Oto wiadomość, która wstrząsnęła środowiskiem. Polska kultura żegna wybitną postać. Jego dzieła to fundamenty rodzimej kinematografii.
Czarne chmury nad show-biznesem
Październik okazał się dla świata kultury miesiącem niezwykle gorzkim, naznaczonym serią pożegnań, które skłaniały do refleksji nad przemijaniem.
Już na początku miesiąca media zelektryzowała wiadomość o odejściu Jacka Wójcika, barwnej postaci znanej z programu „Królowe życia”, który – jak ujawniono po fakcie – toczył w ukryciu walkę z chorobą nowotworową. Smutek mieszał się z kontrowersjami, ponieważ uroczystość pogrzebowa w Kłodzku została zakłócona przez głębokie, stare konflikty pomiędzy jego najbliższymi przyjaciółkami – Dagmarą Kaźmierską i Edytą Nowak-Nawarą, które publicznie przerzucały się informacjami na temat ostatniej woli zmarłego.
Chwilę później, gdy emocje w Polsce jeszcze nie opadły, zza oceanu nadeszła wiadomość o śmierci Diane Keaton, niekwestionowanej ikony Hollywood i laureatki Oscara, która odeszła w wieku 79 lat, pozostawiając po sobie dziedzictwo filmowe o globalnym zasięgu. Na koniec miesiąca, już po tych głośnych pożegnaniach, dotarła do nas kolejna szokująca informacja: zmarła Isabelle Tate, młoda, zaledwie 23-letnia aktorka znana z serialu "9-1-1: Nashville", której odejście, bez podania przyczyny, brutalnie przypomniało o nieprzewidywalności losu.
Ten ciąg tragicznych wiadomości, od celebryty po gwiazdę światowego kina, uczynił ten miesiąc wyjątkowo bolesnym i skłonił do zadumy nad ulotnością życia, bez względu na sławę czy wiek.
Nie żyje Diane Keaton fot. InstagramMaciej Karpiński - kariera
Maciej Karpiński, człowiek instytucja i nieoficjalny architekt wielu kluczowych rozdziałów polskiego kina, zniknął nam z horyzontu. W piątek, gdy sieć obiegła wiadomość o jego odejściu, stało się jasne: polska kinematografia żegna nie tylko scenarzystę, ale przede wszystkim niezwykle ważnego mediatora między artystyczną ideą a jej urzeczywistnieniem na ekranie. Urodzony w Warszawie w 1950 roku, absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, Karpiński wkroczył w świat kultury już jako młody człowiek, debiutując tekstami satyrycznymi w legendarnym Teatrze STS. To doświadczenie, ten luz i jednocześnie ostrość spojrzenia, z pewnością ukształtowały jego późniejszą, dojrzałą twórczość.
Jego powojenna kariera szybko nabrała tempa. Zaczęło się od krytyki filmowej, gdzie szlifował swój warsztat analityczny, pisząc dla różnych czasopism. Z czasem stał się wykładowcą w Stanach Zjednoczonych – co w latach 80. było dla polskiego intelektualisty doświadczeniem formatującym i otwierającym na globalną perspektywę. Kiedy powrócił do kraju w 1987 roku, polska kultura była u progu wielkich przemian. Natychmiast zanurzył się w wir działań strukturalnych: pełnił funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich i kierownika literackiego Studia Filmowego „Perspektywa”. Był tym, który nie tylko pisał, ale także tworzył ramy, w których inni twórcy mogli bezpiecznie funkcjonować. Miał w sobie rzadkie połączenie artystycznej wrażliwości z pragmatyzmem organizatora, co pozwoliło mu na lata objąć stery Studium Scenariuszowego PWSFTviT w Łodzi.
Maciej Karpiński nie żyje
Trudno przecenić wkład Karpińskiego w polski dorobek filmowy jako scenarzysty. Był autorem lub współautorem tekstów, które na stałe weszły do kanonu, a tytuły te mówią same za siebie. Wystarczy wspomnieć „Kobietę samotną” Agnieszki Holland czy „Pierścionek z orłem w koronie” Andrzeja Wajdy, gdzie mierzył się z bolesną polską historią i samotnością jednostki. To były role wymagające odwagi i precyzji w doborze słów. W późniejszych latach dał dowód, że potrafi pisać zarówno o wielkich narracjach, jak i o skomplikowanych emocjach, czego najlepszym przykładem okazała się „Różyczka”. Karpiński stał się pisarzem kinowym, który mistrzowsko łączył twardą historię z intymnymi przeżyciami. Co więcej, jego zaangażowanie w kwestie scenopisarstwa poszło dalej, niż jest to w zwyczaju: był założycielem i prezesem zarządu Gildii Polskich Scenarzystów Filmowych.
Jednak dla wielu ludzi kina Karpiński był synonimem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Przez wiele lat, aż do 2005 roku, sprawował tam funkcję dyrektora, nadając mu kształt i znaczenie. To za jego kadencji gdyński festiwal okrzepł, stając się prawdziwym sercem polskiej kinematografii. Jego międzynarodowe koneksje – w latach 2005-2010 pełnił funkcję pełnomocnika Dyrektora PISF ds. międzynarodowych – otwierały nasze kino na Europę i świat. Praca w Europejskiej Federacji Scenarzystów, gdzie zasiadał w zarządzie, a później jako wiceprezydent, była naturalną konsekwencją jego myślenia o kinie jako o obszarze bez granic, potrzebującym wspólnych standardów i wsparcia. Był tytanem pracy organizacyjnej, który z równie wielkim zapałem potrafił pisać o życiu na Broadwayu, co udowodnił w swojej książce „Życie i śmierć na Broadwayu”, a także cierpliwie tłumaczyć arkana rzemiosła scenariuszowego w „Niedoskonałym odbiciu”.
Taka pełnia życia, tak bogaty i wszechstronny dorobek, pozostawia po sobie głęboką pustkę. Z bólem przyjęliśmy informację o tym, że Maciej Karpiński odszedł w piątek, jak poinformował portal filmpolski.pl. Pozostawił po sobie nie tylko znaczący ślad w historii polskiego kina, ale przede wszystkim trwały fundament pod przyszłe pokolenia scenarzystów, których uczył, jak budować historie – te, które zostają z widzem na zawsze.
O jego śmierci poinformowano w social mediach:
Wielka strata i smutek...
Nie żyje Maciej Karpiński. Scenarzysta, prozaik, dramaturg, pedagog, krytyk literacki i teatralny. Wieloletni członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, wiceprezes w latach 1989 -1994. Zmarł 24 października 2025 roku. Miał 74 lata.
Autor lub współautor scenariuszy filmów m.in. Andrzeja Wajdy, Feliksa Falka, Agnieszki Holland, Janusza Zaorskiego, Jana Kidawy-Błońskiego. Własną twórczością i działalnością dydaktyczną przyczynił się do sprofesjonalizowania scenariopisarstwa w kinie polskim. - czytamy na mediach społecznościowych Stowarzyszenia Filmowców Polskich
Rodzinie i bliskim serdecznie współczujemy.
Maciej Karpiński fot. KAPiF
4 dni temu
14



English (US) ·
Polish (PL) ·