Podczas rozmowy dziennikarki TVP z politykiem PiS doszło do spięcia. - Niech pani się nie zachowuje, jakby miała orzeszek w głowie - powiedział w pewnym momencie Wojciech Skurkiewicz, a następnie próbował wyrwać Justynie Dobrosz-Oracz mikrofon.
Fot. TVP Info (X) - zrzut ekranu
Sprzeczka polityka PiS z dziennikarką TVP
Dziennikarka TVP Justyna Dobrosz-Oracz rozmawiała w poniedziałek (8 grudnia) w parlamencie z senatorem Prawa i Sprawiedliwości Wojciechem Skurkiewiczem. W środę wieczorem nagranie w mediach społecznościowych zamieściło TVP Info. - Mamy prezydenta Nawrockiego, który mówił, że ma kapitalne kontakty z Donaldem Trumpem. Dlaczego nie ma tego kontaktu? Dlaczego Polski nie ma przy tym stole negocjacyjnym? Przypomnę, że prezydent Nawrocki powiedział w kampanii, że będzie przy każdym stole negocjacyjnym i pokaże siłę. I go nie ma. Dlaczego? - pytała m.in. dziennikarka. - Myli pani dwa obszary. To wyjaśnienie. Z jednej strony jest koalicja chętnych, z drugiej strony współpraca bilateralna - twierdził w odpowiedzi polityk, na co Dobrosz-Oracz odparła, że "stół negocjacyjny to nie jest współpraca bilateralna". - Nie rozumiem, dlaczego PiS nie może wybaczyć spotkania Donaldowi Tuskowi 15 lat temu, kiedy nie było wojny, a jak jest reset Putina z Trumpem, to wy mówicie OK - kontynuowała dziennikarka.
"Niech pani się nie zachowuje, jakby miała orzeszek w głowie"
- Ja pani jeszcze raz powtarzam: Stany Zjednoczone, i powiedział to nie kto inny tylko Donald Trump, z nikim innym tylko Angelą Merkel, że jeżeli UE, jeżeli również Niemcy oczekują tego, że będą gwarancje bezpieczeństwa dla Europy, muszą więcej wydawać na armię... - odpowiedział Skurkiewicz. Gdy dziennikarka zwróciła uwagę, że "Angela Merkel już dawno nie rządzi", senator PiS odparł: - Niech pani się nie zachowuje, jakby miała orzeszek w głowie.
Zobacz wideo Trump zbiera nagrody i nie miał czasu przeczytać Narodowej Strategii Bezpieczeństwa
Kiedy Dobrosz-Oracz mimo to próbowała kontynuować rozmowę, polityk zaczął próbować wyłączyć jej mikrofon przypięty do kurtki. Wtedy dziennikarka zakończyła rozmowę i odeszła, Skurkiewicz natomiast odparł "no to cześć".
Dobrosz-Oracz: Miał "jakiś szał w oczach"
Onet poprosił o komentarz obie strony. - Nie mam pojęcia, dlaczego senator to zrobił, nie zamierzam jego zachowania interpretować, bo nie siedzę u niego w głowie. Ale wiem, że my dziennikarze musimy zacząć ostro reagować, bo takie zachowania, przekraczanie granicy nietykalności osobistej zaczynają stawać się normą, jak tylko usłyszą pytanie, które jest dla nich niewygodne. To dotyczy polityków PiS i Konfederacji - powiedziała w rozmowie z portalem i dodała, że widziała "jakiś szał w oczach" Skurkiewicza. Dodała także, że polityk nie próbował jej od czasu zajścia przeprosić ani wyjaśnić swojego zachowania.
- Ja wykonałem telefon do pani red. Dobrosz-Oracz, nie odebrała, więc czekam, że będzie możliwość nawiązania kontaktu. Dzisiaj rano dzwoniłem. Będę w Sejmie, to będę z panią redaktor rozmawiać - odpowiedział natomiast Onetowi sam Skurkiewicz.
Jest wniosek do komisji etyki
Po godzinie 13 w czwartek (11 grudnia) Krzysztof Brejza poinformował natomiast w mediach społecznościowych, że w związku z zajściem skierował wniosek do senackiej komisji etyki. "Agresywne zachowanie (Skurkiewicza - red.) nie może być tolerowane. Musimy reagować bezwzględnie na przesuwanie granicy przemocy przez polityków PiS. Nie może być na to zgody" - napisał i zamieścił zdjęcie złożonego wniosku.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!






English (US) ·
Polish (PL) ·