Całun Turyński od lat pozostaje jedną z największych zagadek chrześcijaństwa. Naukowcy mają spore wątpliwości odnośnie jego autentyczności.
Całun Turyński to z pewnością jedna z największych artefaktów religii chrześcijańskiej. W 1357 roku został po raz pierwszy wystawiony na widok publiczny. W XVII wieku trafił do Włoch i aktualnie znajduje się w kaplicy Świętego Całunu w katedrze Jana Chrzciciela w Turynie.
Jest to płótno o wymiarach 4,36 m długości i 1,1 m szerokości. Na jednej połowie materiału widać odbicie postaci nagiego mężczyzny a na drugiej – tył tej samej osoby. Według legend to właśnie w Całun miało być owinięte ciało Jezusa Chrystusa po zdjęciu z krzyża.
Całun Turyński i pytania o autentyczność
Całun od lat budzi ogromne emocje nie tylko wśród wiernych, ale jest przede wszystkim ogromną zagadką dla naukowców, którzy zastanawiają się nad jego autentycznością. Badacze zadają sobie pytania m.in. o to, w jaki sposób zwykłe lniane płótno przetrwało tyle lat w idealnym stanie a także czy istnieje chociaż cień szansy, że postać na materiale to rzeczywiście Jezus Chrystus.
W 1988 roku eksperci przeprowadzili testy datowania radiowęglowego. Wykazał one, że płótno pochodzi z XIV wieku, co podważałoby jego autentyczność jako relikwii z czasów Jezusa Chrystusa. Z kolei według analizy pomieniami X z 2024 roku zdecydowana większość starzenia się płótna nastąpiła przed XIV wiekiem.
Na początku września Nicolas Sarzeaud, belgijski historyk z Uniwersytetu Katolickiego w Leuven odkrył w Bibliotece Narodowej Francji dokument datowany na IV wiek. Jest to rękopis autorstwa Nicole’a Oresme’a, wybitnego teologa, który wprost podkreślał, że Całun nie może być autentyczny. Zarzucał kościelnym hierarchom, że specjalnie utworzyli mit wokół Całunu, aby w ten sposób wyciągnąć od wiernych większe ofiary.
Tajemnica Całunu Turyńskiego. Ksiądz nie ma wątpliwości
Na przestrzeni lat pojawiały się sugestie, że ktoś mógł dokonać jednego z największych fałszerstw w historii świata i owinąć w płótno ludzkie ciało a następnie zadać tej osobie rany, które opisano w Ewangeliach, aby uwiarygodnić całą historię.
– Wizerunek ukazuje bez żadnych wątpliwości, że człowiek z Całunu był biczowany. Na całym ciele widoczne są ślady po rzymskim biczu.Przecięcia skóry pod wpływem uderzeń zakończeniami biczów widoczne są na całym wizerunku. Ich liczba waha się od ok. 90 do ok. 120, w zależności od interpretacji – tłumaczył przed laty w rozmowie z KAI O. Stanisław Gołąb, który przez wiele lat wygłaszał wykłady o Całunie Turyńskim.
Duchowny podkreślał, że „na płótnie znajdują się ślady postaci identyfikowanej z Jezusem Chrystusem”. – Obraz jest rzeczywiście straszliwy ze względu na zniszczenie ciała, ale pod ową powłoką męczeństwa kryje się piękno postaci Chrystusa. Trzeba tylko ów wygląd odtworzyć – wyjaśniał.
O. Stanisław Gołąb zwrócił także uwagę na fakt, że „na czole postaci, która jest odbita na płótnie, można doliczyć się licznych przebić naczyń krwionośnych, które powstały po koronie cierniowej”. W rozmowie z KAI duchowny dodał, że „na łopatkach mężczyzny widocznego na Całunie można dostrzec krwawe obrzęki, które sugerują ślady po poprzecznej belce krzyża”.
Całun Turyński a stanowisko Watykanu
Co ciekawe, Kościół oficjalnie nie wypowiada się na temat autentyczności Całunu Turyńskiego. – Wszyscy artyści trudzili się, by oddać wygląd Chrystusa w kolorach i różnych ujęciach. Żaden z nich nie czuł się zadowolony. Może tylko Święty Całun odkrywa nam coś z tajemnicy tej Postaci ludzkiej i Boskiej – powiedział w jednej ze swoich homilii papież Paweł VI.
W 1998 roku Jan Paweł II przyznał, że Kościół nie ma odpowiednich kompetencji, aby wypowiadać się w sprawie autentyczności Całunu, dlatego powierza uczonym prowadzenie dalszych badań.
Czytaj też:
Nie tylko złoty pociąg. Bursztynowa Komnata rozpala wyobraźnię. „To by była wielka sensacja”Czytaj też:
Wójt ogłosił „sensację”. Odkryto „zameczek Bertingen”
Źródło: The Jerusalem Post, KAI





English (US) ·
Polish (PL) ·