Szef ZNP reaguje na aferę w szkołach. Fałszywi uczniowie i milionowe dotacje

9 godziny temu 3

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, odniósł się do ujawnionej przez Prokuraturę Regionalną w Łodzi afery związanej z wyłudzeniami dotacji oświatowych. – Zawiodły wszelkie instytucje, które powinny sprawować nadzór pedagogiczny, jak i finansowy nad tego rodzaju placówkami – powiedział w rozmowie z „Faktem”.

Broniarz podkreśla, że państwo musi wprowadzić regularne kontrole i lepszą weryfikację danych. – Mamy regionalne izby obrachunkowe czy zespoły księgowości w ramach jednostek samorządu terytorialnego. Powinny być kontrolowane dzienniki obecności na tych zajęciach i to nie raz na pięć lat tylko w układzie miesięcznym – zaznacza.

Według prezesa ZNP powinna obowiązywać zasada powszechnej i bezpłatnej oświaty prowadzonej przez organy samorządowe. Jak stwierdził, „jeśli mamy do czynienia z kształceniem dorosłych w ramach kształcenia ustawicznego to powinien w tym partycypować sam zainteresowany albo zakład pracy”. – Nie może to się odbywać kosztem budżetu – ocenił.

I dalej. – Jeśli ktoś chce się przekwalifikować, to kontrolujmy to. Nie zostawiajmy pola do wyłudzeń – powiedział „Faktowi” Broniarz.

14 dyrektorek zatrzymanych. Miały wyłudzić nawet 140 mln złotych

Śledztwo, które ujawniło skalę nadużyć, prowadzi Prokuratura Regionalna w Łodzi. Jak przekazano, zatrzymane zostało trzynaście dyrektorek szkół niepublicznych z dziesięciu województw. Kolejna dyrektorka sama zgłosiła się do prokuratury. Kobiety w wieku od 30 do 70 lat usłyszały zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, poświadczenia nieprawdy i wyłudzenia co najmniej 39,5 mln złotych dotacji.

Z ustaleń prokuratury wynika, że w dokumentach szkół figurowały osoby fikcyjne, przebywające od lat za granicą, niekontynuujące nauki, a nawet zmarłe. Dane osobowe tych samych osób pojawiały się w kilku placówkach, co pozwalało na wielokrotne pobieranie pieniędzy.

Służby przeszukały piętnaście lokalizacji w całej Polsce, zabezpieczając dokumenty, sprzęt komputerowy i gotówkę. Śledczy analizują materiał dowodowy, by ustalić pełną skalę wyłudzeń, które – według wstępnych szacunków – mogą sięgać nawet 140 mln złotych.

Według rzecznika prokuratury, Krzysztofa Kopani, zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że proceder miał charakter stały i zorganizowany. Podejrzanym grozi do 15 lat więzienia.

Czytaj też:
MEN pod ścianą? Nauczyciele grzmią, Tusk reaguje. „Będziemy rozliczać”
Czytaj też:
To był flagowy projekt MEN. Nauczyciele wskazują poważne problemy

Przeczytaj źródło