Kluczową postacią w tych negocjacjach po stronie rosyjskiej jest Kiriłł Dmitrijew, który od miesięcy roztacza przed administracją Trumpa wizję lukratywnych interesów. Plan, nad którym pracowali również Steve Witkoff oraz Jared Kushner, zięć prezydenta USA, składa się z 28 punktów. Dokument ten wykracza daleko poza kwestie militarne czy terytorialne, koncentrując się na ożywieniu rosyjskiej gospodarki. Wartość gry toczy się o rynek wyceniany na dwa biliony dolarów, a stawką jest dominacja amerykańskich korporacji w sektorze wydobywczym i energetycznym.
Dziennikarze zwracają uwagę na strategiczny cel Kremla, jakim jest wbicie klina między Stany Zjednoczone a ich tradycyjnych sojuszników w Europie. Moskwa kusi Waszyngton wielomiliardowymi kontraktami, sugerując, że to amerykańskie firmy powinny jako pierwsze czerpać dywidendy z normalizacji stosunków. Donald Tusk, polski premier, w rozmowach z zachodnimi liderami miał bez ogródek podsumować te działania.
Mówi, na co uważać we franczyzie. "Wtedy wiadomo, że to ściema"
– Wiemy, że tu nie chodzi o pokój. Tu chodzi o biznes – cytuje słowa szefa polskiego rządu amerykański dziennik.
Strategia ta opiera się na pominięciu standardowych kanałów dyplomatycznych na rzecz bezpośrednich ustaleń w wąskim gronie doradców biznesowych. Europejscy urzędnicy są w tym procesie marginalizowani, a czasem wręcz ignorowani. Przykładem może być sytuacja, w której Steve Witkoff odmówił korzystania z bezpiecznych łączy do rozmów z partnerami z UE, tłumacząc to niewygodą systemu podczas częstych podróży.
Surowce, energia i metale ziem rzadkich
Fundamentem nowego otwarcia ma być eksploatacja rosyjskich bogactw naturalnych. Po spotkaniu przywódców USA i Rosji na Alasce, europejskie wywiady weszły w posiadanie raportu, który wywołał szok w stolicach Starego Kontynentu. Dokument zawierał szczegóły planów wspólnego wydobycia pierwiastków ziem rzadkich w Arktyce – surowców kluczowych dla nowoczesnych technologii. Wizja ta zakłada ścisłą współpracę gospodarczą, która miałaby stać się gwarantem stabilności politycznej.
Amerykańscy negocjatorzy, wywodzący się ze świata wielkiego biznesu, postrzegają te plany jako pragmatyczne rozwiązanie problemów geopolitycznych. Steve Witkoff w rozmowie z gazetą przedstawił optymistyczną wizję trójstronnego partnerstwa między USA, Rosją a Ukrainą. Jego zdaniem, korzyści ekonomiczne dla wszystkich stron skutecznie zniechęciłyby do przyszłych konfliktów zbrojnych.
– Rosja ma tak wiele ogromnych zasobów, ogromne połacie ziemi. Jeśli zrobimy to wszystko, a wszyscy będą prosperować i wszyscy będą mieli z tego korzyści, to stanie się bastionem przeciwko przyszłym konfliktom – argumentuje wysłannik Trumpa.
Podejście czysto transakcyjne widać również w podejściu do potrzeb Kijowa. Gdy odmówiono przekazania Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk, doradcy sugerowali władzom w Kijowie zmianę priorytetów. Zamiast o uzbrojenie, Ukraina miałaby zabiegać o 10-letnie zwolnienie z ceł, co według amerykańskich doradców dałoby potężny impuls tamtejszej gospodarce. Witkoff wprost przyznaje, że jego rolą jest "zawieranie układów".
Wielki powrót kapitału i walka o Nord Stream 2
Równolegle do rozmów politycznych trwają intensywne przygotowania amerykańskiego sektora prywatnego do powrotu na rynek rosyjski. Oligarchowie bliscy Putinowi, tacy jak Giennadij Timczenko czy bracia Rotenbergowie, wysyłają swoich przedstawicieli na spotkania z inwestorami zza oceanu. Oferta jest szeroka: od koncesji na wydobycie gazu na Morzu Ochockim, po eksploatację złóż na Syberii i w pobliżu Norylska. Zachodni urzędnicy struktur bezpieczeństwa potwierdzają, że rozmowy dotyczą konkretnych lokalizacji i projektów inwestycyjnych.
Na stole znajdują się również aktywa objęte dotychczas ścisłymi sankcjami. Stephen Lynch, inwestor i darczyńca kampanii Trumpa, jest zainteresowany przejęciem gazociągu Nord Stream 2. Aby uzyskać licencję na taką transakcję, miał opłacić lobbystę powiązanego z synem prezydenta USA. Z kolei Gentry Beach prowadzi rozmowy o wejściu w projekty gazowe w rosyjskiej Arktyce. Negocjacje dotyczą także powrotu koncernu ExxonMobil do projektu Sachalin 2 oraz ewentualnego zakupu aktywów Łukoilu.
Choć dziennikarze nie znaleźli twardych dowodów na koordynację tych działań biznesowych bezpośrednio z zespołem Trumpa, doniesienia te wywołały falę krytyki. Zwolennicy twardego kursu wobec Moskwy alarmują, że pogoń za zyskiem odbywa się kosztem bezpieczeństwa międzynarodowego.
– Chciwość przedkładana ponad ukraińską suwerenność. Churchill i Reagan przewracają się w grobach – skomentował ostro republikański kongresmen Don Bacon.
Warto zwrócić uwagę na kontekst surowcowy, który napędza te negocjacje. Metale ziem rzadkich (REE), o których mowa w raportach, to grupa 17 pierwiastków chemicznych niezbędnych do produkcji zaawansowanej elektroniki, silników samochodów elektrycznych, turbin wiatrowych oraz nowoczesnego uzbrojenia. Obecnie globalny rynek tych surowców jest zdominowany przez Chiny, które kontrolują większość łańcucha dostaw. Dostęp do rosyjskich zasobów w Arktyce i na Syberii pozwoliłby Stanom Zjednoczonym na dywersyfikację dostaw i uniezależnienie się od Pekinu. Z perspektywy czysto ekonomicznej, kontrola nad tymi złożami jest dla Waszyngtonu priorytetem strategicznym, mogącym uzasadniać nawet kontrowersyjne zbliżenie z Kremlem.
WSJ ujawnił też, jak narodził się plan pokojowy. Według Wall Street Journal, w październiku prezydent USA Donald Trump polecił swojemu zespołowi ds. bezpieczeństwa narodowego opracowanie planu zakończenia wojny na Ukrainie, wzorowanego na planie dla Gazy. Źródła cytowane przez Pravda.ua podają, że podczas lotu z Bliskiego Wschodu, po osiągnięciu porozumienia między Izraelem a Hamasem, wysłannicy Trumpa, Steve Witkoff i Jared Kushner, zaczęli opracowywać pierwszą wersję planu, który ostatecznie stał się 28-punktowym dokumentem. Miał on być negocjowany "na trzy dni przed Halloween", w trakcie kilku kolacji, które odbyły się w domu Witkoffa.

2 tygodni temu
20





English (US) ·
Polish (PL) ·