Śledztwo ws. „kupowania miejsc” w Polsce 2050 przedłużone. Biegły: Zapis rozmowy nienaruszony

3 tygodni temu 15

Śledztwo w sprawie rzekomego „kupowania miejsc” na listach Polski 2050 nie zakończy się w tym roku. Prokuratura potwierdziła, że postępowanie przygotowawcze w sprawie nie zostało zakończone. Pojawiła się nowa opinia biegłego. – Być może okaże się, że rola potencjalnego sprawcy zmieni się w rolę poszkodowanego – mówi dla „Wprost” poseł Adam Gomoła.

Prokuratura Okręgowa w Opolu potwierdziła nam, że postępowanie przygotowawcze w sprawie udzielenia Koalicyjnemu Komitetowi Wyborczemu Trzecia Droga korzyści majątkowych z innego źródła niż fundusz wyborczy partii politycznych tworzących koalicyjny komitet wyborczy nie zostało zakończone. Co więcej, na wniosek referenta śledztwa Prokurator Regionalny we Wrocławiu przedłużył jego okres do 15 stycznia 2026 r.. W uzasadnieniu wskazano na „konieczność przeprowadzenia dalszych czynności procesowych”.

Nowość „kupowania miejsc” w Polsce 2050. Jest opinia biegłego z zakresu fonoskopii

Prokuratura poinformowała nas, że na ostatnim etapie śledztwa pozyskano opinię biegłego z zakresu fonoskopii. Biegły ocenił przekazany do badań zapis rozmowy telefonicznej, tej, której ujawnienie przez lokalny dziennik stało się bezpośrednim przyczynkiem wszczęcia śledztwa i wskazał, iż udostępniony zapis nie nosi cech ingerencji.

– Nadmieniam, że na ostatnim etapie na potrzeby śledztwa uzyskano m. in. opinię biegłego z zakresu fonoskopii, który ocenił przekazany do badań zapis rozmowy telefonicznej (której ujawnienie przez lokalny dziennik stało się przyczynkiem do wszczęcia śledztwa). Biegły wskazał, że udostępniony zapis nie nosi cech ingerencji – informuje prokurator Stanisław Bar.

Materiał audio stał się osią całej sprawy. Jednocześnie, co wybrzmi niżej w rozmowie, poseł Adam Gomoła utrzymuje, że publicznie dostępne wersje zapisu i stenogramów zostały pocięte, wyrwane z kontekstu i redakcyjnie zmodyfikowane. Prokuratorska fonoskopia nie bada, jak media ułożyły i opisały treść, a odpowiada na pytanie, czy w samym pliku dźwiękowym wykryto ślady manipulacji technicznej.

Sprawa „taśm” Gomoły w prokuraturze. Czego dotyczy postępowanie?

Śledztwo prowadzone „w sprawie”, a nie „przeciwko” konkretnej osobie, dotyczy rzekomego handlowania miejscami na listach wyborczych Polski 2050. Jak wynika z naszych wcześniejszych ustaleń, prokuratura przez wiele miesięcy nie przedstawiła nikomu zarzutów; w lipcu 2025 r. informowaliśmy, że postępowanie nadal trwa, zaś poseł Adam Gomoła był przesłuchany jako świadek. Wówczas mowa była o terminie do połowy października 2025 r. Odpowiedź z prokuratury po raz pierwszy potwierdza kolejne przedłużenie – do 15 stycznia 2026 r.

W połowie października 2025 r. poseł Gomoła wrócił w szeregi Polski 2050.

Czytaj też:
Komentarze po powrocie Gomoły. „Tak w rzeczywistości wygląda rekonstrukcja”

Gomoła: Nie widzę w tej sytuacji niczego niemoralnego

Tomasz Stankiewicz, „Wprost”: Panie Pośle, czy nie wolałby Pan wrócić do partii, kiedy sprawa taśm zostałaby wyjaśniona?

Adam Gomoła, Polska 2050: To nie była moja decyzja, żeby wiązać jedną sprawę z drugą. Oczywiście chciałbym, żeby stało się to w momencie, w którym to postępowanie się zakończy, tylko z jakiegoś powodu jest ono bardzo przeciągane. Sytuacja wygląda tak, że to zapewne jedno z kilkuset tysięcy przewlekłych postępowań w całym polskim wymiarze sprawiedliwości. Dotyka to nie tylko mnie. W podobnej sytuacji są setki tysięcy osób, czy to przedsiębiorców, czy po prostu obywateli, którzy z jakiegoś powodu cierpią, bo wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie wydać w danej sprawie potrzebnej decyzji.

Czy to nie jest choć trochę wina obecnego rządu? Bo od niespełna dwóch lat rządzi nowy gabinet, a sądowe sprawy wciąż nie są szybko wyjaśnianie i nadal tak długo się toczą.

W pewnym sensie jesteśmy w pozycji patowej, jeśli chodzi o możliwości reformowania tego systemu. Niestety, nie wszystko da się rozwiązać bez zgody prezydenta. Nie mam wątpliwości, że zaszkodziły reformy Zbigniewa Ziobry. Natomiast i przed 2015 rokiem sytuacja w sądownictwie nie była kolorowa. Postępuje rozkład kluczowych usług publicznych, które państwo powinno świadczyć, w tym usług wymiaru sprawiedliwości. Ofiarą tego jesteśmy wszyscy, po trochu. W mojej sprawie chciałbym, aby – wydaje się dość prosta sprawa, oparta na kilku świadkach, dość zero-jedynkowa – została szybko rozstrzygnięta.

Oparta na ponad 20 świadkach.

Pytanie, po co tych świadków wzywano, tego nie wiem, bo nie mam nawet wglądu w to postępowanie, nie jestem jego stroną. Trudno więc gdybać, co się tam naprawdę dzieje i co jest wyjaśniane. Być może okaże się, że rola potencjalnego sprawcy zmieni się w rolę poszkodowanego, a sprawcami okażą się ci, którzy organizowali całą operację. To też jest możliwe.

Sprawa toczy się przeciwko całej partii Polska 2050, a nie przeciwko Panu osobiście. Czy nie obawia się Pan ewentualnych konsekwencji prawnych wobec partii?

Nie widzę w tej sytuacji niczego, co nosiłoby znamiona czynów, nawet nie tylko zabronionych, ale choćby niemoralnych. Wszystkie praktyki, które w barwny sposób opisała jedna z lokalnych gazet, to w istocie najzwyklejsze działania powszechnie występujące w kampaniach wyborczych. To, że ktoś komuś coś doradza albo korzysta z usług wsparcia w kampanii, nie jest niczym złym ani nielegalnym. Każdy musi się w jakiś sposób promować i naturalne jest, że korzysta z pomocy.

Tylko że wszystkie koszty muszą być oficjalnie podane.

Tak. W mojej rozmowie, która została nagrana, również o tym była mowa, mimo że przedstawiono ją wyrwaną z kontekstu. Podkreślam od początku: ewentualne nieporozumienia mogły wynikać z niezrozumienia albo złej woli drugiej strony, ale moją intencją było, by wszystko było rozdzielone tak, jak trzeba. Umówmy się: przy kwotach, o których rozmawialiśmy, nie było potrzeby omijania limitów. Nawet gdyby przyszły mi do głowy niecne pomysły, w tej sytuacji po prostu nie były potrzebne.

To jeszcze ostatnie pytanie o same taśmy, bo w Onecie mówił Pan, że stenogram jest po pierwsze niedokładny, a po drugie pocięty. Czy nadal Pan to podtrzymuje?

Tak. Rozmowa opublikowana tam rzeczywiście się odbyła, natomiast jej wydźwięk i szerszy kontekst przedstawiono, powiedziałbym, zupełnie inaczej, niż wynikało to z rozmowy i moich ówczesnych intencji. Fragmenty nagrania, czyli rozmowy opublikowanej w „Nowej Trybunie Opolskiej”, również nie oddają prawdziwego sensu; co więcej, dobrano je tak, by potwierdzały z góry założoną tezę, po prostu z powodów politycznych.

Pytam, bo dostałem odpowiedź z prokuratury, że biegły wskazał, iż udostępniony zapis nie nosi cech ingerencji.

Tak, tylko że nawet zapis tej rozmowy – w wersji przedstawionej przez portal NTO.pl i spisanej w tekście – był zmodyfikowany i pocięty: wycięto fragmenty, a część wypowiedzi zmieniono.

Czytaj też:
Śledztwo ws. kupowania miejsc na liście Polski 2050. Poseł Gomoła: Nie mam sobie nic do zarzucenia

Przeczytaj źródło