Sprzedany Rosji norweski sprzęt wojskowy sporym problemem dla branży

1 dzień temu 4

Przedstawiciele norweskiej zbrojeniówki zwrócili się do parlamentu o wsparcie starań, by ich firmy mogły brać udział w ogłoszonych i finansowanych przez UE programach obronnych. Nie jest to oczywiste, ponieważ Norwegia nie jest członkiem Unii, a przez to tamtejsze przedsiębiorstwa nie mają zagwarantowanego dostępu do zamówień.

Sprzedany Rosji sprzęt wojskowy problemem dla branży

- To ważna sprawa, zarówno dla Norwegii, jak i, co najmniej równie istotna, dla norweskiego przemysłu obronnego - oświadczył kilka dni temu na spotkaniu z komisją obrony Even Aas, wiceprezes Kongsberg Gruppen, największego producenta uzbrojenia w Norwegii.

Odkrycie w wagonie z węglem. Pociąg z Białorusi wzbudził podejrzenia

Pod koniec października zagraniczne media ujawniły, że do Rosji trafił produkowany przez Kongsberga nowoczesny system przeciwokrętowy Harmonia. Norwegowie mieli sprzedać sprzęt nasłuchowy firmie tureckiej, a ta przekazała go Rosjanom. Pierwsze dostawy miały nastąpić w 2015 roku, wkrótce po bezprawnym zajęciu przez Moskwę Krymu i wschodniej części Ukrainy, a eksport zaawansowanych technologii do Rosji objęty był międzynarodowymi sankcjami.

Niepokój o konsekwencje transakcji Kongsberga dla całej norweskiej branży obronnej wyraził w rozmowie z PAP Per-Willy Amundsen, deputowany do Stortingetu.

- Informacje, które do tej pory otrzymaliśmy w tej sprawie, są bardzo niepokojące. Musimy zrobić wszystko, co konieczne, by ustalić fakty i doprowadzić do tego, by norweski system jako całość działał lepiej - powiedział Amundsen.

Członek zarządu Kongsberga przyznał, że jest spokojny o transparentność działań swojej firmy. Odrzucił podejrzenia o naruszenie międzynarodowych sankcji przy dostawach Harmonii.

"Nie naruszyliśmy przepisów"

- Nie naruszyliśmy przepisów. Przy każdej sprzedaży za granicę współpracujemy z odpowiednimi urzędami, które w tym wypadku nie zgłosiły żadnych uwag - powiedział PAP Aas.

Przewodniczący parlamentarnej komisji kontroli wyraził jednak wątpliwości, co do jakości norweskiego systemu kontroli eksportu technologii obronnych. Nadzorowany jest on przez rządową agencję DEKSA.

- Są powody, by ocenić, że DEKSA nie działa wystarczająco dobrze. Jest to jeden z powodów, dla których przyjrzymy się tej sprawie i ustalimy, czy nasz system nie wymaga zmian oraz czy są osoby, które należy pociągnąć do odpowiedzialności za to, co jak się przypuszcza mogło się wydarzyć - ocenił Amundsen.

Norweskie firmy zbrojeniowe chciałyby zostać uwzględnione w tzw. programach flagowych Unii Europejskiej w zakresie obronności. Mają one obejmować cztery strategiczne obszary o kluczowym dla Norwegii znaczeniu: segment dronów, wzmocnienie wschodniej flanki NATO i UE, obronę powietrzną nad Europą oraz technologie kosmiczne.

Przeczytaj źródło