"Ślub od pierwszego wejrzenia". Bajkowe wesele Anity Szydłowskiej i Adriana Szymaniaka w cieniu choroby i krytyki

12 godziny temu 10

Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak poznali się w sposób, który dla większości ludzi brzmi jak fabuła filmu romantycznego – na planie telewizyjnego show, decydując się zawrzeć małżeństwo z osobą widzianą po raz pierwszy w życiu. Ich udział w programie „Ślub od pierwszego wejrzenia” w 2018 roku nie był jednak początkiem ani krótkiej medialnej przygody, ani też szybkiego rozczarowania. Stał się fundamentem prawdziwej, dojrzałej miłości, która z czasem przerodziła się w silną rodzinę. To właśnie ta niezwykła historia związku stała się podstawą, na której para budowała swoją publiczną tożsamość, zdobywając serca tysięcy widzów i obserwatorów w mediach społecznościowych. Ich życie, pełne radości z rodzicielstwa i codziennych wyzwań, na zawsze zmieniło się jednak w lipcu 2025 roku, gdy postawiono diagnozę, która postawiła pod znakiem zapytania wszystko, co dotąd uważali za oczywiste.
 

Eksperyment, który przerósł oczekiwania

Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak spotkali się po raz pierwszy w 2018 roku, na planie trzeciej edycji programu TVN „Ślub od pierwszego wejrzenia”. Eksperyment, który dla wielu par kończył się rozstaniem, w ich przypadku okazał się początkiem prawdziwej i głębokiej miłości. Para szybko udowodniła, że ich związek nie jest tylko telewizyjną fikcją. Już rok po ślubie na świat przyszedł ich syn Jerzy, a w 2020 roku – córka Bianka. Szymaniak, zawodowo związany z branżą IT, oraz Szydłowska, znana z mediów społecznościowych (obserwuje ją ponad 307 tysięcy osób), zbudowali wizerunek zgodnej i szczęśliwej rodziny, ciesząc się sympatią fanów.

Niestety, ich sielanka została przerwana w lipcu 2025 roku. U Adriana zdiagnozowano glejaka mózgu IV stopnia – jeden z najbardziej agresywnych nowotworów. 38-latek przeszedł już dwie operacje usunięcia guza, a także poddał się radio- i chemioterapii. Mimo intensywnego leczenia rokowania nie są pomyślne. W obliczu choroby para podjęła decyzję, która dla wielu była szokująca i zarazem wzruszająca: postanowili zorganizować ślub kościelny, który od lat odkładali. Ceremonia odbyła się 12 grudnia, w dniu urodzin Anity, co nadało jej dodatkowego, symbolicznego znaczenia.

Trzecia edycja programu „Ślub od pierwszego wejrzenia” w 2018 roku zgromadziła przed ekranami miliony Polaków, zaintrygowanych ideą małżeństwa zawieranego z osobą wybraną przez specjalistów. Wśród par biorących udział w tym odważnym eksperymencie znaleźli się Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak. W momencie rozpoczęcia programu Anita była młodą kobietą, która szybko zwróciła na siebie uwagę widzów swoją bezpośredniością i otwartością. Adrian z kolei przedstawiał się jako mężczyzna związany z branżą IT, o spokojnym i zrównoważonym usposobieniu. Mimo początkowych obaw i naturalnej tremy, para niemal od pierwszego spotkania wykazała się niespotykaną w tego typu programach chemią i wzajemnym zrozumieniem. Ich telewizyjna historia szybko przerodziła się w autentyczne uczucie, a po zakończeniu eksperymentu postanowili kontynuować wspólne życie, już poza kamerami.

Szybko udowodnili, że ich związek to coś więcej niż chwilowa fascynacja czy medialny epizod. Już rok po ślubie, w 2019 roku, na świat przyszedł ich pierwszy syn, Jerzy. Rok później, w 2020 roku, rodzina powiększyła się o córeczkę Biankę. Anita i Adrian, z dala od telewizyjnych świateł, zaczęli budować normalne, rodzinne życie. Anita, wykorzystując swoją naturalną charyzmę, aktywnie rozwinęła swoją obecność w mediach społecznościowych, gdzie dziś obserwuje ją ponad 307 tysięcy osób. Dzieliła się tam fragmentami swojego życia jako matka i żona, zdobywając sympatię tysięcy fanów. Adrian, pozostając bardziej w cieniu, kontynuował karierę zawodową w branży IT, będąc jednocześnie oparciem dla rodziny. Razem stworzyli wizerunek zgodnej, szczęśliwej pary, która z telewizyjnego eksperymentu uczyniła trwały i satysfakcjonujący związek.
 

"Ślub od pierwszego wejrzenia". Bajkowe wesele Anity Szydłowskiej i Adriana Szymaniaka w cieniu choroby i krytykiAnita Szydłowska i Adrian Szymaniak, fot. Instagram

Od marzenia do bajki – niezwykłe przygotowania

Początkowo Anita i Adrian planowali skromną uroczystość w gronie najbliższych. Jednak szybko okazało się, że ich historia poruszyła wiele osób, które postanowiły pomóc w organizacji wymarzonego dnia. Dzięki wsparciu przyjaciół i partnerów biznesowych, skromne przyjęcie przekształciło się w wydarzenie o iście hollywoodzkim rozmachu.

Po wzruszającej ceremonii w kaplicy, na którą para przyjechała zabytkowym mercedesem, goście przenieśli się do eleganckiego dworku nad Jeziorem Szmaragdowym, otoczonego Puszczą Bukową. Przestrzeń została udekorowana z niezwykłym pietyzmem, a dominująca zieleń dekoracji symbolizowała nadzieję.

Atrakcje przygotowane dla gości robiły wrażenie:

  • Sztuczny śnieg i fajerwerki: Ze względu na brak naturalnego śniegu, organizatorzy stworzyli zimową aurę, rozsypując jego sztuczny odpowiednik. Wieczór zwieńczył spektakularny pokaz zimnych ogni.
  • Wystawne menu: Goście mogli skosztować dań takich jak rostbef pieczony na różowo, krem z pomidorów z mozzarellą czy pierś z kurczaka nadziewana suszonymi pomidorami. Nie zabrakło również wyrafinowanych opcji wegetariańskich.
  • Pięciopiętrowy tort: Centralnym punktem słodkiej uczty był imponujący, pięciopiętrowy tort, zdobiony imitacjami antycznych popiersi.
  • Wzruszające niespodzianki: Podczas przyjęcia wyświetlono nagranie z pierwszego, telewizyjnego ślubu pary z 2018 roku, co wywołało lawinę łez u nowożeńców i gości. Anita zachwyciła również dwiema kreacjami: klasyczną białą suknią na ceremonię i romantyczną, kwiatową kreację na wesele.

Gdy zdjęcia i relacje z bajkowego wesela trafiły do internetu, szybko wywołały falę nie tylko wzruszenia, ale i gorącej krytyki. Wielu internautów zestawiło ogromny rozmach uroczystości z faktem, że para równolegle prowadzi publiczną zbiórkę pieniędzy na leczenie Adriana. Na portalu Pomoc.pl zebrano już blisko 1,4 miliona z potrzebnych 3 milionów złotych.

Krytycy zarzucali parze brak skromności i szacunku dla osób, które wsparły ich zbiórkę. W komentarzach pod relacjami pojawiały się opinie, że "powinni pomyśleć o opłacie leczenia" zamiast o "przepychu", a cała sytuacja to "PRowa wtopa roku". Podnoszono także wątpliwości etyczne co do przeznaczenia środków z zbiórek organizowanych poza kontrolą fundacji.

Adrian Szymaniak, zapytany przez redakcję serwisu Pudelek.pl o te zarzuty, udzielił stanowczej odpowiedzi. Podkreślił, że wiele osób komentuje wydarzenie, nie znając pełnych faktów, a "kłamstwo powtarzane 200 razy staje się prawdą". Kluczowym elementem jego wyjaśnienia było ujawnienie, że bajkowa oprawa wesela w znacznej mierze była możliwa dzięki pomocy sponsorów i firm, które dobrowolnie zaoferowały swoje usługi.

 "Ślub i tak by się odbył, ale z tymi ludźmi i za sprawą ich dobrych serc, stał się bajką dla nas" – powiedział Szymaniak. Jego zdaniem, prawdziwe informacje na ten temat są dostępne w ich mediach społecznościowych oraz w pełnych wersjach artykułów, a nie w nagłówkach czy pojedynczych komentarzach.

Adrian Szymaniak w odpowiedzi na krytykę dotyczącą rozmachu wesela wyjaśnił, że jego bajkowa oprawa była w dużej mierze darem od sponsorów i zaprzyjaźnionych firm, które dobrowolnie chciały uświetnić ten szczególny dzień pary.
 

Ślub Anity i Adriana

W lipcu 2025 roku życie Anity i Adriana zostało wywrócone do góry nogami. U 38-letniego Adriana zdiagnozowano glejaka mózgu IV stopnia (glejak wielopostaciowy). To jeden z najbardziej agresywnych i niestety najgorzej rokujących nowotworów ośrodkowego układu nerwowego. Diagnoza, postawiona po serii badań, wstrząsnęła nie tylko samym Adrianem i Anitą, ale także wszystkimi, którzy śledzili ich historię. Walka z chorobą od samego początku przybrała formę heroicznego wyścigu z czasem. Adrian przeszedł już dwie skomplikowane operacje neurochirurgiczne mające na celu usunięcie guza, a także poddał się radio- i chemioterapii. Mimo intensywnego i wyczerpującego leczenia, rokowania w przypadku glejaka IV stopnia są złe, co nadaje każdej chwili spędzonej razem niewyobrażalną wartość.

To właśnie w obliczu tej walki, w cieniu niepewnej przyszłości, Anita i Adrian podjęli decyzję, która dla wielu obserwatorów była zarówno szokująca, jak i głęboko poruszająca. Para, która już od kilku lat była małżeństwem cywilnym, od dawna planowała dopełnić swój związek ślubem kościelnym. Plany te jednak zawsze odkładali na później, zajęci codziennością, wychowywaniem dzieci i budowaniem karier. Diagnoza postawiona Adrianowi brutalnie zmieniła ich perspektywę. „Nie ma na co czekać” – stało się mottem ich działania. W obliczu choroby i niepewności jutra, postanowili przyspieszyć przygotowania i zorganizować wymarzony ślub kościelny, traktując go nie tylko jako religijny rytuał, ale przede wszystkim jako akt miłości, wiary i nadziei w najtrudniejszym momencie ich życia.

Ceremonia, bogata w symboliczne gesty, odbyła się w sobotę, 12 grudnia 2025 roku. Data nie była przypadkowa – tego dnia Anita obchodziła swoje urodziny. Wybór ten nadał całemu wydarzeniu dodatkowego, osobistego znaczenia, stając się symbolem nowego początku, celebracji życia i miłości pomimo przeciwności. Ślub, choć zaplanowany w pośpiechu, stał się jednym z najbardziej poruszających i szeroko komentowanych wydarzeń w polskim show-biznesie, ukazując niezwykłą siłę ducha pary, która postanowiła świętować życie w momencie, gdy zostało ono wystawione na najcięższą próbę.
 

"Ślub od pierwszego wejrzenia". Bajkowe wesele Anity Szydłowskiej i Adriana Szymaniaka w cieniu choroby i krytykiAnita Szydłowska i Adrian Szymaniak, fot. Instagram
Przeczytaj źródło