Smartfony mogą podrożeć. Resort kultury chce opłaty od wszystkich nowych urządzeń

22 godziny temu 3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Opłata reprograficzna to mechanizm działający w Polsce od 1994 roku, który ma rekompensować twórcom legalne kopiowanie ich dzieł na własny użytek. Problem w tym, że ostatnia aktualizacja miała miejsce w 2008 roku, a obecne przepisy wciąż uwzględniają takie “czyste nośniki” jak magnetofony, magnetowidy, faksy czy odtwarzacze MP3.

Co się zmieni?

Ministerstwo proponuje radykalne zmiany w systemie opłat reprograficznych:

  • Wprowadzenie 1-procentowej opłaty dla wszystkich nowych urządzeń elektronicznych.
  • Obniżenie opłaty dla pozostałych urządzeń do maksymalnie 2%.
  • Uproszczenie systemu – zmniejszenie liczby urządzeń objętych opłatą z 65 do 19.
  • Pobieranie opłaty bezpośrednio od producentów i importerów.

Ile to będzie kosztować?

Jeśli propozycja zostanie przyjęta, każdy smartfon za 3000 zł będzie droższy o około 30 zł. Tablet za 2000 zł? Plus 20 zł. Laptop za 5000 zł? Dodatkowo 50 zł do ceny.

Resort kultury szacuje, że dzięki nowelizacji artyści mogą otrzymać dodatkowe 150-200 mln zł rocznie. Obecnie wpływy z opłat reprograficznych w Polsce w 2024 roku wyniosły zaledwie 35,8 mln zł, co należy do najniższych w Europie.

Jak to wygląda w innych krajach?

Opłata reprograficzna funkcjonuje w większości państw Unii Europejskiej, ale różnice są ogromne. W Niemczech generuje około 330 mln euro rocznie z urządzeń audio-wideo, we Francji około 170 mln euro, a w Polsce zaledwie około 1,7 mln euro rocznie.

Paradoksalnie, mimo że w Niemczech obowiązuje opłata od smartfonów, ceny urządzeń często są tam niższe niż w Polsce. Ministerstwo podaje przykłady: Apple iPhone 12 128GB w Niemczech jest droższy o ok. 250 zł, ale ogólnie elektronika bywa tam tańsza.

Czy to ma sens w 2025 roku?

Tu zaczynają się schody. Przecież współczesne urządzenia służą głównie do odtwarzania treści ze streamingowych platform – Spotify, Netflix, YouTube czy Apple Music. Czy kopiowanie na własny użytek wciąż jest tak powszechne jak w czasach płyt CD?

Niektóre kraje UE, jak Wielka Brytania, Finlandia i Hiszpania, już zniosły opłaty reprograficzne, argumentując, że są przestarzałe i nieskuteczne w erze cyfrowej. Eksperci wskazują, że opłaty miały sens w czasach kaset magnetofonowych, ale nie w przypadku nowoczesnych smartfonów.

Propozycja budzi wątpliwości szczególnie w kontekście smartfonów. Te urządzenia służą dziś przede wszystkim do komunikacji, pracy, rozrywki online i korzystania z aplikacji. Kopiowanie muzyki czy filmów na telefon to już raczej rzadkość. Przedstawiciele branży elektronicznej ostrzegają też, że wyższe ceny mogą skłonić konsumentów do zakupów w krajach sąsiadujących.

30 dni na komentarze

Konsultacje publiczne dotyczące projektu nowelizacji potrwają 30 dni. To oznacza, że wszyscy zainteresowani – zarówno konsumenci, jak i branża – mogą zgłaszać swoje uwagi i zastrzeżenia pod adresem [email protected].

Eksperci rynku elektronicznego przewidują, że grudzień 2025 roku przyniesie gwałtowny wzrost sprzedaży urządzeń mobilnych i komputerów, gdy konsumenci będą chcieli uniknąć dodatkowych kosztów przed wprowadzeniem opłaty od 1 stycznia 2026 roku.

Czy opłata reprograficzna w XXI wieku to sprawiedliwa rekompensata dla twórców, czy raczej ukryty podatek od technologii? Przekonamy się już niedługo, gdy poznamy ostateczny kształt przepisów.

Czytaj też: Atom dla wszystkich. Czy właśnie obserwujemy początek rewolucji w energetyce jądrowej?

Ciekawostka na koniec: poprzedni projekt w formie ustawy nie znalazł poparcia u ówczesnego prezydenta, dlatego teraz ministerstwo wybrało drogę rozporządzenia, które nie wymaga podpisu prezydenta. To może oznaczać, że zmiany faktycznie wejdą w życie.

Przeczytaj źródło