Zima już za pasem, to ostatni moment, by przygotować samochód na trudniejsze warunki. To dobra okazja, by auto solidnie umyć, niektóre rzeczy zakonserwować i zabezpieczyć na czas, gdy z powodu chłodu, deszczu lub śniegu nie będzie ku temu okazji – być może na dłuższy czas. Opowiem, co trzeba przygotować, co kupić i o czym warto pamiętać, by w miarę możliwości uniknąć niespodzianek przy takim przedsięwzięciu. To wprawdzie zadanie pracochłonne, ale w sumie łatwe i dla każdego – nawet jeśli pod domem nie ma idealnych warunków. A zatem do dzieła.
– Jeśli chcesz, by samochód po umyciu wyglądał jak nowy, musisz to zrobić ręcznie. Myjnia automatyczna to tylko półśrodek
– Przed zimą warto nie tylko umyć lakier auta, lecz także zabezpieczyć go woskiem
– Ponadto warto zadbać o wygląd opon, stan uszczelek, a jeśli parkujemy samochód na przedmieściach lub na wsi, użyć środka do odstraszania kun i innych małych zwierząt
– Istotne jest zadbanie o czystość i przejrzystość szyb – aby były odporne na brudzenie się.
– Solidny zestaw preparatów niezbędnych do kompleksowego zadbania o auto można kupić np. na Allegro z darmową dostawą na następny dzień. Większości właścicieli aut taki zestaw wystarczy na cały rok
Jeśli sądzisz, że wizyta na myjni automatycznej załatwi sprawę i samochód umyty w ten sposób odzyska wygląd nowego auta, jesteś w błędzie. Myjnia automatyczna to dobre rozwiązanie, by samochód z grubsza opłukać na szybko, by z daleka wyglądał na czysty. Wszelkie zakamarki pozostaną jednak niedomyte, a to właśnie od szczegółów zależy najwięcej. No i umycie karoserii to nie wszystko, zwłaszcza jeśli w perspektywie jest dłuższy czas gorszej pogody, która skutecznie zniechęci nas do dbania o samochód albo wręcz skutecznie to uniemożliwi.
Żeby było jasne: nie robimy tego dla samochodu, lecz dla siebie – żeby lepiej czuć się w czystym aucie, żeby mieć lepszą widoczność, żeby było bezpieczniej.
Co zrobić, by samochód wyglądał jak nowy?
W planie mam: solidne, ręczne umycie karoserii, zabezpieczenie lakieru jakimś woskiem – czymś dobrym, ale jednak z konieczności łatwym w aplikacji, aby nie spędzić na tej czynności całego dnia, wyczyszczenie i zabezpieczenie kół, aby w przyszłości brudziły się wolniej i były łatwiejsze do umycia. Ponadto: nałożenie na szyby auta, tak zwanej niewidzialnej wycieraczki, aby pozostały czyste w najgorszą pluchę, dopompowanie opon, usunięcie liści spod maski i z podszybia, aby nic tam nie gniło i nie wpadało do układu wentylacji.

Ponieważ mieszkam na osiedlu, gdzie wieczorami widuje się kuny i niejeden już właściciel auta rano, zamiast pojechać do pracy, wysyłał samochód na lawecie do warsztatu, bo „coś” pogryzło mu kable, postanowiłem też zniechęcić zwierzaki do wizyty pod maską mojego auta. A zwłaszcza jesienią pewnie miałyby na to ochotę, gdy na zewnątrz zimno, a w komorze silnika ciepło i przyjemnie…
Co trzeba przygotować, by odświeżyć i zakonserwować nadwozie?
Będę potrzebować paru kosmetyków samochodowych i narzędzi. Nie zamierzam jednak jeździć po sklepach, by to wszystko skompletować, bo nie mam czasu, za to akurat – dobrze się składa – mam prawie pod domem zielony automat paczkowy Allegro.
Na Allegro da się kupić w zasadzie wszystko, wszystko w jednym miejscu. Warto, bo czas to pieniądz…
Zamawiam zatem:
Szampon samochodowy z woskiem Moje Auto za niecałe 10 zł i – do solidnego umycia kół – dużą butlę żelu „Krwawa felga” marki K2. Do zabezpieczenia lakieru wybrałem wosk na mokro Shiny Garage. Litrowa butelka za 81 zł wystarczy na wiele razy, może jeszcze za rok ją będę kończył… Ten środek jest banalnie łatwy w użyciu, choć najlepiej mieć do dyspozycji myjkę ciśnieniową. Akurat mam własną, a jakbym nie miał, pewnie skorzystałbym z myjni bezdotykowej albo wybrał inny preparat. Jeszcze preparat do zabezpieczenia felg, aby nie brudziły się pyłem hamulcowym – do koszyka wkładam ADBL Rim Protector za niecałe 32 zł.
Bym zapomniał: chciałbym jeszcze „pomalować” opony na czarno. Preparatów do „czernienia” opon jest bardzo wiele, ale też wiele z nich działa przez dość krótki czas. Tymczasem mała buteleczka czernidła Quixx System za 38 zł, którą testowałem już w przeszłości, nie dość, że wystarcza na wiele razy, to jeszcze daje bardzo trwały efekt. Biorę też odstraszacz kun w spreju marki Liqui Moly – nie jest tani (ceny od 35 zł), ale zdaje się, że działa. Przy okazji, skoro już robię zakupy samochodowe, wybieram miniaturowy kompresor do pompowania opon zasilany z gniazda zapalniczki za ok. 123 zł. A, no i niewidzialna wycieraczka, zamierzam przetestować produkt marki Frischer za niecałe 40 zł.

Lubię zakupy na Allegro, bo robi się je ekspresowo, a do tego, gdy się ma wykupiony program Smart, nie płaci się za przesyłkę – i to już przy przesyłkach od 45 zł. System mnie zna, domyślnie wpisuje dostawę do „mojego” zielonego automatu paczkowego, płacę za pomocą Allegro Pay (czyli dostanę zbiorczy rachunek za jakiś czas) – cała procedura zajmuje jakieś 30 sekund.
Jak to zrobić, by nie zapłacić za przesyłkę?
Tym razem nazbierało się w sumie 442 zł. Ale zaraz… w cenie jest aż 65 zł za dostawę! No tak… zamówiłem w sumie chyba z 10 rzeczy, ale praktycznie każda w innym sklepie działającym na Allegro, a jako że w większości przypadków mowa jest o niedużych i tanich kosmetykach samochodowych, to kilka zakupów nie załapało się na darmową przesyłkę.
Chwilunia, tak tego nie zostawimy! Przy każdym zakupie system podpowiada, ile brakuje do darmowej dostawy. „Wzbogacam się” więc o: świetny ręcznik do szyb niepozostawiający smug, gąbkę z mikrofibry, zestaw ściereczek, uniwersalny preparat czyszczący do samochodu i jeszcze parę drobiazgów. Coś tam wyrzucam z koszyka i zamawiam w sklepie, w którym wziąłem coś innego – tu zadanie ułatwia funkcja szukania kilku produktów u jednego sprzedawcy dostępna na Allegro. Po tych paru zabiegach do zapłaty mam tyle samo, co wcześniej, ale w koszyku więcej. A dobrych ściereczek i ręczników z mikrofibry zawsze brakuje podczas prac przy samochodzie, nie ma dyskusji.
Jest wtorek, akcję „doprowadzenie auta do porządku” planuję na sobotę. Tymczasem już następnego dnia rano do paczkomatu trafiają pierwsze przesyłki. Do czwartku mam już komplet.

Tak umyjesz samochód krok po kroku
Myjka ciśnieniowa bardzo przydaje się przy myciu auta, ale jeśli jej nie masz, wystarczy wąż ogrodowy ze spryskiwaczem. Jeśli nie masz warunków do mycia samochodu pod domem, najlepiej podjechać na myjnię samoobsługową. Ale warto wiedzieć, że samą myjką ciśnieniową niemal nie sposób dobrze umyć auta. I tak przyda się gąbka, na którą warto nałożyć odrobinę zwykłego szamponu samochodowego – za pomocą tej gąbki trzeba po prostu dokładnie umyć wcześniej z grubsza opłukany lakier.
Warto pamiętać: myjąc samochód myjką ciśnieniową, zachowują odległość minimum 30-40 cm. W przypadku wyjątkowo trudnych zabrudzeń, lepiej się powstrzymać, aby nie zmywać ich z bardzo bliskiej odległości wodą pod ciśnieniem – można uszkodzić w ten sposób lakier. Lepiej jest użyć gąbki i szamponu.
Jeśli masz wysokiego SUV-a, pojawia się pokusa, by nie myć dokładnie dachu – i tak nikt go nie ogląda. Uważam jednak, że to błąd – wiele zanieczyszczeń, w tym odchody ptaków albo spady niektórych drzew są na tyle agresywne chemicznie, że są w stanie trwale uszkodzić lakier. Poza tym, jeśli mamy samochód nawoskować, to musi być idealnie czysty.
Mycie ręczne ma i tę zaletę, że przy okazji mamy szansę dostrzec wszelkie uszkodzenia lakieru i trwałe zabrudzenia.
Ja ze zdziwieniem odkryłem na błotnikach swojego samochodu czarne kropki, które ani nie zeszły pod wpływem wody pod ciśnieniem, ani nie chciały zmyć się gąbką i szamponem. Mocniej szorować? Lepiej nie! To prawdopodobnie drobinki smoły „złapane” latem podczas jazdy po miękkim asfalcie. Inaczej niż ptasie odchody, smoła nie reaguje jednak z lakierem, więc jeśli nie masz pod ręką odpowiedniej chemii, zostaw to na inną okazję – to tylko kwestia estetyczna. Ja miałem w garażu spray do usuwania smoły i po 2 minutach czarne kropki zeszły już łatwo. Można też próbować sprejem do usuwania kleju po naklejkach albo preparatem do zmywania żywicy z lakieru.

Ekspresowy sposób na woskowanie lakieru. W sprzedaży jest obecnie sporo preparatów, które pozwalają zabezpieczyć lakier na długi czas i do tego bez większego wysiłku. Środek, które przetestowałem, jest specyficzny: instrukcja mówi, aby spryskać nim mokry lakier, odczekać chwilę, a następnie zmyć wodą podciśnieniem. Tyle.

Warto wiedzieć: niezależnie od tego, czy po myciu auta woskujesz lakier, czy też nie, jest prosty sposób, aby uniknąć tworzenia się na lakierze szarych plamek pozostawionych po odparowaniu twardej wody. Wystarczy po umyciu auta odczekać chwilę, aby spłynęła z niego większość wody, a następnie za pomocą dużego samochodowego ręcznika wytrzeć karoserię. W ten sposób nie tylko nie będzie na nim szarych kropek, lecz także pojawi się połysk.
Mycie kół – jak to zrobić dobrze?
Jeśli myjesz koła regularnie, wystarczy gąbka, woda i szampon. Jeśli drobinki pyłu hamulcowego wbiły się w lakier i utrwaliły pod wpływem ciepła, będzie potrzebny specjalny zmywacz. Ja użyłem kupionej na Allegro „krwawej felgi” marki K2. Ta dziwna nazwa bierze się stąd, że preparat reaguje z tlenkami metali, zabarwiając się na czerwono. Gdy chwilę po aplikacji koło miejscami robi się silnie czerwone, można je spłukać: pod spodem jest idealnie czyste. I ciekawostka: jeśli podczas mycia samochodu zauważyć, że tarcze hamulcowe robią się brązowe, to jest to normalne zjawisko – to powierzchniowa korozja, która pojawia się niemal natychmiast po kontakcie z wodą. Po pierwszym hamowaniu tarcze odzyskują metaliczny kolor. Ale jeśli do mycia kół użyjecie „krwawej felgi”, tarcze prawdopodobnie od razu będą wyglądać elegancko, bo preparat reaguje z tlenkami metali i wystarczy go solidnie spłukać, by uzyskać powierzchnię wolną od rdzawego nalotu i innych zabrudzeń.
Podczas mycia kół, pamiętaj:
– nie zbliżaj lancy myjki ciśnieniowej do opon, bo możesz nawet przeciąć zewnętrzną warstwę gumy. Zachowaj minimum 40 cm odstępu.
– koła myj wyłącznie płaskim, szerokim strumieniem; skupiony strumień wody działa jak nóż, może uszkodzić delikatne elementy
– po wstępnym umyciu felg przesuń samochód o pół obrotu kół do przodu albo do tyłu. W tym momencie zobaczysz, że niektóre zakamarki obręczy, wcześniej niewidoczne, pozostały brudne. Domyj je.
– preparat do opon nakładaj na suche opony i tylko na ich boczne powierzchnie – nigdy na bieżnik
O co chodzi z niewidzialną wycieraczką?
Niewidzialna wycieraczka to preparat, który pozostawia na szkle silną powłokę hydrofobową – czyli odpychającą wodę. W praktyce woda deszczowa skupia się w kulki, które spływają ze szkła pod wpływem własnego ciężaru albo pod wpływem pędu powietrza. Przy szybkiej jeździe taka powłoka może więc zastąpić wycieraczki.
Podczas jazdy w korku to tak dobrze nie działa, ale w miejscach, gdzie nie sięgają wycieraczki, szyby pozostają czyste, co znakomicie poprawia widoczność

Niewidzialna wycieraczka doskonale sprawdza się także na bocznych szybach samochodu, poprawiając widoczność w czasie deszczu. Akurat boczne szyby samochodu są z reguły niemal pionowe, więc preparat działa nawet lepiej niż na przedniej szybie.
Jednoskładnikowy preparat, który kupiłem, działa bardzo prosto: wystarczy spryskać szyby mgiełką preparatu, pozostawić go na kilka minut, a następnie wypolerować. Trzeba jednak wiedzieć, że wypolerowanie szyby, aby nie było w nich żadnych smug i zacieków, wymaga użycia bardzo dobrej szmatki, najlepiej z mikrofibry. W ostateczności można próbować także papierowych ręczników kuchennych.
Uwaga: szyby samochodu trzeba też co jakiś czas umyć od wewnątrz – dopiero wtedy widać, że były pokryte szarym, ograniczającym widoczność nalotem. Przy okazji można samochód odkurzyć, by jeździło się przyjemniej.

Używasz opon całorocznych? Dopompuj je!
Tak naprawdę opony samochodu powinno się pompować nie rzadziej, niż raz w miesiącu. To dlatego, że nawet niewielki, naturalny ubytek ciśnienia potrafi nawet podwoić tempo zużywania się opon. Praktyka wskazuje na to, że zwłaszcza użytkownicy opon całorocznych często nieświadomie jeżdżą niemal „na flaku”, a potem dziwią się, że ich opony szybko się zużyły. Ale użytkownicy oprócz sezonowych też powinni pamiętać o dopompowaniu opon.

Tylko tak się składa, że na stacji benzynowej, gdzie z reguły dostępny jest dobry kompresor, ja nigdy nie mam czasu na takie zabawy.
Natomiast zdarzają się w domu chwilę wolnego i dobre chęci, żeby pomajsterkować – i dlatego zainwestowałem w malutki kompresorek zasilany z gniazda zapalniczki. Dopompowanie czterech kół zajmuje jakieś 5 minut – jest to dobrze zainwestowany czas.
Jeszcze te kuny…
Preparatem odstraszającym kuny spryskuję co dwa-trzy tygodnie wygłuszenie maski, wszelkie miękkie materiały wygłuszające i izolujące termicznie, jakie widoczne są w komorze silnika, a także wiązki elektryczne i gumowe rurki. Z doświadczenia wiem, że te bestie potrafią pogryźć nawet plastikową osłonę ozdobną silnika. Odkąd jednak stosuję tę chemię, która – jak dla mnie – ma zapach całkiem neutralny, nie zanotowałem żadnych strat pod maską samochodu.

Po tych wszystkich zabiegach auto było już tak „nowe” z zewnątrz, że jeszcze odkurzyłem je i umyłem w środku, akurat miałem kupiony na Allegro „na doczepkę” – by nie płacić za przesyłkę – koncentrat uniwersalnego płynu czyszczącego. Odkurzyłem liście zgromadzone pod maską, zabezpieczyłem uszczelki specjalnym sztyftem, by zimą nie przymarzały do metalu. Umyłem szyby od wewnątrz. Postawiłem auto pod dachem – teraz aż żal wyjeżdżać…

SONDA Jak przygotowujesz swój samochód na zimę?








English (US) ·
Polish (PL) ·