Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Przegrywamy narracyjnie. Nawet gdyby uda?o si? wskrzesi? Marilyn Monroe i uczyni? j? naszym rzecznikiem, to nic by to nie da?o - m?wi o awanturze wok? odsy?anych z Niemiec cudzoziemc?w cz?onek KO. A politycy prawicy og?aszaj? wielki sukces.

- Prawica na pewno odtrąbi sukces. To ich specjalność - zrobić problem, udawać, że się go rozwiązuje, a na końcu mówić o sukcesie - mówi jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej. Rozmawiamy krótko po ogłoszeniu przez Donalda Tuska czasowym przywróceniu kontroli na granicy z Niemcami i Litwą od poniedziałku. Wcześniej taką decyzję zapowiadał szef MSWiA Tomasz Siemoniak. I rzeczywiście, sukces na prawicy zostaje odtrąbiony momentalnie. "Presja Ruchu Obrony Granic Roberta Bąkiewicza miała sens! Rząd przywraca kontrole na granicach polsko-niemieckiej i polsko-litewskiej! Ekipa Tuska wpuściła do Polski tysiące nielegalnych imigrantów - czas na ich natychmiastową deportację!" - pisze na X Janusz Kowalski. Wracają kontrole graniczne! Tylko powiedzmy to wprost: KŁAMCY i NIEMIECKIEMU AGENTOWI Donaldowi Tuskowi nie można wierzyć. Nadal trzeba pilnować, żeby nie sprowadzali do Polski tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec!" - ostrzega Dariusz Matecki. Krzysztof Bosak z kolei pisze, że decyzja o przywróceniu kontroli to realizacja postulatu Konfederacji z 2024.
Robert Bąkiewicz na granicy z Niemcami
Prawica od kilku dni ponownie rozgrywa temat migrantów, którzy są odsyłani przez zachodniego sąsiada. Temat "podrzucanych" przez Niemcy cudzoziemców grzeją nie tylko parlamentarzyści PiS i Konfederacji, ale też, a może przede wszystkim, Robert Bąkiewicz, który swego czasu powołał do życia inicjatywę Ruch Obrony Granic. W sieci Bąkiewicz i ROG publikują nagrania z migrantami, dokumentują "zatrzymania obywatelskie" czy pokazują zdjęcia uczestników "patroli obywatelskich" pozujących przy słupie granicznym. Na jednym z filmików Bąkiewicz relacjonował, że w samochodzie polskiej Straży Granicznej znajduje się niemiecki funkcjonariusz. "To musicie zobaczyć! Niemiecki policjant pilnuje... polskiej Straży Granicznej! Przecież to absurd!" - pisał. Nie wiemy, jak było w tym przypadku, ale faktem jest, że wspólne patrole służb obu krajów nie są na przygranicznych terenach niczym nowym.
Zobacz wideo Przepychanka pod SN. "Pan nie jest dziennikarzem, tylko pisowską szują"
"Narracyjnie to przegrywamy"
Ponownie gdy chodzi o temat migracji wyraźnie widać, że strona rządowa ma problem, by dać narracyjny odpór szeroko rozumianej prawicowej opozycji. - Zgadzam się, że narracyjnie to przegrywamy - przyznaje w rozmowie z nami znany poseł KO. Polityk wskazuje, że tłumaczenie procedur związanych z zawracaniem cudzoziemców lub readmisją jest daremne wobec "wehikułu populizmu" politycznych konkurentów. - Budują typową dla siebie panikę, a my wobec tego jesteśmy bezsilni. Nawet gdyby udało się wskrzesić Marilyn Monroe i uczynić ją naszym rzecznikiem, to nic by to nie dało, bo jesteśmy w internecie 10 lat za prawicą - ubolewa polityk KO.
Te dwa terminy - zawracanie i readmisja - w całej awanturze zresztą się rozmywają. Pierwsza procedura dotyczy sytuacji, w której migrant nie ma pozwolenie od strony niemieckiej na przekroczenie granicy i wówczas jest zawracany do Polski. W skrócie readmisja to odesłanie osoby (która znalazła się w Niemczech nielegalnie) do kraju, z którego przybyła - w tym przypadku do Polski. Na tej samej zasadzie Polska przekazuje cudzoziemców Litwie. Jak informowała w ubiegłym tygodniu Straż Graniczna, od początku roku było to 241 migrantów. W komunikacie SG podkreślała, że stwierdzenie o przerzucaniu cudzoziemców przez niemieckie władze nie jest prawdziwe. "W tej sytuacji mamy do czynienia w większości z cudzoziemcami, którzy przebywali na terenie Polski (większość z nich legalnie) i którzy następnie próbują wjechać do Niemiec, ale w wyniku kontroli granicznej otrzymują odmowę wjazdu do tego państwa" - informowała straż.
Co sprawdza Straż Graniczna?
Inną kwestią jest to, czy polskie służby weryfikują, czy odsyłani migranci rzeczywiście dostali się do Niemiec przez Polskę. Zwracał na to uwagę Krzysztof Bosak na poniedziałkowej konferencji przez placówką SG w Szczecinie. - Informacja zwrotna, jaką otrzymaliśmy, jest taka, że strona polska tego nie kwestionuje i przyjmuje za dobrą monetę zapewnienie strony niemieckiej, że są to imigranci zatrzymani w pasie, gdzie dokonywana jest przez stronę niemiecką kontrola graniczna, a więc w pasie 20-kilku kilometrów - mówił wicemarszałek Sejmu.
Janyska: Obrzydliwa gra
Wyolbrzymiane są liczby odsyłanych migrantów. Po prawej stronie pojawiały się nawet komentarze o "tysiącach migrantów dziennie". Onet w poniedziałek informował za niemieckimi służbami, że od 1 maja do 15 czerwca zawrócono 1087 osób. Jeśli chodzi zaś o dane osób odesłanych, np. na podstawie procedury o readmisji, w 2021 roku były to 342 osoby, w 2022 r. - 630, w 2023 r. było to 968 osób, a w 2024 - 688. Do 22 czerwca tego roku Polska zaś przyjęła 314 cudzoziemców przekazanych przez Niemcy (dane za konkret24).
- Każdą rozmowę na temat migracji trzeba zaczynać od tego, że PiS zostawił po swoich rządach kompletnie niezabezpieczone granice - mówi nam posłanka KO Maria Małgorzata Janyska, przewodnicząca sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. - Przypomnę, że dopiero za naszych rządów zapora na wschodzie została uszczelniona. Z kolei poprzednia władza ochoczo straszyła migrantami, otwierając jednocześnie bardzo szeroko drzwi dla cudzoziemców z Azji czy Afryki - dodaje. Zdaniem posłanki obarczanie obecnego rządu winą za błędy w kwestii migracji jest "jest cyniczną i obrzydliwą polityczną grą". - Bojówki pana Bąkiewicza tylko wzmagają stan zagrożenia, wywołują na miejscu strach i napięcia. Także z tego powodu decyzja premiera Donalda Tuska o przywróceniu kontroli była słuszna. Ona nie tylko ma na celu zapobieganie nielegalnemu przekraczaniu granicy, ale też ochronę przed prawicowymi bojówkami na zachodniej granicy - podkreśla.
Inny polityk KO wskazuje w rozmowie z nami, że przywrócenie kontroli na granicy może być interpretowane jako przyznanie racji prawicy, ale w tym momencie rząd nie miał już innego wyjścia. - To zostało tak rozegrane na poziomie emocji, że żadne logiczne argumenty dotyczące polityki migracyjnej nie przynosiłyby skutku - komentuje nasz rozmówca.
Rzecznik rządu o decyzji Tuska
Po posiedzeniu Rady Ministrów decyzję Tuska ws. przywrócenia kontroli na granicach tłumaczył rzecznik rządu Adam Szłapka. Jak mówił, w związku z uszczelnieniem granicy z polsko-białoruską, pojawił się szlak migracyjny na granicy z Litwą. Stąd decyzja, by przywrócić tam kontrole. - Ta decyzja wynika też ze zmiany praktyki rządu niemieckiego o zmianie podejścia do decyzji sprzed 10 lat i przyjmowania wniosków o azyl, co skutkuje tym, że nie przyjmują wszystkich migrantów, którzy po prostu do Niemiec jadą i ich zawracają, a także decyzji o tym, że decyzję (o kontrolach - red.), którą podjęli na razie do września, będą przedłużać - wyjaśniał.