Świat przeciera oczy ze zdumienia. Kim jest Ryszard "Wielki Szu" Szubartowski?

9 godziny temu 17

"Biznes Klasa" to program money.pl dostępny w serwisie YouTube. Szef redakcji Łukasz Kijek prowadzi w nim rozmowy z obecnymi i byłymi szefami największych firm, a także z ludźmi z otoczenia biznesu - o ich życiu, biznesie, zarobkach i wielu innych sprawach. Gościem ostatniego odcinka był Ryszard Szubartowski, wybitny nauczyciel, który stworzył autorską metodę nauczania. Wśród jego wychowanków są dziś światowej klasy programiści, m.in. Jakub Pachocki - główny naukowiec OpenAI - oraz Filip Wolski, mistrz świata w programowaniu, zdobywca nagrody Koliber.

Polska szkoła karze za myślenie - tak przegrywamy przyszłość || Ryszard Szubartowski w Biznes Klasie

Świat przeciera oczy ze zdumienia

- Blisko współpracuję z Szymonem Sidorem, poznałem Jakuba Pachockiego, Wojciecha Zarembę. Gdy zacząłem przeglądać zespół ds. researchu OpenAI, pomyślałem sobie: "Jezu, każdy z was był urodzony w Polsce. Co tam się dzieje?". To naprawdę jest jakaś magia. Patrząc na rozwój firmy przez ostatnich 6-7 lat, to nie sądzę, by cokolwiek wydarzyło się tam bez udziału polskich talentów i umiejętności matematycznych - mówił w wywiadzie z money.pl Ashley Vance, biograf Elona Muska.

Jakub Pachocki i Szymon Sidor wprost określają spotkanie z profesorem Szubartowskim jako "moment przełomowy". - Jakie liceum wychowuje takich ludzi jak wy? - zapytał Pachockiego i Sidora prowadzący OpenAI Podcast. - Cóż, chodziliśmy do liceum w Gdyni, w Polsce. Myślę, że obaj trafiliśmy tam dzięki nauczycielowi informatyki, panu Ryszardowi Szubartowskiemu, który jeszcze przed naszym przyjściem miał świetne osiągnięcia w kształceniu informatyków i programistów. Bardzo mocno stawiał na konkursy programistyczne i dążenie do mistrzostwa w jednej, wybranej dziedzinie. To było dla nas bardzo formujące doświadczenie, mieliśmy znakomitego mentora - odpowiedział Pachocki.

Szymon Sidor dodał, że bez takiego mentora praca nad Chatem GPT nie byłaby tak efektywna. - Naprawdę bardzo głęboko wchodził w programowanie, znacznie dalej niż przewidywał standardowy program liceum. Mam nadzieję, że dziś, dzięki ChatGPT, ludziom jest trochę łatwiej robić takie "głębokie zanurzenia", bo bez odpowiedniego mentora i bez ogromnej pracy bardzo trudno odtworzyć takie doświadczenie - mówił Sidor.

Metoda Szubartowskiego. Jak uczyć z takimi wynikami?

Szubartowski z kolei dystansuje się od takich określeń. Jak podkreśla, nie utożsamia się z sukcesami swoich wychowanków. Jednocześnie to właśnie z jego klas wywodzili się uczniowie, którzy zdobyli łącznie 126 medali na międzynarodowych olimpiadach informatycznych, w tym 22 złote. Szubartowski od lat pracuje z młodymi ludźmi w sposób, który sam określa jako naturalny. Nie mówi o "swojej metodzie", choć jest ona wśród uczniów powszechnie nazywana metodą Szubartowskiego. Jak tłumaczy, chodzi o pracę twórczą, rozwój i tworzenie warunków, w których uczeń sam chce się uczyć.

Na czym polega to w szczegółach? Szubartowski wspomina, że Pachocki był postrzegany jako słaby uczeń, bo nie odrabiał zadań i spóźniał się na lekcje. Jednocześnie bardzo dobrze zdawał egzaminy okresowe. - Ja im tylko stworzyłem warunki, wyjaśniłem, na czym polega praca twórcza, jak się rozwijać - mówi. Zamiast lekcji opartych na programie uczniowie dostawali wyzwania, które musieli rozwiązać samodzielnie, bez podpowiedzi i bez teorii.

Dwa etapy pracy twórczej i tutoring młodzieżowy

Szubartowski opisuje proces pracy twórczej jako dwuetapowy. Najpierw jest indywidualna analiza, która, jak podkreśla, nie powinna trwać dłużej niż 55 minut. Potem następuje przerwa i praca podświadomości. - Olśnienia dostaje każdy. To jest sygnał od podświadomości, jak to rozwiązać - mówi.

Istotnym elementem są emocje i środowisko. Uczeń, który rozwiązał wyzwanie, tłumaczy je innym. - To się nazywa tutoring młodzieżowy - wyjaśnia Szubartowski. Jego zdaniem wysyłanie zdolnych uczniów wyłącznie do tutorów prowadzi do wypalenia, bo brakuje im relacji i emocji.

W tym systemie nie ma rywalizacji. - Nie wolno rywalizować. Oni współpracują ze sobą - podkreśla nauczyciel. Nie ma też przymusu wychodzenia do tablicy. - Ja nie wezmę nikogo do tablicy, jeżeli on mnie nie poprosi - mówi, dodając, że uczeń ma chcieć opowiedzieć o tym, czego się nauczył, a nie być sprawdzany z braków.

Co nie działa w polskiej szkole?

Szubartowski krytycznie odnosi się do tradycyjnego systemu oceniania i modelu nauczania w szkole. Oceny nie są dla niego celem samym w sobie. - Oceny nie są elementem priorytetowym - mówi. W jego pracy pojawia się pojęcie "prawdy" zamiast klasówki, a zadania do sprawdzianów pochodzą z warsztatów prowadzonych przez samych uczniów.

- Moim zdaniem jednego roku uczeń nie powinien mieć więcej jak trzy przedmioty i w czasie całego liceum nie więcej jak pięć - mówi. Według niego szkoła powinna być oparta na pracy twórczej, bo wtedy organizm wytwarza endorfiny, a nauka przebiega w sposób spokojny, oparty na ciekawości i wewnętrznej chęci działania. Dziś natomiast przeważa drugi tryb związany z wydzielaniem adrenaliny. To stan stresu, w którym uruchamia się instynkt przetrwania, a podświadomość skupia się nie na rozumieniu, lecz na walce o bezpieczeństwo.

Zdaniem Szubartowskiego właśnie ten drugi mechanizm dominuje w szkołach: straszenie odpowiedzią przy tablicy, krzyk, ośmieszanie, presja ocen i ciągłe poczucie zagrożenia. Uczeń uczy się szybciej, ale nie dlatego, że rozumie, tylko dlatego, że się boi. Taka nauka odbywa się kosztem zdrowia. - I co robi edukacja? Mówi, zwiększamy liczbę psychologów, zwiększamy liczbę pedagogów i tak dalej - mówi. To według Szubartowskiego błędne koło. - Realizowanie programów i robienie tego, żeby jak najwięcej uczniów miało oceny bardzo dobre, jak najmniejsza różnica żeby była między słabszym a tym najlepszym - dodaje.

Jak zatrzymać talenty w Polsce?

Zdaniem Szubartowskiego kluczowe są warunki. Odwołując się do przykładów sportowych, mówi wprost, że ludzie wybierają miejsca, w których mogą się rozwijać. Jednocześnie podkreśla, że wielu jego uczniów utrzymuje więzi z Polską, a część z nich pracuje na polskich uczelniach i w międzynarodowych strukturach naukowych.

Szubartowski nie mówi o wychowywaniu geniuszy. Wraca raczej do prostego porównania: - Dziecko się samo nauczyło chodzić. Rodzice mu tylko stworzyli warunki -dodaje. I podkreśla, że w edukacji, podobnie jak w życiu, "nie chodzi o to, żeby udowodnić, czego uczeń nie umie, tylko żeby dać mu przestrzeń, w której sam będzie chciał iść dalej".

W poprzednich odcinkach "Biznes Klasy" Łukasz Kijek rozmawiał z:

Przeczytaj źródło