Skandal na Malcie. Polacy obrzuceni kamieniami

2 godziny temu 3

Pierwszy w historii mecz Polaków z Maltą zakończył skandalem. Zawodnicy obu drużyn musieli uciekać do szatni, bo na boisko poleciały z trybun kamienie. Po meczu z posadą trenera kadry pożegnał się Ryszard Kulesza, ale to nie wynik na boisku zdecydował o jego odejściu.

Okolice Ta' Qali Stadium, gdzie w poniedziałek Polska znowu zagra z Maltą Fot. Dominik Wardzichowski/Sport.pl

Grudzień 1980 roku zapisał się w historii polskiej piłki trzęsieniem ziemi w kadrze. Wszystko zaczęło się na Okęciu. Kadra, której trenerem był wtedy Ryszard Kulesza, miała wylecieć do Rzymu, by we Włoszech odbyć kilkudniowe zgrupowanie przed meczem z Maltą, który otwierał rywalizację Polaków w eliminacjach mistrzostw świata Hiszpania 1982.  

Polacy polecieli, ale czterech musiało wrócić

Jednak zanim samolot wystartował, doszło do ostrego sporu między działaczami i zawodnikami. Powodem był Józef Młynarczyk, który na lotnisko dotarł, wyraźnie chwiejąc się na nogach. Działacze nie mieli wątpliwości: bramkarz Widzewa był pijany. Wobec tego orzekli, że nie ma mowy, aby w tym stanie Młynarczyk leciał do Rzymu. W obronie kolegi stanęli inni zawodnicy: Władysław Żmuda, Stanisław Terlecki i Zbigniew Boniek. Ten ostatni miał nawet postawić działaczom ultimatum: albo Józek leci, albo nie leci nikt.

W końcu działacze ustąpili, między innymi dzięki ugodowej postawie Kuleszy. Do Rzymu kadra poleciała w komplecie, ale już na miejscu jeszcze przed audiencją u papieża Jana Pawła II, zapadła decyzja, że czwórka reprezentantów: Terlecki, Żmuda, Boniek i Młynarczyk ma wracać do kraju w trybie natychmiastowym. Z Janem Paweł II jeszcze wszyscy się spotkali, ale potem musi wracać do Polski. 

Kamienie poleciały po golu dla Polski

Osłabiona reprezentacja spotkała się z Maltą 7 grudnia 1980 roku. Mecz odbył się na żwirowym boisku Gżira Stadium, z którym Polacy nie radzili sobie zbyt dobrze. Dziennik "Times of Malta" relacjonował: "Celem Polaków było odniesienie wysokiego zwycięstwa nad maleńką Maltą. Atakowali od początku i przez pierwsze 20 minut ich presja była niesłabnąca. Na szczęście dla Malty, goście nie wykorzystali dwóch klarownych okazji, które pozwoliły miejscowym nabrać odwagi i pewności siebie". 

Dopiero w drugiej połowie Polakom udało się przełamać impas. W 57. minucie gola na 1:0 zdobył Włodzimierz Smolarek. Polak po bramce podbiegł do trybun i zaczął machać rękoma w kierunku kibiców. Ten gest został jednoznacznie odebrany jako prowokacja.  

Druga bramka dla Polski padła 18 minut później. I wtedy się zaczęła awantura. W czasie bramkowej akcji sędzia asystent podniósł w górę chorągiewkę, sygnalizując spalonego. Andrzej Pałasz zagrał jednak do Leszka Lipki, a ten strzelił gola na 2:0. Piłkarze maltańscy gorąco protestowali. Byli bowiem przekonani, że sędzia odgwiżdże spalonego. Jednak sędzia Dusan Maksimović gola uznał. Wtedy kibice obrzucili kamieniami sędziego asystenta. Gdy do linii zbliżył się główny arbiter, jego też spotkała kanonada. 

Apele o spokój trafiły w próżnię

Spotkanie udało się jednak wznowić po pięciu minutach. Gdy jednak doszło do starcia między Markiem Dziubą i Dennisem Fenechem, po którym obaj zostali ukarani żółtymi kartkami, awantura wybuchła z nową siłą. Tym razem celem ataku był nie tylko asystent na linii, ale także polska ławka rezerwowych. Wszyscy umknęli ku środkowi boiska. Tam kamienie nie dolatywały.  

"Times of Malta" pisze, co działo się dalej: "W tym momencie na boisko wszedł prezes Maltańskiego Związku Piłkarskiego, Giuseppe Mifsud Bonnici, by spróbować uspokoić sytuację. Zaapelował do tłumu o zaprzestanie awantur, wiedząc, że FIFA zamknie stadion, jeśli mecz zostanie przerwany, a związek nie ma innego miejsca, gdzie mogłoby odbywać się mecze międzynarodowe. Jego apel trafił jednak w próżnię". 

Zawodnicy najpierw pojedynczo, a potem całą chmarą zbiegli do szatni pod gradem drobnych pocisków. Ostatni boisko opuścił sędzia. Od momentu przerwania meczu minęło pół godziny. 

Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej dość łagodnie potraktowała Maltę. Stadion został zamknięty tylko na jedno spotkanie. Jednak następny mecz eliminacji (porażka z NRD 1:2) Maltańczycy również rozegrali na Gżira Stadium, czyli obiekcie, który już nie istnieje (w poniedziałek Polska zagra na Ta’ Qali Stadium w środkowej części wyspy). Karę odbyli dopiero w meczu eliminacji mistrzostwo Europy 1984, gdy domowe spotkanie z Islandią rozegrali w Messynie na Sycylii. 

Komuś zależało na przerwaniu tego meczu

"Times of Malta" sugeruje, że wśród awanturujących kibiców byli też tacy, którym zależało, aby spotkanie zostało przerwane. W owym czasie Maltański Związek Piłkarski był w konflikcie z rządem. Przedmiotem sporu była kontrola nad krajowymi rozgrywkami. Niewykluczone więc, że byli tacy kibice, którym zależało na kompromitacji krajowej federacji. Ostatecznie do porozumienia doszło w 1981 r., gdy reprezentacja Malty przeniosła się na nowo wybudowany stadion Ta’ Qali Stadium.

Surowe kary spotkały natomiast reprezentantów Polski za tzw. aferę na Okęciu. Boniek i Terlecki zostali zdyskwalifikowani na rok, Żmuda i Młynarczyk na osiem miesięcy, a Smolarek na dwa miesiące w zawieszeniu na pół roku. Z reprezentacją pożegnał się również trener Ryszard Kulesza, któremu zarzucono, że jest za miękki dla zawodników. Gdy nowym selekcjonerem został Antoni Piechniczek, kary zawodnikom skrócono. Jedynie niepokorny Terlecki już nigdy w kadrze nie zagrał. W 1981 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych.  

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło