Tak rzecznik Instytutu Pileckiego chciała bronić Ruchniewicza. Ekspresowo skasowała ten wpis!

4 dni temu 2

Nie minęły dwa miesiące od objęcie nowego stanowiska, a Luiza Jurgiel - Żyła, rzecznik Instytutu Pileckiego, znów jest na językach. O odpowiedzialnej za komunikację zewnętrzną pracownicy IP po raz pierwszy szerzej usłyszeliśmy z okazji skandalicznych publikacji dotyczących upamiętnienia ofiar obławy augustowskiej oraz roli w zbrodni por. Maksymiliana Sznepfa. W piątek rzecznik "popisała się" jeszcze raz, choć wpis znów skasowano. Wiemy, co chciała ukryć i jakim atakiem zamierzał bronić się odwołany już dyrektor Instytutu Pileckiego.

Rzecznik Instytutu Pileckiego Luiza Jurgiel - Żyła znowu musiała kasować swoje wpisy na X.

L: archiwum prywatne LJŻ; P: Print Screen - Portal X

Rzecznik Instytutu Pileckiego Luiza Jurgiel - Żyła znowu musiała kasować swoje wpisy na X.

Afera w Instytucie Pileckiego najwyraźniej wymknęła się spod kontroli rzecznik tej instytucji.

Najpierw, 15. sierpnia, Polacy dowiedzieli się o tym, że dyrektor oddziału IP w Berlinie, Hanna Radziejowska, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy wskutek poinformowania o nieprawidłowościach w Instytucie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jej poufna korespondencja z minister Hanną Wróblewską, a potem z Martą Cienkowską, trafiła w ręce dyrektora IP, Krzysztofa Ruchniewicza - i to pomimo tego, że Radziejowska otrzymała zapewnienie z MKiDN, że jest chroniona jako sygnalistka.

Rzecznik Instytutu nie spieszyła się z reakcją. Na jej odpowiedź trzeba było poczekać prawie tydzień. Kiedy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało, że Radziejowska rzekomo nie miała statusu sygnalistki, 21 sierpnia Jurgiel - Żyła zarzuciła dziennikarzom opisującym temat nierzetelność źródeł oraz błąd w sztuce.

W odpowiedzi 22. sierpnia oni ujawnili treść korespondencji pomiędzy Radziejowską a resortem kultury, w którym przyznany został jej status sygnalistki.

Po tym Jurgiel - Żyła również zamilkła - tym razem na ponad tydzień.

W międzyczasie na jaw wyszły kolejne "smaczki", związane z sytuacją w Instytucie Pileckiego:  MKiDN tłumaczyło się, że Radziejowska uznana była za sygnalistkę omyłkowo; okazało się, że Ruchniewicz, konsultował się z Niemcami w sprawie dyscyplinarnego zwolnienia Radziejowskiej; wreszcie - że poza Radziejowską ze stanowiska w IP "poleciał" kolejny sygnalista.

Jurgiel-Żyła potrzebowała od 22. sierpnia ponad tygodnia, by wystosować stanowisko w sprawie afery kadrowej. Jednak jak szybko opublikowała obszerne wyjaśnienie, tak równie prędko zmuszona była skasować swój wpis, szkalujący zarówno dyscyplinarnie zwolnionych pracowników, jak i dziennikarzy.

Chcemy podkreślić, że Instytut Pileckiego stanowczo sprzeciwie się kreowaniu narracji przedstawiającej Instytut, jego Dyrektora i pracowników w złym świetle na podstawie zmanipulowanych materiałów i medialnych pomówień

– brzmiał kluczowy fragment komunikatu Jurgiel - Żyły.

Oświadczenie to było o tyle zabawne, że Krzysztof Ruchniewicz kilkanaście minut wcześniej przestał być dyrektorem Instytutu Pileckiego. Tego jednak, że trwa konferencja prasowa minister kultury Marty Cienkowskiej (swoją drogą również bohaterki sprawy) i że istotnie zmieniły się okoliczności, rzecznik Jurgiel - Żyła najwyraźniej nie zauważyła.

Linia obrony Ruchniewicza wykuwała się tydzień?

29. sierpnia godz. 11:00 odbył się briefing prasowy minister Cienkowskiej. W szóstej minucie jego trwania szefowa resortu kultury ogłosiła, że Krzysztof Ruchniewicz zostaje odwołany ze stanowiska i zastąpiony przez Karola Madaja.

Głównym powodem mojej decyzji jest niedopełnienie obowiązków w zakresie umożliwienia statutowego funkcjonowania Instytutu Pileckiego poprzez wadliwe zamierzenia programowe, wadliwą politykę komunikacyjną i wadliwe decyzje zarządcze

– wskazała Cienkowska.

Tymczasem obszerne oświadczenie Instytutu Pileckiego, broniące dyrektora Krzysztofa Ruchniewicza jako kierownika instytucji, z której właśnie go odwołano, zostało opublikowane przez Jurgiel - Żyłę 29. sierpnia za pośrednictwem X o godz. 11:38, jakby na potwierdzenie słów o "wadliwej polityce komunikacyjnej".  Choć kompromitującego dla rzecznik oświadczenia w sieci już nie można znaleźć, prezentujemy zrzuty ekranu, które ujawniły, jaką strategię obrony Krzysztofa Ruchniewicza zamierzał przyjąć Instytut Pileckiego.

[Przypisywany prof. Ruchniewiczowi - red.] Rzekomy zamiar zorganizowania seminarium poświęconego zwrotom polskich dóbr kultury Niemcom, jest świadomie zmienioną przez p. Radziejowską wersją

– oświadczyła Luiza Jurgiel-Żyła, wyjaśniając że chodzi o notatkę z jakiegoś spotkania.

Instytut Pileckiego wyjaśnił również, jak zwolnieni dyscyplinarnie sygnaliści Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski "przeszkadzali" Instytutowi Pileckiego w pozbawieniu ich stanowisk.

Okoliczności odwołania Hanny Radziejowskiej i zwolnienia Mateusza Fałkowskiego były dodatkowo utrudnione ze względu na zgłoszone przez nich nagle urlopy lub zwolnienia lekarskie

– tłumaczyła Jurgiel - Żyła.

Co tym bardziej zdumiewające, oświadczenie rzecznik Instytutu Pileckiego wykorzystało informację o działaniach innych pracowników instytucji, choć wcześniej ich nazwiska nie padały w kontekście całej sprawy, a wmieszano ich w tę sytuację celem obrony Krzysztofa Ruchniewicza i jego działań.

Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Skasowane oświadczenie Instytutu Pileckiego Skasowane oświadczenie Instytutu PileckiegoLuiza Jurgiel - Żyła / x.com
Przeczytaj źródło