Zgodnie z reformą planowania przestrzennego, która wejdzie w życie od 1 lipca 2026 roku, dotychczasowe uwarunkowania dotyczące kierunki zagospodarowania przestrzennego przestaną obowiązywać. Zostaną one zastąpione przez plany ogólne, których uchwalaniem zajmą się gminy. Samorządy muszą to jednak zrobić przed wejściem przepisów w życie, a więc do 30 czerwca 2026 roku.
To zaś oznacza, że wszystkie nowe plany miejscowe będą musiały powstawać zgodnie z planami ogólnymi i dotyczyć to będzie wszystkich warunków zabudowy. Jeśli gminy nie wyrobią się z takimi uchwałami, to niemożliwe będzie wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i lokalizowaniu inwestycji publicznych, ale też prywatnych.
Oznacza to więc, że niektórzy Polacy, którzy chcą zbudować swój dom, ale jeszcze nie zgłosili tego do urzędów, mogą mieć za jakiś czas poważny problem. Bardzo możliwe, że w takiej sytuacji ich plany zostaną całkowicie zablokowane i na swoich działkach nie będą mieli prawa zbudować domu. Jest to więc sytuacja wyjątkowo nieciekawa dla tysięcy Polaków, którzy chcieliby zbudować dom na swojej działce, lub sprzedać ją osobom mającym takie plany.
Nie zbudujesz domu na działce, ale też nie dostaniesz odszkodowania
Sytuacja, w której plan ogólny doprowadzi do blokady budowy czegokolwiek na naszej działce, może sprawić, że straci ona na wartości. Teoretycznie mogłaby powstać tutaj sposobność do uzyskania odszkodowania od państwa, jednak rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Okazuje się bowiem, że ustawodawcy założyli, iż plan ogólny nie ma bezpośredniego przełożenia na realizację zagospodarowania przestrzennego. To oznacza, że prawo do odszkodowania od państwa nam nie przysługuje.
Jedynym wyjątkiem w tej sytuacji jest ta, w której plan miejscowy (uchwalony na bazie planu ogólnego) sprawi, że korzystanie z działki w dotychczasowej formie stanie się niemożliwe lub ograniczone. Możliwe jest to także w sytuacji, kiedy zmiany w MPZP prowadzą do spadku wartości nieruchomości, a właściciel sprzedaje ją w ciągu 5 lat od wejścia planu w życie.
Dramat Polaków i koszmar dla gmin
Zmiana w zakresie planów zagospodarowania przestrzennego ma spore implikacje także dla gmin, które mają przed sobą sporo pracy i do tego jeszcze będą musiały mierzyć się z niezadowolenie obywateli. Gminy zgłaszają, że nawet przy pracy nad wieloma planami miejscowymi niemożliwe jest uchwalenie wszystkich w zakładanym przez ustawę terminie.
Chodzi przede wszystkim o kwestie finansowe, organizacyjne, a do tego dochodzi zbyt mała liczba urbanistów na rynku. Gminy już od dłuższego czasu zalewane są wnioskami mieszkańców, którzy chcą, aby ich działka także została objęta strefą umożliwiającą budowę.
Taka sytuacja paraliżuje wręcz dalsze kroki samorządów, które muszą robić kilka rzeczy jednocześnie, dochodzą im nowe obowiązki, a ze wszystkim muszą zdążyć przed końcem czerwca 2026 roku. Z tego też powodu samorządowcy chcą zmian i bardziej liberalnych przepisów. Czy jednak głos ten zostanie wysłuchany? Na ten moment niewiele na to wskazuje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo