Koniec złotej ery pracownika? Rynek pracy w Polsce 2025 odwraca dotychczasowy trend. Sprawdź, kogo szukają dziś firmy, a jacy pracownicy zasilają rzesze bezrobotnych. Na sprzedawców i funkcjonariuszy straży granicznej czekało najwięcej wolnych miejsc pracy na koniec czerwca.
Skończył się czas, gdy firmy zabiegały o każdego kandydata, a pracownicy swobodnie przebierali w ofertach, dyktując warunki płacowe i benefity. Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) malują obraz odwrócenia tego trendu. Polski rynek pracy zmienia się na naszych oczach, stając się rynkiem pracodawcy. Wolnych miejsc pracy jest mniej, a te, które się pojawiają, znikają w szybszym tempie. Kogo dziś szukają firmy, a kto ma problem ze znalezieniem zatrudnienia?
Kto zasila rzesze bezrobotnych?
Z danych MRPiPS za pierwsze półrocze 2025 roku wynika, że wśród bezrobotnych wciąż dominują te same grupy zawodowe, co w ubiegłym roku. Liderem pozostają sprzedawcy, których na koniec czerwca było 48,39 tys., choć jest to spadek w porównaniu do 49,1 tys. rok wcześniej. Na kolejnych miejscach znajdziemy kucharzy (14,38 tys., spadek z 14,6 tys.) oraz fryzjerów (10,1 tys., spadek z 10,7 tys.). Zaskakujący wzrost liczby bezrobotnych odnotowano jednak wśród magazynierów. W tym roku ich liczba wyniosła 10 tys., podczas gdy w analogicznym okresie 2024 roku było ich 9,77 tys. Oprócz nich problem z zatrudnieniem mają też ślusarze (9,4 tys., spadek z 9,5 tys. rok wcześniej).
To pokazuje, że mimo pewnych zmian, struktura zawodów o największej stopie bezrobocia jest relatywnie stabilna. Spadki liczby bezrobotnych wśród sprzedawców, kucharzy, czy fryzjerów mogą świadczyć o niewielkiej poprawie w tych sektorach, ale wciąż są to zawody, w których najtrudniej o zatrudnienie. Wzrost bezrobocia wśród magazynierów wskazuje na inny, poważniejszy trend - postępującej automatyzacji procesów.
Runek pracy - kogo szukają pracodawcy?
W tym samym czasie, gdy jedni walczą o przetrwanie na rynku pracy, inni mają się całkiem dobrze. Analiza ofert pracy zgłoszonych w I półroczu 2025 roku pokazuje, że pracodawcy szukają głównie specjalistów od prac fizycznych i prostych. Najwięcej wolnych miejsc pracy pojawiło się dla pracowników produkcji (23,5 tys.), robotników gospodarczych (18 tys.) oraz sprzedawców (16 tys.). Warto zwrócić uwagę, że choć sprzedawcy stanowią największą grupę bezrobotnych, to jednocześnie są też jedną z najczęściej poszukiwanych profesji. To klasyczny przykład rozminięcia się popytu z podażą na rynku pracy. Rynek potrzebuje odpowiednich kompetencji, a niekoniecznie tylko dyplomów.
Porównując te dane z rokiem 2024, widzimy wyraźny spadek liczby ogłoszeń w kluczowych kategoriach. Przed rokiem pracodawcy zgłosili 33,1 tys. ofert dla pracowników produkcji, 22,1 tys. dla robotników wykonujących prace proste w przemyśle oraz 20 tys. dla robotników gospodarczych.
Zmiana trendów i rosnąca ostrożność pracodawców. Automatyzacja zwiększa bezrobocie
Dane MRPiPS są bezlitosne: w I półroczu 2024 roku zgłoszono 553,8 tys. ofert pracy, z czego na koniec czerwca pozostało 69,3 tys. do wykorzystania, czyli 12,5 proc.. W I półroczu 2025 roku liczba zgłoszonych ofert spadła do 424,7 tys., a na koniec czerwca do wzięcia było już tylko 39,4 tys., czyli zaledwie 9 proc. To drastyczny spadek, który potwierdza, że rynek pracy przechodzi metamorfozę. Na kogo zatem czekało najwięcej ofert na koniec czerwca. Z danych resortu wynika, ze w TOP 3 byli sprzedawcy, funkcjonariusze straży granicznej, robotnicy gospodarczy. Przed rokiem natomiast pracownicy produkcji, robotnicy prac prostych w przemyśle oraz pracownicy sortowni.
- To jasny sygnał, że firmy ostrożniej podchodzą do zatrudnienia. Pracodawcy wolą zatrudniać nowych pracowników tylko w tych obszarach, gdzie jest to niezbędne - zauważa ekspert BCC, podkreślając, że firmy w obliczu niepewności gospodarczej wolą utrzymać dotychczasowy stan zatrudnienia, niż ryzykować zatrudnianie nowych osób. Na ten obraz nakłada się też coraz bardziej widoczna automatyzacja. Jak zauważa Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan, postęp technologiczny zmniejsza popyt na prostych pracowników.
Ma to miejsce np. w sortowniach czy magazynach. To wyjaśnia, dlaczego, mimo że magazynierzy są potrzebni, to jednocześnie ich liczba w gronie bezrobotnych rośnie. Pracownicy prostych prac są coraz częściej zastępowani przez maszyny.
Dalszy ciąg materiału pod wideo

1 miesiąc temu
21






English (US) ·
Polish (PL) ·