Terapia, która zmienia rokowania. PSMA ma trafić do standardu leczenia raka prostaty

1 tydzień temu 15
  • Na rynku terapii radioligandowych pojawia się nowa opcja - leczenie rozsianego raka prostaty cząsteczkami PSMA
  • Wykazano, że u pacjentów leczonych tą terapią dochodzi do wyraźnego spadku markera PSA, zmiany przerzutowe znikają, a stan ogólny chorych znacząco się poprawia - wyjaśnia prof. Rafał Czepczyński, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej
  • W Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad wprowadzeniem tej terapii  do standardowego leczenia raka prostaty
  • Potrzebna będzie większa liczba zakładów medycyny nuklearnej, które będą mogły stosować to leczenie. Konieczna jest edukacja kadr oraz wdrożenie opieki koordynowanej - dodaje ekspert

Rozsiany rak prostaty. Jest nowa opcja leczenia

W Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad wprowadzeniem do standardowego leczenia raka prostaty terapii radioligandowej z 177Lu-PSMA. - Żeby przygotować system do tego wyzwania, stworzyliśmy multidyscyplinarne rekomendacje – mówi prof. Rafał Czepczyński, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej (PTMN).

- Terapia radioligandowa polega na tym, że izotop radioaktywny emitujący promieniowanie beta lub alfa doprowadzany jest do tkanki docelowej za pomocą cząsteczki, która ma zidentyfikować cel terapii i przyłączyć się do danej komórki lub tkanki – najczęściej nowotworowej – powodując jej napromienienie - wyjaśnia prof. Czepczyński. Jak to wygląda w praktyce? - Określoną substancję łączy się chemicznie z radioaktywnym lutetem, aktynem, czy innymi emiterami, po czym podaje się pacjentowi dożylnie – tłumaczy.

- Nasze doświadczenia z tą terapią są spore, ponieważ od lat leczymy w ten sposób analogami somatostatyny setki chorych z guzami neuroendokrynnymi. Terapia dotyczy pacjentów z nowotworem rozsianym, a jej celem jest głównie zlikwidowanie ognisk przerzutowych. Wyniki leczenia są bardzo dobre – pacjenci, mimo rozsianej choroby nowotworowej, przeżywają wiele lat bez żadnych dolegliwości lub z dolegliwościami, które można określić jako znikome – wskazuje ekspert.

Obecnie, jak zaznacza ekspert, na rynku terapii radioligandowych pojawia się nowa opcja, która powstała na Uniwersytecie w niemieckim Heidelbergu, znacznie poważniejsza, bo dotycząca zdecydowanie większej grupy chorych.

- Chodzi o leczenie rozsianego raka prostaty cząsteczkami PSMA, antygenu występującego w dużych ilościach na powierzchni komórek tego nowotworu. Podając substancję wiążącą się swoiście z tym antygenem dostarczamy radioaktywny lutet do tkanki raka prostaty – mówi prof. Czepczyński.

Co wiemy o wynikach terapii?

Jakie są wyniki tego leczenia? Profesor przypomina, że przeprowadzono kilka międzynarodowych wieloośrodkowych badań klinicznych zrealizowanych w renomowanych ośrodkach w Australii, USA i w UE, ponieważ przed rejestracją przez FDA i EMA dane musiały być sprawdzone na dużych, liczących po kilkaset osób grupach chorych.

- Wykazano, że u pacjentów leczonych tą terapią dochodzi do wyraźnego spadku markera PSA, w wielu przypadkach większego niż przy standardowej chemioterapii. Pacjentom wykonywano również badania PET z użyciem 68Ga-PSMA. Obrazowanie przed leczeniem i po leczeniu pokazało, że zmiany przerzutowe znikają po terapii, a stan ogólny chorych znacząco się poprawia – wskazuje prof. Czepczyński.

- Regresje zmian bywają czasem spektakularne: niektórzy pacjenci z ogromną liczbą przerzutów w jamie brzusznej i w kościach po kilku cyklach terapii nie mają ich w ogóle, a poziom PSA wynosi u nich 0. Ponieważ każdy reaguje inaczej, są też oczywiście przypadki, w których nie ma wyraźnej poprawy, ale statystyki pokazują, że u większości widać wyraźną odpowiedź na leczenie, a u części następuje całkowita regresja – mówi ekspert.

Jak zauważa, terapia PSMA jest od kilku lat obecna w wielu krajach świata. W Polsce nie jest jeszcze refundowana, ale kilka razy zastosowano ją w paru ośrodkach jako terapię ratunkową. Obecnie w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad jej wprowadzeniem do standardowego leczenia raka prostaty.

"Przed nami wyzwanie, trzeba przygotować system" 

- W tym przypadku zapotrzebowanie na terapię PSMA będzie jednak znacznie większe, niż w przypadku guzów neuroendokrynnych, ponieważ jest to nowotwór rozpoznawany bardzo często. Dlatego powstały rekomendacje, których celem jest przygotowanie całego systemu, w tym lekarzy i pozostałego personelu medycznego oraz zakładów medycyny nuklearnej do tego wyzwania – wyjaśnia prezes-elekt PTMN.

Zwraca uwagę, że terapia PSMA nie będzie stosowana u każdego pacjenta z rakiem prostaty, a jedynie u chorych z ogniskami przerzutowymi w różnych narządach – w kośćcu, węzłach chłonnych, wątrobie, czy płucach. Ale i tak będzie to duża grupa, w porównaniu z liczbą osób z rozsianym nowotworem neuroendokrynnym.

- Aby terapia była prowadzona efektywnie, także z perspektywy organizacyjnej i finansowej ochrony zdrowia, proponujemy utworzenie systemu kwalifikacji do leczenia, w ramach którego pacjenci będą analizowani pod różnym kątem przez specjalistów wielu dziedzin. W przypadku raka prostaty potrzebni będą oczywiście onkolodzy, ale także urolodzy, medycy nuklearni, radiolodzy i fizycy medyczni. Pamiętajmy, że terapia radioligandowa wymaga wielu zabiegów przygotowujących pacjenta do leczenia i umożliwiających indywidualne dobranie odpowiedniej dawki, czy też inaczej – aktywności terapeutycznej – wskazuje prof. Czepczyński.

- Zbyt wysoka dawka może powodować napromienienie innych narządów, np. nerek, czy pęcherza moczowego. Tego chcemy uniknąć – zaznacza.

"Mamy za mało ośrodków"

Jak mówi prof. Czepczyński, wielospecjalistyczne zespoły powinny kwalifikować, ale też kierować pacjentów do ośrodków medycyny nuklearnej, które zastosują to leczenie.

- Pytanie, czy mamy odpowiednią liczbę takich ośrodków. Z danych PTMN wynika, że w całej Polsce działa blisko 70 zakładów medycyny nuklearnej. Ale tylko część spośród nich mogłaby prowadzić terapię PSMA – decydują o tym takie czynniki jak zaplecze kadrowe i współpraca z ośrodkiem onkologicznym. Jeśli spojrzymy pod tym kątem, zostanie nam ok. 10 zakładów medycyny nuklearnej działających zazwyczaj przy dużych centrach onkologii – zauważa profesor.

W jego ocenie to zapewne nie wystarczy, dlatego należałoby udostępniać tę metodę leczenia także w mniejszych ośrodkach. Wymaga to jednak przygotowań, w tym edukacji medyków nuklearnych, onkologów, urologów na temat kryteriów kwalifikacji do tej terapii.

- Lekarze muszą być dobrze przygotowani pod względem teoretycznym i praktycznym, m.in. mieć świadomość, w jakich przypadkach terapia PSMA jest wręcz przeciwwskazana. Jeśli np. pacjent był leczony chemioterapią, przeszedł wiele linii leczenia i występują u niego zmiany w morfologii krwi, czy zaburzenia funkcji nerek, może go to dyskwalifikować – mówi prof. Czepczyński.

Jak przekonuje, wskazywanie ośrodków, które są już gotowe do realizacji terapii PSMA, powinno należeć do Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej i konsultanta krajowego w tej dziedzinie.

Potrzebna opieka koordynowana

- Istotnym aspektem, który również został ujęty w rekomendacjach, jest koordynacja opieki nad chorymi na rozsianego raka prostaty, którzy będą korzystali z tego leczenia. Decydujący głos mają oczywiście onkolodzy, ale w przypadku kwalifikacji do terapii PSMA odpowiedzialność za chorego powinna przejąć na czas tego leczenia, a może to być kilka kursów, medycyna nuklearna. Po zakończeniu terapii pacjent wracałby pod opiekę onkologów – wyjaśnia specjalista.

- Przed rozpoczęciem leczenia odbywałoby się konsylium złożone ze specjalistów różnych dziedzin medycyny, które stwierdzi zasadność zastosowania terapii PSMA i brak przeciwwskazań do niej. Pacjent trafiałby następnie pod opiekę zakładu medycyny nuklearnej, który odpowiadałby za przebieg całej procedury, łącznie z wizytami kontrolnymi pomiędzy terapiami – doprecyzowuje.

Jak przypomina prof. Czepczyński, w Polsce została wdrożona i jest rozwijana Krajowa Sieć Onkologiczna, której celem jest m.in. przybliżenie różnych metod leczenia nowotworów do pacjenta.

- Chcielibyśmy, aby terapia radioligandowa, nie tylko w guzach neuroendokrynnych, czy w raku prostaty, ale w przyszłości także w innych nowotworach, była wkomponowana w system KSO. Chodzi o to, aby nie zapominano, że istnieje taka możliwość, bo zwiększy to dostępność do nowoczesnej terapii dla polskiego pacjenta. Ten fakt powinien zostać uwzględniony w zmianach organizacyjnych i prawnych, które będą podejmowane w najbliższym czasie – podkreśla ekspert.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło