Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Grzegorz Wojnarowski (Polsat Sport): Trenerze, zagraliście w Belgradzie cztery mecze i odnieśliście cztery zwycięstwa. Spodziewam się zatem, że tym razem swój poziom zadowolenia określi pan jako zdecydowanie wyższy niż średni.
Stefano Lavarini: Tak, jest on wyższy ze względu na sposób, w jaki sprostaliśmy wyzwaniu, przed którym staliśmy w tym tygodniu. Zaczęliśmy z niższego poziomu, niż się tego spodziewaliśmy, ale potem poprawialiśmy się z meczu na mecz. W ostatnim meczu z Serbią było przed nami wiele wyzwań i nie chodziło tylko o przeciwnika, ale też o pewne rzeczy dotyczące naszego rozwoju jako drużyny, o których rozmawialiśmy w naszej grupie. Jestem naprawdę zadowolony, w jaki sposób dziewczyny wspólnie sobie z tymi wyzwaniami poradziły.
Powiedział pan, że rośliście z meczu na mecz. Czy to oznacza, że ostatni mecz w Belgradzie, z Serbią, uważa pan za wasz najlepszy w tym turnieju?
Nie, mówiąc tak miałem na myśli pewne konkretne sytuacje z każdego ze spotkań. Jest wiele obszarów, w których musimy się rozwijać. W niektórych z nich chodzi o siatkówkę, w innych o cementowanie drużyny. Czasami udaje się nam osiągnąć pewne cele i cieszę się z tego, ale nie mogę powiedzieć, że akurat ten mecz był naszym najlepszym tutaj. Natomiast na pewno osiągnęliśmy to, co chcieliśmy w tym spotkaniu osiągnąć.
Jak wiele ważnych odpowiedzi otrzymał pan w czasie całego turnieju? Także w kontekście budowy drużyny na mistrzostwa świata.
Dużo. Myślę, że dużo.
ZOBACZ TAKŻE: Fantastyczna sprawa! Wielki sukces Polek. Chodzi o ranking FIVB
Czy podzieli się pan niektórymi z nich?
Nie, żadną. Doświadczenia z tego turnieju otwierają drzwi do pewnych nowych rozważań - takich, których wcześniej nie robiliśmy. Nie są to natomiast rzeczy, którymi mogę się podzielić poza zespołem i sztabem. Z trzech powodów. Pierwszy - ponieważ pewne sprawy muszą pozostać wewnątrz drużyny i sztabu. Drugi - bo wciąż jest bardzo wcześnie. Tak, dostałem informacje zwrotne w wielu kwestiach, ale żeby się one potwierdziły, potrzeba więcej czasu. A trzecia rzecz - budowa zespołu to proces i na pewno poczekamy do końca rozgrywek Ligi Narodów, zanim zaczniemy rozważania, które będą dotyczyły już bardziej mistrzostw świata. Dobrze, że teraz wykonaliśmy pewne kroki, odnaleźliśmy pewne rozwiązania, potem odkryliśmy więcej problemów i znów więcej rozwiązań. Tak wygląda proces budowania drużyny i takim go lubię.
Tym, czym może się pan podzielić, są plany reprezentacji na najbliższe dni.
Tak. Tym mogę się podzielić. Po powrocie do Polski wracamy do pracy 25 czerwca, a zatem w środę, i będziemy się przygotowywać do turnieju Ligi Narodów w Japonii. Mamy niecałe trzy dni wolnego. Myślę, że to nawet więcej, niż potrzeba. Te dwa turnieje graliśmy niemalże jeden po drugim. Przed trzecim, a po nim także przed finałami Ligi Narodów, będziemy mieć trochę więcej czasu. To oczywiste, że nie możemy się rozdzielać na wiele dni, ale trzy dni w sytuacji, gdy po nich nastąpi dłuższy okres przygotowań do konkretnego turnieju, są całkowicie ok. Mam nadzieję, że dziewczyny będą się cieszyć wolnymi dniami, bo szczerze mówiąc - gdy pracujemy, proszę je o wiele. Nie tylko z punktu widzenia wysiłku fizycznego, dotyczy to również strony mentalnej. Będzie więc bardzo fajnie, jeśli będą w stanie cieszyć się tymi trzema dniami.
Jak wielu zmian w kadrze na turniej w Japonii spodziewa się pan dokonać?
Nie wiem, a gdybym wiedział, to pewnie byłaby to kolejna rzecz, którą bym się nie podzielił. Natomiast wciąż jeszcze tego nie wiem. Będziemy mieli teraz trochę czasu, żeby pomyśleć nad tym wspólnie w sztabie szkoleniowym, i potem zdecydujemy.
Z pewnością oczekuje pan, że w kolejnych etapach Ligi Narodów zespół będzie się dalej rozwijał.
Na pewno. Taki jest główny cel tych rozgrywek. Po awansie do turnieju finałowego każdy chce zwyciężyć czy zajść tak daleko, jak to możliwe. My w dwóch poprzednich edycjach wywalczyliśmy dwa brązowe medale i to były znakomite rezultaty, a osiągnięcie ich było bardzo przyjemnym uczuciem. Kiedy już będziemy w finałach, zrobimy co w naszej mocy, by znów móc poczuć się tak, jak wtedy.
Rozmowa ze Stefano Lavarinim w załączonym materiale wideo.
Grzegorz Wojnarowski, Polsat Sport