania.
Dla idealnej synchronizacji dźwięku posilić możemy się też wejściem JACK 3,5 mm, a jak ktoś chce użyć tego lwa salonowego jako centrum domowego karaoke - proszę bardzo, jest jedno złącze XLR pod mikrofon.
Podsumowanie
Teufel Motiv XL nie jest głośnikiem, obok którego można przejść obojętnie. Absurdalnie potężny dźwięk ma tutaj charakterystyczny dla producenta pazur, a wszechogarniający bas z łatwością wywołuje gęsią skórkę. Nie jest to jednak bulgoczący kisiel na gazie, tylko brzmienie o zaskakującej przestrzenności i separacji instrumentów oraz odpowiedniej ekspozycji wszystkich pasm, doskonale nadające się nie tylko do imprezowego ryku, ale i do muzyki filmowej czy szepcących chilloutów. Taki JBL Boombox leży u mnie na regale czekając na lato, bo do spokojnego słuchania nadaje się on średnio. Tutaj tego balastu nie ma.

Wszystkie inne głośniki stały się nagle jakieś takie mizerne
Nie mogę wręcz oprzeć się wrażeniu, że producent podjął się karkołomnego połączenia 3 kategorii urządzeń: przenośnych głośników imprezowych (tak, jest tutaj bateria na 13 godzin grania), wytwornych głośników salonowych, do których podłączamy np. gramofon (bez maskownicy głośnik wygląda jak dzieło sztuki) i smart głośników, które z użyciem Wi-Fi czerpią muzykę bezstratnie prosto z sieci. I powiem Wam, że ten diabeł to wszystko jakimś cudem ogarnia.

Chciałbym ponarzekać, w końcu cena jest wysoka i mamy prawo wymagać, ale nie ma lekko. Jakieś tam potknięcia z lagiem (patrz rozdział wyżej), które da się ominąć; sporadycznie ociężała współpraca z YouTube Music, ale perfekcyjna ze Spotify. Kodeków Hi-Res dla Bluetooth nie ma, ale skoro jest bezstratny dźwięk po Wi-Fi, to trudno nazwać to kardynalnym brakiem. Brak pełnego equalizera może? Kiedy ten głośnik gra tak doskonale na profilu neutralnym...

Teufel Motiv XL to głośnik absolutny, zdolny zastąpić kilka innych i dodać do tej sumy jeszcze wiele od siebie. Nada się do muzyki klasycznej, nada się do metalu, by wieczorem dopieścić delikatnym jazzem. Gdy zaś trzeba, zagłuszy kilka sąsiednich imprez. Nie wiem, jak oni to zrobili, ale udało się. Gorąco polecam, ból znikających złotówek z konta znika od pierwszego usłyszenia.


![ZUS przegrał kilkaset spraw w sądach. Prawomocnie i nieprawomocnie. Ale tak naprawdę wygrał [Przeliczenie zaniżonej emerytury. Podwyżki. Wyrównania. Odsetki]](https://webp-konwerter.incdn.pl/eyJmIjoiaHR0cHM6Ly9nLmluZ/m9yLnBsL3AvX2ZpbGVzLzM4NT/g4MDAwL3BvZHd5emtpLTMtMzg/1ODgxNTEuanBnIiwidyI6MTIwMH0.webp)




English (US) ·
Polish (PL) ·