Podatki od CO2 związane z produkcją przemysłową budzą pewne obawy. Zwłaszcza w sektorach, gdzie wykorzystuje się metale, których obróbka jest związana z wysoką emisją CO2 do atmosfery. Otóż włodarze UE zastanawiali się jak sprawić, aby europejski przemysł nie uciekł z produkcją za granicę, lub nie został wyprarty przez tańsze alternatywy z państw, które u siebie nie nakładają ograniczeń, ani podatków na producentów.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rozwiązanie problemów to CBAM
Tu od razu podkreślę, że sam nie jestem wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania, a jedynie przedstawiam unijną perspektywę. Dodam także, że wolałbym się mylić i mam nadzieję, że pomysł ten przyniesie spodziewane rezultaty, chociaż martwi mnie skutek uboczny. O nim jednak za chwilę. Otóż chodzi tu o podatek okreslany jako CBAM.
Jego założenie jest proste: wybrane towary, których produkcja wiąże się z wysoką emisją CO2, będą obarczone stosownym podatkiem, kiedy będą pochodziły spoza UE. Tym samym opłacalność zakupu tańszych towarów, które nie są objęte restrykcjami UE zostanie zniwelowana. Oznacza to, że lokalna produkcja wciąż będzie opłacalna, ponieważ towary zza granic UE będą nas kosztowały tyle samo.
Pieniądze te natomiast zasilą budżet europejski. Mamy więc ocalony przemysł wewnętrzny i dodatkowe wpływy do budżetu. W czym więc leży problem? Otóż to nie firmy z zewnątrz za to zapłacą, a my sami. Albo zapłacimy więcej za towar z UE, którego produkcja jest droższa z powodu wewnętrznych restrykcji, albo zapłacimy więcej za pozornie tańszy towar, ponieważ będziemy musieli opłacić CBAM.
Krajom, których eksportujemy towart to może się nie spodobać, ponieważ to trochę tak, jakbyśmy nałożyli na nie dodatkowe cła, chociaż pod inną nazwą. Należt się więc spodziewać reakcji odwetowych. I pytaniem nie jest to, czy one będą miały miejsce, a to w jakiej skali się to na nas odbije.






English (US) ·
Polish (PL) ·