Setki szpiegów Łukaszenki w Europie. Białoruska aktywistka: Polska to główny cel agentury Mińska

1 miesiąc temu 29

Białoruskie służby specjalne, blisko współpracujące z rosyjskimi, prowadzą aktywne działania w Polsce i innych krajach regionu. - Na celowniku są setki osób - od dziennikarzy i wolontariuszy, przez studentów, po ludzi podatnych na szantaż. Metody werbunku są brutalne: od gróźb wobec rodziny po zwykłą zapłatę - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Juliana Szemetowiec, przedstawicielka grupy hakerskiej Cyberpartyzanci.

Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka w Pekinie (2.09.2025) Fot. REUTERS/Alexander Kazakov

W całej Europie Środkowej ujawniane są kolejne działania białoruskich służb specjalnych. Na początku września Polska, Czechy i Rumunia poinformowały o rozbiciu siatki agenturalnej powiązanej z KGB Białorusi, co pokazuje skalę zagrożenia i rosnącą aktywność Mińska poza własnymi granicami.

Dla Warszawy sprawa ma szczególne znaczenie, ponieważ Polska jest głównym kierunkiem emigracji białoruskiej opozycji i jednym z kluczowych państw wspierających Ukrainę. To czyni ją celem dla reżimu Aleksandra Łukaszenki, który od lat łączy działania wywiadowcze z polityką Moskwy.

Zobacz wideo Rosyjscy propagandyści urzeczeni hołdami Trumpa dla Putina

Białoruska aktywistka: W Polsce może działać kilkuset agentów i informatorów z Białorusi

- Dokładnych liczb nikt nie zna - to tajemnica zarówno dla tych, którzy wysyłają agentów, jak i dla tych, którzy ich ścigają - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Juliana Szemetowiec, aktywistka i przedstawicielka białoruskiej grupy hakerskiej Kiberpartyzany (Cyberpartyzanci -red.). - Możemy jednak ocenić skalę. Najpewniej mówimy o kilkuset aktywnych agentach w Polsce: oficerach pod przykryciem, tzw. nielegałach, a także zwerbowanych Białorusinach, Ukraińcach i Polakach. Do tego dochodzi kilkaset kontaktów i informatorów w całej Europie. Główne centra to Polska, Litwa, Łotwa i Niemcy - kraje z dużą diasporą z byłego ZSRR - wylicza.

Zdaniem Szemetowiec metody działania są różnorodne i nie ograniczają się do klasycznego wywiadu. - Po pierwsze, mamy agenturę werbującą rodaków przez szantaż rodziną w Białorusi, kompromitujące materiały czy pieniądze. Po drugie, są tzw. żywe źródła: informatorzy w diasporze, kurierzy, wolontariusze, a nawet grupy przestępcze. Po trzecie, działania techniczne: śledzenie, włamania do komunikatorów, próby cyberataków. Ich wyniki nie są spektakularne, ale praca trwa nieprzerwanie. I wreszcie - monitorowanie oraz dokumentowanie działalności struktur białoruskiego oporu - opisuje.

Aktywistka zaznacza, że kluczowym celem wywiadu są trzy rodzaje danych: dotyczące opozycji, pomocy wojskowej dla Ukrainy i emigrantów. - Zbierają informacje o liderach opozycji, źródłach finansowania, trasach przemieszczania się. Obserwują logistykę wojskową: transporty sprzętu dla Ukrainy, rozmieszczenie armii, infrastrukturę przygraniczną. Gromadzą także dane osobowe tych, którzy wyjechali z Białorusi. To pozwala na prześladowania albo próby werbunku - tłumaczy.

Szczególne miejsce w tej działalności zajmuje Polska. - Tutaj ich praca polega przede wszystkim na monitorowaniu diaspory: obserwują białoruskich aktywistów, zbierają kompromitujące materiały, próbują dyskredytować liderów. Drugi obszar to werbunek - podchodzą do ludzi, oferując pomoc albo grożąc rodzinie w kraju. Trzeci - operacje informacyjne w mediach społecznościowych: rozsiewanie plotek i zmyłek, by siać nieufność wobec opozycji, wprowadzać w błąd polskie władze i sojuszników Ukrainy. Chodzi także o koordynacje z Rosjanami. Białoruskie struktury często pełnią funkcję pomocniczą, zbierając dane dla FSB i GRU - podkreśla Szemetowiec.

Jak wybierają i werbują? Kryteria i metody białoruskich służb

Juliana Szemetowiec tłumaczy, że służby Białorusi kierują się prostymi - ale skutecznymi - kryteriami przy wyborze kandydatów do współpracy. Mówi o trzech głównych grupach cech, które czynią człowieka "potrzebnym" reżimowi.

- Po pierwsze: dostęp do potrzebnych informacji - więc na celowniku są dziennikarze, wolontariusze, pracownicy NGO, studenci. Po drugie: wrażliwość i podatność na szantaż - rodzina w Białorusi, długi albo problemy z prawem czynią kogoś łatwym do przejęcia. Po trzecie: ideologiczna lojalność lub skłonność do sentymentu za ZSRR i poglądów antyzachodnich. Tacy ludzie chętniej przyjmują narracje reżimu - tłumaczy.

Według Szemetowiec mechanizmy werbunku są przewidywalne, ale brutalne: od szantażu po zwykłe pieniądze. Każda z metod ma inny cel i różną skuteczność w zależności od kontekstu.

- Ludziom wmawia się, że współpraca to służba ojczyźnie i walka z jej wrogami. Trzecia, najprostsza metoda, to oferta finansowa - pieniądze szybko łamią opory, zwłaszcza gdy ktoś jest w trudnej sytuacji materialnej - mówi.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło