Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Prezydent Ukrainy potwierdził, że planuje rozmowę z Donaldem Trumpem na marginesie szczytu NATO, który rozpoczął się 24 czerwca i potrwa do środy w Hadze. - Tak, planuję. Nie wiem, jak to będzie, powiem szczerze. Zespoły pracują, ale zamierzamy się spotkać - powiedział Zełenski w rozmowie ze Sky News. Ukraińskie źródła dyplomatyczne potwierdzają, że rozmowy są na końcowym etapie ustaleń.
W agendzie mają znaleźć się przede wszystkim dalsze sankcje wobec Rosji oraz amerykańskie dostawy uzbrojenia dla Kijowa. Strona amerykańska - przynajmniej na razie - nie potwierdziła oficjalnie udziału Trumpa w tej rozmowie. Tymczasem Kijów nie ukrywa, że oczekuje od NATO realnego wsparcia militarnego i politycznego.
Zobacz wideo Rosja: możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat
Eksperci: NATO upraszcza formę i treść szczytu, ale zwiększenie wydatków to ważny sygnał dla Ukrainy
Przed szczytem NATO w Hadze, który potrwa 24 godziny zamiast tradycyjnych dwóch dni, Sojusz dał wyraźny sygnał chęci uproszczenia zarówno formy, jak i treści spotkania. Mimo apeli niektórych państw członkowskich odwołano posiedzenie Rady Ukraina-NATO. Obecność prezydenta Wołodymyra Zełenskiego została ograniczona jedynie do protokołowej kolacji, a końcowa deklaracja, według informacji z kilku źródeł, będzie niezwykle zwięzła - liczyć ma zaledwie jedną stronę.
Głównym przesłaniem szczytu ma być zobowiązanie państw członkowskich NATO do osiągnięcia nowego celu wydatków na obronę - 5 proc. PKB. Z tej kwoty 3,5 proc. ma być przeznaczone na bezpośrednie wydatki wojskowe, a pozostałe 1,5 proc. na potrzeby towarzyszące, takie jak cyberbezpieczeństwo, infrastruktura czy utrzymanie rezerw. Decyzja ta wygląda na spełnienie oczekiwań prezydenta USA Donalda Trumpa, który wielokrotnie nawoływał sojuszników do zwiększenia własnej odpowiedzialności finansowej.
- Ten szczyt trudno oceniać według kryteriów, które stosowaliśmy do wcześniejszych spotkań NATO, ale z pewnością przyniesie on nowe ważne sygnały dla Ukrainy - mówi w rozmowie z RBK-Ukraina Alona Hetmanczuk, szefowa Misji Ukrainy przy NATO.
Zdaniem Hetmanczuk ustalenie podniesienia wydatków obronnych do poziomu 5 proc. PKB będzie istotnym sygnałem także dla Ukrainy. Pośrednio oznacza to wzmocnienie zdolności NATO do powstrzymywania Rosji na kontynencie, a bezpośrednio - większe możliwości wsparcia Kijowa przez sojuszników.
- Naszym zadaniem jest, aby te zobowiązania zostały odpowiednio sformalizowane w dokumentach szczytu - wyjaśnia ekspertka, dodając, że obecne spotkanie ma charakter przede wszystkim dla członków Sojuszu, a nie jego partnerów.
Hetmanczuk podkreśla, że sam fakt zaproszenia prezydenta Zełenskiego jest ważnym gestem. Jednocześnie zaznacza, że potrzebne są odpowiednie formaty spotkań dostosowane do obecnej sytuacji geopolitycznej, które podkreśliłyby zobowiązania do wspierania zdolności obronnych i przemysłu Ukrainy zarówno do momentu osiągnięcia celu 5 proc., jak i po jego realizacji, a także zaakcentowałyby rolę Ukrainy jako ważnego współtwórcy bezpieczeństwa euroatlantyckiego, a nie tylko ofiary agresji.
- Ten szczyt wymaga zupełnie innej logiki niż poprzednie - mówi Hetmanczuk. - Czasem brak pewnych deklaracji czy decyzji może być większym plusem niż ich obecność - dodaje.
"Szczyt NATO w Hadze raczej nie przyniesie przełomu"
Szczyt NATO w Hadze prawdopodobnie nie przyniesie przełomu w kwestii przystąpienia Ukrainy do Sojuszu. Taką opinię wyraził w rozmowie z telewizją Espreso Jewhen Magda, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. - Nie ma złudzeń co do tego szczytu, ponieważ część państw NATO sprzeciwia się członkostwu Ukrainy, a główną z tych krajów są Stany Zjednoczone. Pozycja Donalda Trumpa w tej sprawie pozostaje niezmienna i musimy dla siebie jasno określić, czy chcemy tracić czas i zasoby na próby przekonania go bez żadnej gwarancji sukcesu, czy szukać innych sposobów rozwijania relacji z Północnoatlantyckim Sojuszem - podkreślił ekspert.
Magda zwrócił uwagę, że Ukraina posiada pogłębione partnerstwo z NATO, które należy rozwijać. To jednak wyzwanie dla ukraińskiej dyplomacji, bo przez długi czas była przekonana, że Sojusz lada moment otworzy przed nią swoje drzwi. - Teraz widzimy, że są one praktycznie zamknięte - dodał.
Politolog wskazał, że nie dziwi go, że europejskie kraje NATO podążają za amerykańskimi decyzjami, gdyż to Stany Zjednoczone dysponują największym budżetem wojskowym, który w przyszłym roku przekroczy bilion dolarów. - Europejczycy muszą rozwiązać kwestię zwiększenia wydatków wojskowych, co ma zostać zatwierdzone właśnie w Hadze. Jednak pojawią się trudności, ponieważ podniesienie nakładów oznacza ograniczenie funduszy na rozwój i sferę społeczną, a nie wszystkie kraje NATO są na to gotowe. Szczególnie te, które leżą stosunkowo daleko od linii frontu rosyjsko-ukraińskiego - dodał.
W praktyce Ukraina pozostaje na marginesie wydarzeń. Dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego przewidziano miejsce jedynie podczas tradycyjnej kolacji. - Jeśli taki trend się utrzyma, na kolejny szczyt mogą go w ogóle nie zaprosić. Wszyscy doskonale rozumieją, kto rządzi w NATO. To ten, kto faktycznie utrzymuje organizację, a 80 proc. wydatków ponoszą Stany Zjednoczone - zauważył politolog Andrij Zołotarow w komentarzu dla portalu UNN.
Ekspert podkreślił, że dla pozostałych członków Sojuszu stanowisko Trumpa jest jasne - prezydent USA w praktyce zablokował integrację Ukrainy z NATO. - W kwestii dalszych działań na rzecz członkostwa i euroatlantyckiej integracji widzimy faktyczne weto Trumpa. Niemcy także nie podjęły radykalnych kroków w kierunku zmiany swojej pozycji. Już w 2008 roku, gdy Ukraina była o krok od uzyskania Planu Działań na rzecz Członkostwa, to stanowisko Niemiec i Francji stanowiło główną przeszkodę w zdobyciu tego dokumentu, który jest w zasadzie mapą drogową do przystąpienia do NATO - wyjaśnił ekspert.
Zdaniem Zołotarowa działania partnerów Ukrainy w NATO pozostają w sferze deklaracji i nie przekładają się na konkretne kroki. - Mimo oczekiwań na silne sygnały, nie widzimy przejścia od deklaracji do praktyki. Szczyt w Hadze w praktyce potwierdza, że euroatlantycka integracja Ukrainy jest właściwie zamrożona - podsumował.