Seria pożarów w Warszawie i okolicach. "Trzeba być trochę paranoikiem"

6 godziny temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

- Po pożarze na Marywilskiej wiemy, że takie akcje (dywersyjne - red.) mogą być organizowane. Natomiast tych nieszczęsnych Ząbek akurat bym z tym nie łączył - mówił w Polsat News analityk militarny Marek Meissner, komentując czwartkowy pożar w Ząbkach, a także niedawne zdarzenia w Warszawie. Jak przypominał z kolei gen. Roman Polko, "jesteśmy na informacyjnej wojnie", także w cyberprzestrzeni.

W czwartek wieczorem w budynku wielorodzinnym przy ulicy Powstańców w Ząbkach wybuchł pożar. Płomienie najpierw objęły obszar pod dachem, później zajęły także część mieszkań, a nawet niektóre garaże. Z płomieniami walczy co najmniej 150 strażaków.

Tymczasem dzień wcześniej ogień pojawił się na stacji transformatorowej na Pradze-Południe, a we wtorek ogień zajął fragment infrastruktury na stacji pierwszej linii stołecznego metra Racławicka.

Seria pożarów w Warszawie. Czy to przypadek?

W programie "Debata Gozdyry" poruszono temat pożarów, które ostatnio pojawiły się w stolicy Polski i jej okolicach. Analityk militarny z ISBnews - Marek Meissner, powiedział, że w takich przypadkach zawsze "trzeba być trochę paranoikiem". 

- Po pożarze na Marywilskiej (spłonęło tam spore centrum handlowe - red.) wiemy, że takie akcje (dywersyjne - red.) mogą być organizowane. Natomiast tych nieszczęsnych Ząbek akurat bym z tym nie łączył - powiedział, dodając, że w tego typu budynkach różnie bywa z instalacjami.

ZOBACZ: Warszawskie metro po pożarze. Prezydent Warszawy zabrał głos

Ekspert dodał niepokojące mogą być "dziwne zadymienia w metrze". Stwierdził, że tego typu akcje mogą być próbą generalną przed czymś "większym". - Jeśli chodzi o dziwne zadymienia w metrze i stację transformatorową, ja bym powiedział, że trzeba się temu uważnie przyglądać - powiedział.

Dywersja w Polsce? Eksperci ostrzegają przed potencjalnymi działaniami Rosji

Gen. Roman Polko zgodził się na antenie Polsat News z tym podejściem, wspominając o "produktywnej paranoi". Stwierdził, że jest to bardzo prawdopodobne, że na terenie naszego kraju działają i będą działać zagraniczne służby lub agenci. - Jesteśmy na informacyjnej wojnie, na wojnie w cyberprzestrzeni, jesteśmy atakowani. Sam premier mówił o aktach dywersji - uznał.

Polko jest przekonany, że Rosja "szykuje coś na większą skalę". Z kolei Meissner powiedział, że z informacji przekazywanych przez ukraińskie służby wynika, iż Kreml szuka przez media społecznościowe młode osoby, które są zachęcane do aktów sabotażu.

ZOBACZ: Pożar stacji energetycznej w Warszawie. Mieszkańcy usłyszeli wybuch

Czteroosobowa grupa może zarobić nawet 10 tys. dolarów za wykonanie rozkazu. - Zalanie takimi jednostkowymi aktami sabotażu, które zdezorientują służby, będą stwarzać dla nas ogromny problem. Ci ludzie szukający taniego zarobku będą mogli pełnić działania wywiadowcze - powiedział.

"Ostatnie pożary mogą być testami"

Jak dodał gen. Polko, w Polsce mogą działać osoby z Rosji, wschodniej Ukrainy oraz Białorusi. - Na pewno wśród nich pojawią się jednostki szukające łatwego zarobku - stwierdził.

ZOBACZ: Potężny pożar bloku w Ząbkach. Trwa akcja straży pożarnej

Gen. Polko powiedział ponadto, że małe działania "wykonują płotki" i często testują polskie służby, zanim do akcji przystąpią bardziej profesjonalni agenci. Stwierdził, że ostatnie pożary mogą być takimi testami.

Czytaj więcej

Przeczytaj źródło