Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
"Superwizjer" ujawnia kulisy kolejnej afery: sprzedaży urządzeń filtrujących powietrze, które pojawiły się na stacjach Orlen
Źródło: TVN24
ZOBACZ W TVN24 GO: "Kto rozliczy aferę maseczkową?" - reportaż "Superwizjera" TVN,
Pięć lat temu wybuchła pandemia COVID-19. Po wprowadzeniu obostrzeń, grupa przyjaciół z instruktorem narciarstwa na czele, sprzedała Ministerstwu Zdrowia maseczki ochronne, które szybko ocenione zostały jako bezwartościowe.
Transakcja na prawie pięć milionów złotych była jedną z pierwszych wykrytych afer związanych z COVID-19. Władze obiecały szybko rozliczyć ten skandal. Ale tak się nie stało. Co więcej - jeden z bohaterów afery, bocheński biznesmen Przemysław W., zrobił z państwową spółką kolejny złoty interes na pandemii. O tym jest reportaż Michała Fui "Kto rozliczy aferę maseczkową?" w "Superwizjerze".
Urządzenia filtrujące na stacjach Orlen
Z reportażu dowiadujemy się, że po ujawnieniu przez Ministerstwo Zdrowia fałszywych certyfikatów maseczek, dwie spółki powiązane z Przemysławem W. wyprodukowały i sprzedały urządzenia filtrujące powietrze dla ponad 1700 stacji benzynowych należących do koncernu Orlen.
Kadr z reportażu "Kto rozliczy aferę maseczkową?"
Źródło: TVN24
Transakcją zakupów sterylizatorów chwalił się wówczas prezes Orlenu, Daniel Obajtek, zachęcający do korzystania z tego sprzętu.
Dziennikarze "Superwizjera" odwiedzili kilkanaście stacji benzynowych na terenie Wielkopolski. Usłyszeli od pracowników, że urządzenia te pojawiły się po wybuchu pandemii COVID-19 i miały być cały czas włączone w celu "oczyszczania powietrza". Dziennikarze usłyszeli także, że filtry nigdy nie były wymieniane, nikt nie wytłumaczył pracownikom, jak to działa, sprzęt miał po prostu "stać".
Kadr z reportażu "Kto rozliczy aferę maseczkową?"
Źródło: TVN24
Rozmówcy "Superwizjera" mówili również, że urządzenia wydają się nie spełniać swojej funkcji, a oni nie zostali należycie przeszkoleni do ich obsługi. Urządzenia te stoją najczęściej przy drzwiach i filtrują wpadające czyste powietrze. Regularnie dochodzi też do ich awarii, a część funkcji, która wpłynęła na wysoką cenę urządzeń, takich jak ozonowanie powietrza, nigdy nie była wykorzystana. Wymagałoby to zamknięcia stacji na wiele godzin ze względu na szkodliwość ozonu.
- Świeci sobie na niebiesko i tyle robi - opisał funkcję urządzenia jeden z pracowników Orlenu.
Kadr z reportażu "Kto rozliczy aferę maseczkową?"
Źródło: TVN24
Umowa na dostawę i serwis
Umowa na dostawę i serwis urządzeń filtrujących, według informatorów dziennikarzy "Superwizjera", mogła opiewać na kwotę nawet 40 milionów złotych. W tej kwestii spółka Orlen zasłania się tajemnicą przedsiębiorstwa. Natomiast w sprawozdaniu finansowym jednej z dwóch spółek, biorących udział w transakcji, pojawia się informacja, że w 2020 roku sprzedaż urządzeń filtrujących miała jej zapewnić ponad 27 milionów złotych przychodów.
Przedstawiciel spółki zapewnił, że sprzedając urządzenia Orlenowi firma odpowiadała na zapotrzebowanie rynku. A jej prezes stwierdził, że nie jest jego kompetencją sprawdzanie, jak nabywca z nich korzysta w praktyce.
Autorka/Autor: tas
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24