Szykuje się misja wojskowa w Ukrainie. Polacy jasno powiedzieli, co o tym myślą [SONDAŻ]

11 godziny temu 6

Wśród wielu deklaracji, które padły w stolicy Niemiec, przywódcy zgodzili się na powołanie kierowanej przez Europę misji wojskowej dla Ukrainy, tworzonej z państw tzw. koalicji chętnych i wspieranej przez Stany Zjednoczone. "Misja ta będzie wspierać odbudowę ukraińskich sił zbrojnych, zabezpieczanie przestrzeni powietrznej oraz bezpieczeństwo na morzach, w tym poprzez prowadzenie działań na terytorium Ukrainy" - głosi dokument.

Kolejna próba wysłania do Ukrainy sił wielonarodowych

Pomysł wysłania pod dowództwem państw europejskich wielonarodowych sił wspierających Ukrainę nie jest nowy. Prezydent Francji Emmanuel Macron w lutym 2024 r. po raz pierwszy zasugerował, że po podpisaniu porozumienia między Kijowem a Moskwą, do Ukrainy mogą zostać wysłane wojska z krajów zachodnich. Rok później pojawiła się bardziej precyzyjna koncepcja mówiąca o siłach pokojowych lub siłach reasekuracyjnych mających być gwarantem przestrzegania pokoju przez Rosję. Obok Macrona także premier Wielkiej Brytanii wyraził gotowość udziału brytyjskich wojsk w takiej misji. Oba kraje stoją na czele grupy sojuszników, tzw. koalicji chętnych, w skład której wchodzi ponad 30 państw.

Zdecydowana odpowiedź Polski

Polski rząd od początku deklaruje, że nie wyśle wojska do Ukrainy. "Polska, jak wielokrotnie podkreślaliśmy, nie przewiduje wysyłania żołnierzy na Ukrainę, także po zakończeniu wojny. Jesteśmy za to odpowiedzialni za logistykę" - powiedział we wrześniu premier Donald Tusk, po szczycie koalicji chętnych w Pałacu Elizejskim. Wielokrotnie potwierdzał to też wicepremier i minister MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który m.in. w wydanym w sierpniu oświadczeniu podkreślił, że przed Polską równie ważne zadanie, jak ochrona wschodniej flanki NATO.

Polacy powiedzieli jasno, co myślą o misji wojskowej w Ukrainie

Badanie opublikowane 5 grudnia przez brytyjską fundację More in Common wskazało, że Polska jest jedynym krajem wśród pięciu, obok Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i USA, w którym większość społeczeństwa, bo 55 proc., jest przeciwna wysłaniu sił pokojowych do Ukrainy. Pomysł ten popiera 31 proc. Polaków. Autorzy sondażu zaznaczyli, że jednocześnie od marca sprzeciw wobec tej idei spadł wśród polskich respondentów o 7 punktów procentowych.

Przychylni Brytyjczycy

Na przeciwległym biegunie znaleźli się Brytyjczycy: 55 proc. z nich popiera pomysł wysłania sił pokojowych do Ukrainy, a 28 proc. ma odmienne zdanie. Także w USA propozycja ta cieszy się sporym poparciem: 49 proc. jest za, a 35 proc. przeciw. W pozostałych dwóch krajach europejskich idea ta budzi znacznie większe kontrowersje wśród obywateli: w Niemczech 44 proc. jest przeciw, a 42 proc. za; zaś we Francji odpowiednio 45 proc. – przeciw, 43 proc. – za.

Według More in Cammon, w porównaniu z danymi z marca poparcie dla takiej misji wzrosło o 4 punkty procentowe w Polsce oraz w USA. Jednocześnie w tym samym okresie liczba przeciwników tej propozycji wzrosła we Francji aż o 9 punktów procentowych. Badanie, zarówno w marcu, jak i w grudniu, zostało przeprowadzone na próbie 1 tys. dorosłych Polaków.

Polacy nie zmieniają zdania

Dla porównania, w opublikowanych 6 grudnia wynikach sondażu SW Research dla gazety "Rzeczpospolita", aż 59,8 proc. Polaków sprzeciwiło się wysłaniu polskich żołnierzy do Ukrainy, 22,3 proc. poparło ten pomysł, a 17,9 proc. nie miało zdania na ten temat. Takie samo badanie ta sama firma przeprowadziła dla dziennika w sierpniu. Wówczas 61,6 proc. respondentów była przeciwna, a za było 17,3 proc. Analizą objęto 800 Polaków powyżej 18. roku życia.

Berlińskie oświadczenie

Oświadczenie w Berlinie zostało wydane w poniedziałek przez prezydentów i szefów rządów kilku europejskich państw. Obok premiera RP Donalda Tuska dokument wydano także w imieniu: kanclerza Niemiec Friedricha Merza, premier Danii Mette Frederiksen, prezydenta Finlandii Alexandra Stubba, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premierki Włoch Giorgii Meloni, premiera Holandii Dicka Schoofa, premiera Norwegii Jonasa Gahra Stoere, premiera Szwecji Ulfa Kristerssona, premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, przewodniczącego Rady Europejskiej Antonio Costy oraz przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Deklaracja ma otwartą formułę, mogą dołączać do niej inne państwa.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Przeczytaj źródło